Temat: Komentatorstwo (3) | |
![]() | 19 Sty 2015 o 18:31 Napisała Gloinnen -Administratorka Przyjaznego Portalu Literackiego „Ósme piętro”:"Wiadomość Gloinnen Tytuł: Kondycja krytyki literackiej na portalach internetowych Zamieszczono: 05 cze 2013, 14:16 Administrator "Popularna opinia o internetowych portalach literackich nie jest zazwyczaj szczególnie entuzjastyczna. Naturalnie, istnieją lepsze i gorsze, lecz wiele razy zetknęłam się z przekonaniem, że poezja internetowa jest beznadziejna, że portale i fora to wylęgarnia grafomanów, że pisanie portalowe to wiocha i żenada. Na pewno takie uogólnienie jest krzywdzące, zwłaszcza dla dobrych Autorów, którzy w sieci publikują, uczestniczą aktywnie w życiu ulubionych portali i nie można im zarzucić grafomanii, czy też bylejakości. W każdej jednak obiegowej opinii jest ziarenko prawdy. Zwykło się mawiać, że winna temu zjawisku jest ogólna dostępność większości portali literackich dla szerokich rzesz Autorów. Fora zastąpiły szuflady i sztambuchy. Mnóstwo osób, którym jedynie wydaje się, że pięknie piszą, ma teraz okazję zaprezentować publicznie swoje twory, a że statystycznie więcej jest niestety Autorów nieutalentowanych, niż utalentowanych, normalną kolej rzeczy stanowi wysyp gniotów. Z szerszej obserwacji WIELU witryn poświęconych literaturze, a zwłaszcza poezji, doszłam do wniosku, że problem jednak wcale nie tkwi w statystyce i otworzeniu wirtualnej przestrzeni publikacyjnej dla mas grafomanów. Jest to tylko jedna strona medalu i wierzchołek góry lodowej. Trudno mieć pretensję do kogoś, że kiepsko pisze, że nie uświadamia sobie tego, że, przekonany o ogromnych walorach swojej twórczości, chce się nią z całym światem podzielić. To ani nie dziwi, ani nie gorszy, więcej - to jest bardzo ludzkie. Wydaje mi się jednak, że główną przyczyną, dla której poezję portalową (podkreślam - nie całą, ale w znacznym odsetku) uważa się za mało ambitną, jest brak rzeczowej, merytorycznej debaty krytycznoliterackiej z prawdziwego zdarzenia. Owszem, wiersze można wklejać na wielu portalach i forach. Są one mniej lub bardziej obficie komentowane przez innych piszących użytkowników, najczęściej pozostających na równoległym poziomie. Trudno oczekiwać od słabego Autora - subtelności, wyrobienia i krytycznego zmysłu. Gniotorób pieje z z zachwytu pod wypocinami innego gniotoroba i vice versa. Im dłużej zaś dany portal istnieje, tym więcej kółeczek wzajemnego wsparcia się tworzy i tym mocniej zaznacza się ich siła. Cała sytuacja zaczyna w zasadzie być całkowicie sprzeczna z wyjściową ideą dla jakiej fora powstają. Z założenia, mają być miejscem kontaktu Autora z czytelnikami, dotarcia do jak najszerszej liczby odbiorców i poznania ich zdania na temat własnej twórczości. Tu także - przynajmniej, jeśli poznać zdanie wielu administratorów - założycieli takich portali - wyjściowo powinna powstać przestrzeń krytyki i dialogu. Tymczasem, w warunkach, gdy funkcjonowanie forum opiera się jedynie na kółeczkach i wzajemnym kadzeniu sobie przez grupki znajomych królika, niczym się ono w konsekwencji nie różni od osławionych "imienin cioci", gdzie Autor "się produkuje", a wszyscy mdleją z zachwytu. Skądinąd - powiedzenie komuś, że jego wiersz nadaje się na wspomniane "imieniny cioci" - to straszny afront, bo przecież gdzieżby, a skąd, w żadnym wypadku! JA publikuję na FORUM LITERACKIM! I nikt nie widzi, że to jest praktycznie dokładnie to samo. A czemu? Ponieważ lubię robić różne "zestawienia", więc pozwolę sobie także i tym razem na mały "przegląd" diagnostyczny. Pierwszym problemem jest właśnie istnienie kółek wzajemnego wsparcia. Pomijając ich "ciocioimieninowy" charakter, są to grupy niesamowicie hermetyczne, szczelne, wodoodporne, ba! nawet kuloodporne! Jakakolwiek próba zasugerowania, że twórczość choćby jednego z członków takiego kółeczka, nie jest wysokich lotów, spotyka się natychmiast ze zmasowaną odsieczą i rejtanowską obroną. Formy tej obrony to cały zasób rozmaitych chwytów erystycznych - od strategii "ad widowniam", poprzez "wykręcanie kota ogonem", dywersję, ośmieszanie, wyprowadzanie z równowagi, czepianie się słówek, przekręcanie wypowiedzi, po prymitywne ataki personalne. Wszystko, aby zagdakać, aby tylko nikt czasem nie miał wątpliwości, kto tu jest "czarnym ludem". Krytykant -cham. A już niech ręka boska czy też czartowska (niepotrzebne skreślić) broni od ruszenia naczelnego guru takiej grupki. Najczęściej jest on najsłabiej piszącym z całego towarzystwa, ale najgłośniej krzyczącym, umiejącym zrobić z siebie ofiarę spisku, posiadającym niebywały tupet w imputowaniu i złośliwym ripostowaniu, a przy tym najbardziej zaimpregnowanym przeciw głosom zdrowego rozsądku. No cóż, najwidoczniej jest to też forma charyzmy. Taka postawa dławi jakiekolwiek próby w zarodku, i niejako jej pochodną są kolejne wypunktowane przeze mnie zjawiska. Problem numer dwa stanowi też - paradoksalnie - brak miejsca na przyzwoitą robotę krytycznoliteracką. Oczywiście wiele portali ma specjalne działy przeznaczone na różnego rodzaju polemiki o dobrym pisaniu. Miejsca tego jednak brakuje w mentalności użytkowników - Autorów. Znakomita większość uważa, że taka debata jest całkowicie zbędna, że to tylko jakieś pseudoakademickie pierdolety, nikomu do szczęścia nie potrzebne. Do szczęścia bowiem potrzebny jest jedynie cukier puder i śmietanka, aby wyprodukować jak największą ilość lukru. Próba opracowania i zaproponowania choćby najskromniejszego zbioru wskazówek, jak pisać - z góry skazana jest na sromotną klęskę, przede wszystkim ze względu na pokutujące i bezdyskusyjne przekonanie, że jedynym drogowskazem jest: "pisać jak serce dyktuje". W rozbrajający sposób Autorzy są sobą, wypluwając z siebie kolejne kserokopie identycznej, miałkiej tandety i kiczu, ale nikt nie ogranicza ich radosnej ekspresji i nie psuje humoru negatywnymi recenzjami. Zwolennicy powyższej koncepcji uważają, że nie istnieją żadne kryteria, według których można oceniać twórczość poetycką, bo liczy się dusza, wrażliwość, itp. Przywoływane jest często "prawdziwe piękno" jako kategoria absolutna, "bogactwo ludzkiego wnętrza" i "szczerych, autentycznych przeżyć"... Naturalnie nie wolno na te jakże wzniośle i kryształowo brzmiące wartości podnosić ręki, bo jest to po prostu niewybaczalna profanacja. W tym momencie prozaiczna, przyziemna, chłodna krytyka, zdzierająca tę pozłotę i stwierdzająca, że pod nią "wiersz jest nagi" jawi się niczym bezduszny demon, którego trzeba za wszelką cenę spacyfikować, za pomocą najróżniejszych egzorcyzmów, o których już oględnie wspomniałam powyżej. Dyscyplina, rygor, teoria, kanony - to pojęcia wyklęte, niepoprawne politycznie, godzące w ducha wolnej poezji, ergo, mamy kolejną barykadę i podstawę do promowania intelektualnej nieprzemakalności. Trzecim problemem jest chyba brak pomysłu na "ars poetica". Poezja, nawet ta dobra i ciekawa, wydaje mi się bardzo rozproszona. Tu i tam, na różnych portalach, pojawiają się ciekawe osobowości twórcze, interesujący Autorzy, czy też krytycy, którzy mimo systematycznego zagwizdywania, mają coś do powiedzenia. Nie ma w tym wszystkim jednak uporządkowania, nie ma dyskusji, nie ma konsekwencji ani ciągłości. Czasem tylko ktoś uparty będzie do znudzenia lansował jakąś mniej lub bardziej rozsądną koncepcję, ale bez jakiegoś szerszego odzewu. Bywa, że jakaś maniera, czy jakaś specyficzna cecha przyjmie się na jednym z portali, ale nie wyjdzie już poza jego obręb. W warunkach, gdy w ogóle krytyka jest postrzegana jako deptanie sacrum, niemożliwe jest proponowanie żadnych trendów, czy wytyczanie szlaków. Mało tego, niemożliwa jest nawet dyskusja nad tym, czy takie szlaki można/należy wyznaczać i jakie. Że obrażeni grafomani-megalomani pyskują - spadaj, co mnie będziesz pouczać, jak pisać - to nie dziwota. Ale skądinąd nawet Ci najlepsi nie bardzo mają na taką debatę ochotę i pomysł. Reasumując, wszystko sprowadza się do realizacji porzekadła "każdy sobie rzepkę skrobie". Każdy dzierga w domowym zaciszu swoje utwory, a jeżeli w jakiś sposób zaistnieje w światku - to zbiera laury i się cieszy, ale nie ma to przełożenia na rozwój krytycznego dialogu. Rzadko kiedy na forach/na portalach można znaleźć ciekawe eseje, felietony, krytycznoliteracką publicystykę. Najwyżej wzajemne recenzowanie sobie wydanych tomików i zbiorków oraz pokonkursowe laurki, czasem promocje książek i niewiele więcej. Z czego to wynika? Z rozproszenia? Z braku refleksji? Z egoizmu i egocentryzmu? Z tumiwisizmu? Ze zniechęcenia? Z lenistwa? (z drugiej strony - komu by się chciało inicjować taką debatę, pod pręgierzem publiczki nastawionej jedynie na poklask i "wszystko-mi-wolno-bo-co-a-wy-się-odczepcie-od-mojego-pisania"). Można oczywiście przyjąć, że skoro taka krytyczna debata istnieje tylko w formie szczątkowej, a jeśli już nieśmiało kiełkuje - zostaje natychmiast wyrwana jak chwast - oznacza to tyle samo, co komunikat, że jest zbędna. Tylko zapytam się retorycznie - kto tak uważa? Zbędna dla kogo? Na pewno zbędna dla kółek wzajemnej adoracji, bo niszczy ich świetne samopoczucie. Może zbędna dla jakiejś grupy Autorów - megalomanów (niezależnie od tego, czy piszą dobrze, czy źle), którzy uważają ją za głupotę, stratę czasu, albo stęchłą apoteozę formalizmu. Do tego dołączyć można niezrozumiałą, lecz powszechną arogancję i lekceważenie, zwłaszcza wobec nowicjuszy, osób niekoniecznie "obytych", ale mających dobre chęci i ciekawych tego, w jakim miejscu współczesna poezja stoi, czy ku jakim horyzontom zmierza. Oprócz "obrażalskich" wersoklepów jest przecież grono osób, które chcą się rozwijać, słuchają krytyki, stosują się do dobrych rad i potrzebują jakichś punktów odniesienia. Na dodatek - śmiem twierdzić, że brak horyzontów - jest czymś zabójczym, rozleniwiającym i bardziej ograniczającym, niż rzekome "zniewolenie", spowodowane próbami ich wyznaczenia, czy zdefiniowania. Nie chce mi się jednakże osobiście wierzyć, że tylu posiadających potencjał, myślących poetów, którzy na fora zaglądają i publikują na nich, nie próbuje także sprawdzić się w roli kogoś, kto podejmie zmagania z rozważaniami teoretyczno-literackimi. Naturalnie, nie każdy ma wykształcenie humanistyczne, imponujący dorobek, nie każdy jest erudytą-omnibusem, ale "dobrym poetą będąc" jednak na ogół twórca posiada jakieś zdanie o warsztacie, o metaforyce, o grach i zabawach ze słowem, itp. Czemu więc ten aspekt literackiego życia i relacji między Autorami praktycznie zanikł? A przecież jeszcze nie tak dawno kwitły salony, grupy poetyckie, towarzystwa, gdzie o "ars poetica" dyskutowało się z nie mniejszym ferworem, niż pisało i czytało wiersze. Dziś funkcję "salonów" przejęły portale, ale najwidoczniej nie są w stanie wszystkiego udźwignąć. A szkoda, bo przecież dyskusje, ścieranie się tez i postulatów, są zawsze pro-rozwojowe, zmuszają do autorefleksji, rewizji własnego spojrzenia np. na warsztat, powodują, że pisanie staje się bardziej świadome i przemyślane. Nikt jednak tych tez nie stawia, a już polemika na ich temat wydaje się w ogóle kosmiczną chimerą. Neofita, szukający pomocy, w najlepszym wypadku dostanie od miejscowego "guru" radę w stylu - poczytaj sobie tych, których ci wskażę, i ucz się od nich. Pozostawię bez komentarza. A wydaje mi się, że dużo w tym momencie tracimy, jako członkowie społeczności publikującej w internecie. Przecież krytyka literacka, czy też różnego rodzaju analizy i spory, nie muszą być domeną li i jedynie akademicką, powiązaną ze środowiskiem tzw. ekspertów, nieraz całkowicie oderwanych od poezji "żywej". Któż lepiej zrozumie wiele twórczych dylematów Autora, niż drugi Autor? Któż nie jest bardziej kompetentny, aby zaproponować jakieś zmiany w postrzeganiu poezji i jej roli, niż ktoś, kto zjadł na niej zęby? Jednakże zamiast tej współpracy w doskonaleniu - siebie samych - i poezji w ogóle (pod względem formy, treści, estetyki, funkcjonalności itp.) mamy chłód, niechęć, wrogość. Pragnienie "dowalenia" - słabym, bo można tym sposobem poprawić własne o sobie mniemanie, a dobrym, żeby ich "upupić", bo nie daj Boże, żeby się okazali lepsi ode mnie. Ewentualnie - obojętność, wyobcowanie, gdyż w sumie co mi zależy, mam to w nosie. Najwyżej rzucę tu kilka perełek przed ryje, a niczym więcej zajmować mi się nie chce, bo i po co? Ostatnią kwestia, jaką pragnęłam podnieść, jest też syndrom opuszczania gniazda. Znam z różnych portali mnóstwo osób, które się na nich niejako "wychowały", zaczynając właśnie od internetu przygodę z pisaniem. Dzięki drobnej garstce aktywistów, którym się jeszcze coś "chciało", ci ludzie coś osiągnęli, zaistnieli na szerszą skalę, zostali zauważeni. Najczęściej jednak osiągnięcie sukcesu - mniejszego czy większego - oznacza koniec uczestnictwa. Dobrzy Autorzy odchodzą z forum, nie mają już czasu, motywacji ani zaparcia, by dalej działać na rzecz - powiedzmy - literackiej wspólnoty. Niby zrozumiałe. Do zaangażowania, dobroczynności nie da się wszak nikogo zmusić. Ale to smutne i przykre, gdy potem te same osoby gdzieś brylują, rzucając z nonszalancją i z dyzgustem wypowiedzi, z których wynika, że poezja portalowa jest beznadziejna, a fora literackie to kocie szambo. Wielki poeta staje "ponad" i "powyżej". To, że sami się z tej społeczności wywodzą, zostaje bardzo szybko zapomniane. Jeżeli gdzieś tam jeszcze zaglądają, robią to jedynie po to, aby poinformować, co ostatnio wydali, jaki konkurs wygrali, ewentualnie zaprosić na kolejne spotkanie autorskie, a w dalszej kolejności - wylansować jakichś swoich protegowanych. Aby rzecz podsumować, mogę jedynie wyrazić nadzieję, że pomału to wreszcie zacznie się zmieniać, a działalność portalowa, umożliwiająca "Autorów obcowanie" zostanie potraktowana jako szansa do zrobienia czegoś wartościowego. Istnieją pewne "światełka w tunelu". Wiele portali powiązanych jest np. z innymi formami działalności, np. wydawanie internetowych czasopism i magazynów literackich, współpraca z wydawnictwami, stacjami radiowymi, lokalnymi mediami (także w internecie), itp. Tam już krytyka w jakimś stopniu istnieje. Szkoda jednak, że ta debata w zasadzie jawi się niemożliwa bezpośrednio "u podstaw", w formie międzyautorskiego dialogu, wymiany refleksji, pomysłów, poglądów na temat oczekiwań i dezyderatów, poetyckich wartości, kategorii estetycznych, itp. Na pewnym poziomie jest to trudne do realizacji, po części ze względu na zwykłe ludzkie lenistwo, ale także ze względu na jakieś trudne do wykorzenienia przeświadczenie, że każda tego rodzaju inicjatywa to zamach na czyjąś wolność i na swobodę czyjegoś pióra. Ciężko też przekonać piszących, że mogą oni być odpowiedzialni za kształtowanie kierunków, trendów, że coś od nich zależy - jeżeli tylko zechcą. A samym wierszom mogłoby to wyjść tylko na dobre. Podobna polemika, moim zdaniem, zmotywowałaby do różnego rodzaju prób, eksperymentów, poszukiwań. Przecież nic tak nie obroni nawet najgenialniejszej tezy, niż skuteczny i świetnie napisany przykład w formie dobrego utworu. Sądzę, że więcej krytyki i starć, a nawet lekkie "bicia piany" - o formę zapisu i o cechy (treść) przekazu - mogłyby zadziałać mobilizująco i odświeżająco. Zdaję sobie sprawę, że żadne utyskiwanie i biadolenie (w stylu niniejszego wywodu) pewnie nie zmieni radykalnie i znacząco obecnej sytuacji. Wszystko bowiem zależy od dobrej woli Autorów. Od tego, czy - jak ongiś w szkole - znajdą się chętni do zrobienia gazetki." |
Temat: Meteory na portalach (1) | |
![]() | 17 Sty 2015 o 18:52 Od dłuższego czasu zauważyłam na każdym niemal literackim portalu [a sporo ich przeglądam w charakterze gościa] zjawisko „publikujących się a nikogo nie omawiających”.Pewnego razu, kiedy wymieniony casus powtórzył się, czy wręcz nasilił, natomiast Pani Administratorka Portalu określiła go mianem tytułowego „Meteoru”, napisałam zatem do tejże Pani Administratorki: „Droga Elżuniu, po raz pierwszy - od Ciebie - dowiedziałam się o takim zjawisku. Czyżby to dotyczyło osób zamieszczających swoje wiersze a nikogo niekomentujących?” [zob. wyżej] by następnie otrzymać odpowiedź: „Befani, tak, właśnie o to chodzi. Portale, to nie usankcjonowany świat poezji w rzeczywistości. Kierują się innymi zasadami. Najczęściej wymagają - bez przymusu, ale jednak - współuczestnictwa w działaniach społeczności. Zresztą, co ja Ci tu, sama wiesz najlepiej […]”. Znaczy: „działanie społeczności”, to komentarze. Komentarze, zaakcentujmy, jedynie jakie? Na temat komentatorstwa już niejeden zdążył wypłakać swoje żale, połączone ze skarżącym (się) donosicielstwem, frustracje, zawody lub inne niespełnione oczekiwania, gdy tymczasem… Tu po raz kolejny przywołam wskazówki jednego z Admino-Moderatorów „POSTscriptum”, gdzie Pan Wojtek [nick: „pasikonik”] niemalże wszystkich oraz każdego z osobna obliguje: „Historia definicji poezji, wiersza i jego krytyki różnie się układała. Dlatego, zanim napiszesz komentarz - pomyśl. Możesz komentować z życzliwością, nie zwracając uwagi na niedomagania, czasami nazywają to TWA, ale czy warto się tym przejmować?. Jeśli dostrzeżesz w wierszu pomysł, lecz realizacja niezbyt Ci "leży", zasugeruj zmiany, a tym samym pomożesz piszącemu. Być może skorzysta z Twoich rad. Miej świadomość, że autor opublikował wiersz, ponieważ uznał go za skończony. Jeśli tekst w ogóle Ci się nie podoba, uznasz, że to nie jest wiersz i nie chcesz udzielić pomocnych rad, nie masz na to ochoty albo uznasz to za stratę swego cennego czasu - nie komentuj.” Wobec czego, tak przynajmniej sądzę, z wygodnickiego asekuranctwa oraz poczucia własnej wartości, tytułowe METEORY zachowują się jak zachowują. Przeto nie tylko ja zbulwersowana jestem podobnym postępowaniem? Tu, proszę źle mnie nie zrozumieć: w żadnym wypadku nie domagam się rewanżu pod moimi tekstami, lecz wyłącznie zwracam uwagę na współuczestniczenie w poczynaniach portalowej społeczności plus wzięcie na swoje symboliczne plecy przypadającej nań cząstki zbiorowej odpowiedzialności za literacki wizerunek tegoż portalu. Nie wytrzymałam, kiedy komentując ze szczerą życzliwością nowemu Przybyszowi jego wiersze, skonstatowałam raptem, aby już (uczulona bowiem jestem na wszelkie cwaniactwo) tegoż Użytkownika prywatnie poinformować: [...] z zaciekawieniem czytałam Pana teksty […] Tymczasem... Poprzednie znikły, jak znikły, to mniemam, iż nasze komentarze były do czegoś Panu potrzebne. Czyli: Murzyn zrobił swoje itd. Tak się nie postępuje, bo to nieuczciwe. Dlatego powiadamiam Pana, że przy Pańskim - mało poważnym zachowaniu - befana_di_campi już niczego więcej Panu nie skomentuje. Befana jest uważnie życzliwa, durnia jednak (z)robić ze siebie nie pozwoli. Walczyć trudno, co nie nadaje się do walki bespośredniej. Warto wszak w myśl zasady „Pana Wojtka” bojkotować tych publikujących się, ale etycznie niepostępujących. Zwłaszcza wobec forumowego Koleżeństwa. |
Temat: nie jestem panią przedszkolanką (5) | |
![]() | 16 Sty 2015 o 10:51 Brawo, wygrałeś konkurs na: "Kto pierwszy powoła się na wolność słowa".Widzisz jak trudno pozbyć się sarkazmu. W Twoim zdaniu mieści się delikatność właściciela lokalu. Rzeczywiście zapomniałem, że to prywatny lokal! Zanim ochrona mnie usunie, zastanowię się czy warto. Chwała skarżypytom i donosicielom, którzy nie potrafią przeskoczyć własnego cienia! |
![]() | 16 Sty 2015 o 10:07 Brawo, wygrałeś konkurs na: "Kto pierwszy powoła się na wolność słowa".Jak się w prywatnym lokalu goście zaczynają naparzać, to ochrona nie pyta, kto zaczął, i kto bił, a kto tylko szczypał. Tylko wystawia wszystkich równo za drzwi, bez względu na rasę, wyznanie i poglądy. I tam też zdarza się, że owi wystawieni podnoszą krzyk na temat dyskryminacji z powodu rasy, wyznania i poglądów. |
Temat: Odpowiedź dla befany_di_campi (6) | |
![]() | 16 Sty 2015 o 10:07 Metrykalnie mam 55 lat, ale Bóg w swej łaskawości pozwala mi się starzeć od nóg, a nie od głowy, za co Mu codziennie dziękuję :) |
Temat: nie jestem panią przedszkolanką (5) | |
![]() | 16 Sty 2015 o 09:46 Droga lotto,kopie wpisów bywają (niestety) nieodzowne, aby satyra została (przez przypadkowych przechodniów)odpowiednio zrozumiana. Co do kasowania takowych, mogę przymknąć oko. Usuwanie polemiki, która mieści się w inteligentnej satyrze, uważam za cenzurę! Bardzo mi przykro, ale nie spodziewałem się tego na portalu Publixo :( zwłaszcza gdy Miliony w Paryżu i innych miastach świata symbolizują, przywiązanie do wartości, które kultywowano już w moim rodzinnym domu. Z poważaniem i serdecznościami. PS. proponowałbym ignorowanie miauczenia do momentu, gdy nie wypłynie mięsko lub fekalia :) |
![]() | 16 Sty 2015 o 09:27 Ewidentne wycieczki osobiste też wywalam. Nawet jak nie pada nick, ale z tekstu jasno wynika, o kogo chodzi. |
![]() | 16 Sty 2015 o 08:00 Gdybym była, skłóconych bym rozsadziła po przeciwnych stronach sali, a najbardziej rozrabiających rozstawiła po kątach i wezwała rodziców.Ale mam do czynienia z dorosłymi ludźmi, niestety. Więc dorośli ludzie będą uprzejmi sobie sami ze sobą poradzić. Z góry informuję, że kasowane będą wszelkie gorzkie żale zamieszczane jako utwory oraz kopie wpisów z forum / komentarzy / prywatnych wiadomości wypominające, co kto na kogo kiedy napisał. Dotyczy to wszystkich po równo. "Proszę paniiii, a on się przezyyywaaaa". Miłego weekendu życzę, bawcie się dobrze. |
Temat: Odpowiedź dla befany_di_campi (6) | |
![]() | 15 Sty 2015 o 03:07 A może szanowni przedmówcy tak do własnych metryk? |
Temat: Rok Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (3) | |
![]() | 11 Sty 2015 o 20:12 Pod wpływem wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej napisałam wiersz "Titanic". Temat przypomniał mi historię rodzinną. |
Temat: Caps Lock (17) | |
![]() | 07 Sty 2015 o 23:25 Pierwszy raz poprosiłam grzecznie i myślałam, że to wystarczy.Zatem proszę jeszcze raz nie komentować moich komentarzy i nie tłumaczyć mi o co chodzi w wierszu, bo tego chyba nikt nie lubi.Też uważam temat za zamknięty i życzę powodzenia:) |
![]() | 07 Sty 2015 o 22:25 Adela napisał: Befana, ja nie czytam Twoich komentarzy, bo mnie nie interesują i nie życzę sobie abyś komentowała moje komentarze. Jeśli tak Ci się podobają wiersze askawina, to jest ich tu dużo i nikt ich nie komentuje,więc je czytaj i zachwycaj się nimi.Chyba powinnaś wiedzieć,że każdemu podoba się co innego.Ja też chcę mieć własne zdanie i nie życzę sobie,aby ktoś taki jak Ty mnie pouczał. Twoje komentarze przeważnie nie dotyczą utworów,tylko są zaczepką lub krytyką innych uczestników. Proszę zostaw mnie w spokoju, bo nie weszłam tutaj,aby staczać wojny, a Ty chyba tylko po to:) tutaj,aby staczać wojny, a Ty chyba tylko po to:) Pani Adelo, nie tym tonem i nie w ten osobliwie mi znany awanturniczy, tu już przepracowany sposób! Napisałam grzecznie pod wierszem "askawina" nikogo nie komentując ani nie pouczając. Mam bowiem prawo do wyrażenia własnego zdania plus odniesienia się do - moim zdaniem - niesprawiedliwie niekompetentnych opinii, jeżeli sama nie zachowuję się w sposób grubiański, co w chwili obecnej czyni to pani, jakby nie było prywatnej poczty! Nie twierdzę, iż omówiony przez panią autor jest genialny, ma on jednak swój specyficzny sposób pisania, dlatego wyjaśniłam, bez jakiejkolwiek chęci zaczepki. Istnieje coś takiego jak krytyka literacka, także, czy zwłaszcza na portalach. Uczciwa krytyka literacka, a nie bez znajomości tematyki "dobre rady dla gromady", zwłaszca kiedy się samej niczego ze swej oryginalnej twórczości do tej pory nie zaprezentowało :]. PubliXo jest bowiem w większości przypadków portalem przyjaznym, gdzie pewne wątpliwości wyjaśnia się nie na zasadzie wszystkowiedzącego przemądrzalstwa jak uczyniła to pani, ale wyartykułowania swoich wątpliwości. Ponadto "komentarze do komentarzy" stricte dotyczące wiersza albo twórczości określonego autora niczym nie są nagannym. Nagannym są li tylko wycieczki na tematy osobiste typu wygląd, stan umysłu, wykształcenie itp. Wróciłam przeto i do pani komentarza, i swojej odpowiedzi. Temat zatem uważam za zamknięty, pani natomiast życzę wspaniałego samopoczucia ;) Zarówno na portalu jak i gdzie indziej ;-))) |
![]() | 07 Sty 2015 o 21:18 Befana, ja nie czytam Twoich komentarzy, bo mnie nie interesują i nie życzę sobie abyś komentowała moje komentarze.Jeśli tak Ci się podobają wiersze askawina, to jest ich tu dużo i nikt ich nie komentuje,więc je czytaj i zachwycaj się nimi.Chyba powinnaś wiedzieć,że każdemu podoba się co innego.Ja też chcę mieć własne zdanie i nie życzę sobie,aby ktoś taki jak Ty mnie pouczał. Twoje komentarze przeważnie nie dotyczą utworów,tylko są zaczepką lub krytyką innych uczestników. Proszę zostaw mnie w spokoju, bo nie weszłam tutaj,aby staczać wojny, a Ty chyba tylko po to:) |
![]() | 07 Sty 2015 o 20:51 Adelo, bez obrazy! Jest tu pani od niedawna, dlatego najpierw proszę - komentując - zapoznać się z wcześniejszymi tekstami określonego autora.Z jednego wiersza nie wyczyta pani nic. Askawin na PubliXo ma naprawdę znaczący dorobek, natomiast recenzja twórczości danego autora nie polega na analizie - jak wspomniałam - pojedynczego utworu. Kiedy pani zapozna się z tym lub innym jego wirtualnym tomikiem, wówczas - choćby najbardziej subiektywne pani wnioski -są jak najbardziej wskazane. Niewiele napisała pani komentarzy, i - o ile się nie mylę - jeszcze niczego swojego nie zamieściła. Nie jest to wprawdzie obowiązkowe, niemniej dla nas, czytelniko-komentatorów bardzo pomocne. Askawinowi natomiast wyrządziła pani mimowolną przykrość :( Poprzez pobieżne przeczytanie oraz ocenę czegoś, co On artykułuje z głębi własnej duszy... |
![]() | 07 Sty 2015 o 20:26 befana_di_campi, 1 godz. temu (18:18) oceny: bezbłędne / znakomite Wiersz doskonały, jak niebanalnym jest askawin, co poddaję pod uwagę wcześniejszym komentatorkom ;) Najpierw drogie panie przeczytajcie parę wcześniejszych wierszy w/wym., później natomiast je komentujcie! Oto komentarz befanii, która poucza komentatorki,o tym jakim doskonałym poetą jest askawin i co powinny zrobić zanim zaczną komentować. |
![]() | 07 Sty 2015 o 19:19 Hmmmm! "Braku kultury"? Zadziwiające niczym ten "odkomentarz", który nie miał żadnego związku z meritum wpisu:"Duby smalone w komentarzu wyżej. Czerpane z fanatycznej prasy, a także sfrustrowanych bloogerów i na potwierdzenie własnego fanatyzmu. Ze przypomnę tylko zdzierające ostatni grosz i nierozliczające się Lux Veritatis diabła Rydzyka, Caritas i wiele podobnych." Tego lub innego kochać nie musi, jednak pod paragraf podchodzi - na dodatek nieuzasadnione - gwałcona wolność słowa. Jestem bowiem w "Caritasie". I w moim Oddziale każda złotówka zostaje prześwietlona, w takim razie co? Złodziejką zatem jestem, rzekomo dbająca o tzw. kulturę "zaufana recenzentko"? P.S. Jeżeli Administracji nie podoba się wpis OSZKALOWANEJ przez tzw. "zaufaną recenzentkę", proszę niniejszym o zbanowanie. Befana_di_campi względnie - wykopana m. in. przez przedmówczynię "wrzos10" - aniela birecka, twórca niezależny. Nie byłoby tego wpisu, gdyby - profilaktycznie - tzw. "zaufana recenzentka" nie umieściła mnie na czarnej liście ;-))) Tę sprawę spróbowałabym bowiem załatwić prywatnie. A przede wszystkim - polubownie. |
Temat: Rok Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (3) | |
![]() | 06 Sty 2015 o 19:32 Bardzo mi się podoba ten pomysł. Rzeczywiście, ja też kiedyś z zachwytem czytałam Marię Pawlikowską-Jasnorzewską. I chociaż teraz rzadko czytam jakiś jej wiersz, to jednak poruszają mnie, bo jednocześnie działają na wielu poziomach: nie tylko swoją urodą, ale też tamtymi wspomnieniami. Inna sprawa, że do pisania poezji zmuszać się nie można, ale może jej wiersze będą dla kogoś inspirujące. |
![]() | 03 Sty 2015 o 21:31 Napisała w wierszu ANNO DOMINIS t y c z e ń: Z wód Styksu wypływa, zmoczony, parskając zapomnieniem - Nowy Rok. L u t y: Lód leży jeszcze nieprzerwany między nadzieją a zimnem - jeszcze sobie „ty” nie mówią. M a r z e c: Marznie jeszcze marzenie… Marzy mróz… Mży deszcz… K w i e c i e ń: I już tylko kwiaty rzucają cień na życie… M a j: Mój, moja, maj. C z e r w i e c: Czerwone czaroziele zerwie, nie wiedząc nic… L i p i e c: Lipa, miodami pachnąca jak piec rozogniona kwiatem, Deine roten Lippen moecht’ ich kuessen… S i e r p i e ń: Nie ścinajcie! Nie ukrócajcie! Sierp wyrzućcie wysoko, niech lśni jak nów w obłokach, bo cóż po cierpieniu? W r z e s i e ń: Wrzosy, babie lato, wrzenie, ptasie wrzaski w rzęsistym lesie. Dajcie się babie zabawić! Wejdź przez sień… P a ź d z i e r n i k: Paździerze lecą ze szczęścia… L i s t o p a d: Bezszelestny upadek wszystkiego. Bezlistne drzewa, bezlitosne myśli. G r u d z i e ń: Nie po różach, ale po grudzie idzie najkrótszy dzień w grób. Pierwodruk: „Bluszcz”, styczeń 1928 Czytając obecnie ten „Pański Rok” mimo woli utożsamiam go z osobistym życiem Poetki. Niby szczęśliwym, w rzeczywistości wyjątkowo połamanym oraz obolałym; i to od dzieciństwa. Jasnorzewska natomiast: jakże w ubiegłych dekadach namiętnie czytana, cytowana, uwielbiana. Modna. Mistrzyni opisów egzaltowanej miłości w dansingowych rytmach szalonych dwudziestych i trzydziestych lat ubiegłego wieku, teraz wszak po trosze zapomniana, analogicznie do innych też odstawianych na biblioteczne półki, klasyków. Poetka zakochana oraz rozkochana we wszystkim, co mogło Ją zachwycić, a jednocześnie już przeczuwająca w swoim odejściu do Równoległego Świata coś Złowieszczego. 9 lipca bieżącego roku minie siedemdziesiąta rocznica Jej śmierci, o czym przypominam zawczasu, choć do poezji Pani Lilki oraz Niej samej zapewne wrócę nieraz. I tu propozycja: czy nie dałoby się na PubliXo jakoś specjalnie zaakcentować - nawet poprzez swą liryczną twórczość - wątków nawiązujących do twórczości Pani Lilki? Może wyodrębnić dział ["zbiór"] w którym Autorzy zamieszczaliby swoje wiersze inspirowane poezją M. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, po czym ogłosić plebiscyt? [nie lubię słowa "ranking"]. Ewentualnie niezobowiązujący konkurs, gdzie np. byłyby nagrodami tomiki podarowane przez innych Użytkowników? Moim zdaniem warto się nad tym zastanowić. Bądź co bądź jest to Portal literacki, w którym poezja ma nadal bardzo wiele do powiedzenia. Trzeba ją jedynie odpowiednio wyeksponować :) |
Temat: Caps Lock (17) | |
![]() | 02 Sty 2015 o 19:06 Janko, to jest jak rzucanie grochem o ścianę.Co tam, ktoś w ten sposób komentujący (jak zacytowałeś) wystawia tylko i wyłącznie sobie świadectwo braku kultury. |
Temat: :) (3) | |
02 Sty 2015 o 12:47 Dziękuję:) |