Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2025-06-18 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 28 |

aż gęsto od tej całej telepatii. istny pumptrack
między nami, pofałdowana przestrzeń, po której
skaczą świetlistsi endurnie. co i rusz łamią się
zdania, rączki, urywają myśli-linki.
dlatego chcę ci opowiedzieć bajkę o zamkniętej
na świat, niczym Korea Północna, wsi. o spłachetku
ziemi otoczonym strzeżonym betonem, chatach
przystrojonych kolczastymi druciskami.
kiszono się tam we własnym sosie. i grało, tańczyło
w każdym dziwaczne uczucie przynależności.
i zjawił się on. miał miejsce błąd dozoru, przez
źle pilnowany mur przeniknął albo został wrzucony
górą, Węgier. czy też Czech, mniejsza o to.
stary ochlaptus z alkoholową demencją, mózgiem
rozmiękczonym latami denaturatowania,
do tego – w łachmanach. lecz był sensacją,
istnym prezydentem, aniołem, Michaelem Jacksonem
w marynarce-liberii z epoletami.
obcym, a więc lepszym.
zrazu zobaczono w nim posłańca. skąd?
z samych Niebios? może. lub z Kalkuty, Wadowic,
Indiany. i odkrawano od niego uświęcone części,
darto znoszone ubranie na kawałeczki-relikwie.
widziano w nim wielką metaforę, bo był spoza
smolnej i dusznej wsi. każdy centymetr jego
postrzępionej kurtki, przesikanych spodni,
zaczął kosztować majątek.
przybysz bełkotał w sobie tylko znanym języku,
czasem igła w jego głowie natrafiła na właściwą
ścieżkę i rzucił coś o krajach, gdzie pospolite
niegdyś skody favorit są osobliwością i rarytasem.
czuł się taką skodovką.
zjedzono go szybciej, niż ktokolwiek mógł się
spodziewać. delektowali się, wieśniacy, tym, co
uznali za komunikant. przełykali z namaszczeniem.
...teraz przydałby się jakiś morał, co nie?
jeszcze lęgnie mi się w zwojach, jeszcze tworzy
przyszła treść. taka urocza, choć do wykrzyczenia.
wmyślę ją w ciebie, jak będzie gotowa.