Go to commentsZapisuję to, pełznąc po balkonie
Text 6 of 27 from volume: Smecz
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2013-11-30
Linguistic correctness
Text quality
Views2696

Zapisuję to, pełznąc po balkonie



Tadeuszowi Stirmerowi, w odpowiedzi na wiersz „Europa”




Właśnie otwarto jarmark

na schodach do bramy starej kamienicy

odarty wreszcie z próżności


Kłócą się o swe stołki pijani anieli


Czują

jak podana w kroplówce z plastiku wódka

sączy strach przed kolejną zimą

wprost w krwiobieg

Wiedzą

trzeba przetrwać mróz

lecz teraz anieli odcinają ostatnie kupony babiego lata

zawieszeni w idiotycznej kłótni

której dali się uwieść do ostatka

Znają się wszak na kupczeniu

na wszystkie znane sposoby

by pół litra chleba połamać między siebie

sprawiedliwie


Od zimnych schodów można dostać wilka

a nie czas jeszcze spotykać się w piekle


Jeśli będą mieć trochę fartu

w swoim zamkniętym ekosystemie

puszki się zgniecie burząc czyjeś jurto

butelki zaniesie i sprzeda

gdzie przyjmą

więc aniołom nie aż tak bardzo wadzi ich upadek


Jarmark ślimaków bez ślimacznic w uszach

śmierdzący uryną Eden żebrzący o grosze

nie uwierzy w aniołów nawrócenie

bo wierzy w pół litra chleba

po polsku przełamanego na pół

choć spóźnialskich zostawiono samym sobie

bez dodatkowego talerza


Nikt ich śladów nie zliczy

nie pogniecie z polską dokładnością


przy upadłych aniołach

szybko nauczysz się nie tęsknić do nieba



Ja też widzę z balkonu ślad wyschniętego śluzu

po moim wczorajszym pełzaniu


  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Świetne i smutne. Pełzanie po balkonie niesamowite.
avatar
Komu nie do snu, nocami słyszy po całym takim np. Szczecinie chrzęst deptanych prosto ze śmietnika puszek.

Ot, spirytusowa (z łac. spirytus - duch) transformacja i te u aniołów skutki picia wódki :(
avatar
Jeśli będą mieć trochę fartu
w swoim zamkniętym ekosystemie
puszki się zgniecie burząc czyjeś jutro
butelki zaniesie i sprzeda

(patrz środkowa partia wiersza)

A że to się dzieje w tzw. nowoczesnej unijnej Polsce - to NIKOGO /oprócz Poety/ nie interesi.

Akurat TEN zamknięty ekosystem - to inny rodzaj zesłania, ale wszystko OK i spoko. Żółwik i joł-joł! Wytatułujemy sobie kolejne dziary, przekłujemy pępek i zrobimy sobie większe cycki. Cali hepi żyjemy na zielonej kwitnącej, pięknie podkolorowanej i pocukrowanej wyspie.

WOOOOW!
avatar
Pełznąc /w stanie kaca?/ po własnym - i co tu wiele gadać - przytulnym i wygodnym balkonie (patrz nagłówek),

z wysokości swojego Olimpu możesz widzieć szklankę wódki do połowy pełną (a pełnia to synonim szczęścia) - i nieźle napruci w większości właśnie tak mają: alkohol pompuje w nas ducha nirvany, ale...

ale można też widzieć dużo więcej.

W tym pięknym wierszu widzimy w s z y s t k o to, co trzeba
avatar
Nałogi odczłowieczają nie tylko samych nałogantów, ale również wszelkie spoleczne relacje. To grubo niedoszacowany k9szt, jaki płacimy per saldo my wszyscy bez nałogów.
© 2010-2016 by Creative Media