Przejdź do komentarzyPrzewyższyć
Tekst 224 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2022-03-13
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń493

podróżowanie w zimie. chipsy, szron, dworce,

puchowe kurtki, muzyka podszyta watoliną.


zimno, a więc krajobraz się rozszerza. mróz jest

panoramiczny, a każda przestrzeń — nieprzyjazna

(łamane na: skrajnie wroga).


chowam głowę w ramionach. pod pachą.

myślę intensywne. wyrabiam w sobie wiosnę.


jest więcej niż cudownie

gdy skrywam się pod kamieniem, albo

zasypiam po zwierzęcemu, zwinięty w kłębek

(nie da się opisać towarzyszącego temu

uczucia wgniatania się od środka we własne ciało,

ani zliczyć, ile razy trzeba wygiąć kręgosłup).


zaraz przyjdą dziewczyny. przytulę je

i będę kłamać w żywe oczy, że suicydialny

znaczy tyle co przepełniony miłością

albo pełen ciepła.


łąka jest. bezśnieżna. lato wyroiło się we mnie,

w trumnach, na obszytych falbankami wersalkach.


moje łóżko ma kamienne szczyty.

leżę na nim i czuję się obsypywany.

niewidzialny grabarz macha łopatą.


ale to nie ziemia. co innego zakrywa,

przygniata. równie ciężkie.


chmur coraz więcej na mnie. chmur!


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×