Text 199 of 255 from volume: stopniowo
| Author | |
| Genre | poetry |
| Form | blank verse |
| Date added | 2016-02-18 |
| Linguistic correctness | |
| Text quality | |
| Views | 2341 |

dziecko
przyszło na świat
lecz nie było nikomu potrzebne
zostało rozebrane z powrotem
na kawałki
oczy dziecka patrzą teraz z głębi jeziora
na przechodzące matki
dzika jabłoń
nie dotykałem twojej dłoni rzeźbionej
cierpkie jabłka co koją świeżością bolesną
nie śmiałem dosięgnąć
wiatr jak szorstka ręka starca lubieżnie
pyłem i śmiechem obłapił szalony i pognał
a ja nie śmiałem całować
wiatr nie wrócił
*
na balkonie przebiło mnie słońce
melodia kładła na usta ciepłe nuty
wiedziałem że dzień nie będzie stracony
*
nie odwracaj ode mnie oczu
bo moje są czasami szkliste i niewidzące
brązowe i smutne
a w twoich zobaczę może
trochę błękitu albo różowości
albo dziwnej radości






ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Wszystko na bogato
Bogactwo celnego precyzyjnego słowa góry przenosi