Przejdź do komentarzyO Bogu i fabryce
Tekst 225 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2022-03-14
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń483

objawił się i — ku mojemu przerażeniu — 

był męską Gorgoną. Meduzem. tyle, że zamiast 

węży — `włosy` jego brody stanowiły ludzkie ciała. 

w dodatku (sam nie wierzę, że to piszę!) 

należały one do polskich polityków. 


tak: krzyczały, wyły, wyciągały ku mnie rączki 

małe Leszki, tycie Andrzejki, Antosie, Władzie. 


`włosami` w nosie były szare eminencje, 

spin-doktorzy, doradcy. 


na szczęście koszmar nie sięgał niżej, 

istniała jedynie wielka, łysa, polityczna głowa. 

i krzyczący wokół ust tłum. 

kłębowisko jednakowych, przezroczystych fraz(esów). 


*** 

tysiące młodych kobiet na hali produkcyjnej. 

fabryka małmazji pracuje pełną parą. 

co raz któraś podchodzi do znajdującej się na 

samym środku pomieszczenia głębokiej dziury. 

kuca, zadziera spódniczkę. 


rodzi się nakrapiane czerwienią, 

srebrzyste jajo (rzadziej — sine, jałowe). 


boss nad bossów przyjmuje. 

(nie muszę chyba dodawać, że cały zakład 

jest szefem). 

wielkie usta. przełykanie śliny.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×