Go to commentsO Bogu i fabryce
Text 225 of 255 from volume: Mioklonie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2022-03-14
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views486

objawił się i — ku mojemu przerażeniu — 

był męską Gorgoną. Meduzem. tyle, że zamiast 

węży — `włosy` jego brody stanowiły ludzkie ciała. 

w dodatku (sam nie wierzę, że to piszę!) 

należały one do polskich polityków. 


tak: krzyczały, wyły, wyciągały ku mnie rączki 

małe Leszki, tycie Andrzejki, Antosie, Władzie. 


`włosami` w nosie były szare eminencje, 

spin-doktorzy, doradcy. 


na szczęście koszmar nie sięgał niżej, 

istniała jedynie wielka, łysa, polityczna głowa. 

i krzyczący wokół ust tłum. 

kłębowisko jednakowych, przezroczystych fraz(esów). 


*** 

tysiące młodych kobiet na hali produkcyjnej. 

fabryka małmazji pracuje pełną parą. 

co raz któraś podchodzi do znajdującej się na 

samym środku pomieszczenia głębokiej dziury. 

kuca, zadziera spódniczkę. 


rodzi się nakrapiane czerwienią, 

srebrzyste jajo (rzadziej — sine, jałowe). 


boss nad bossów przyjmuje. 

(nie muszę chyba dodawać, że cały zakład 

jest szefem). 

wielkie usta. przełykanie śliny.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media