Przejdź do komentarzyspacer 18. 06. 17
Tekst 9 z 34 ze zbioru: farfluchy i inna drobnica
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2017-06-19
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1778

SPACER 18. 06. 17

Uprawiając polish walking ( taka ekstremalna odmiana nornic walking) – może to słońce, cisza, śpiew ptaków – dziś same miłe nabyłem konstatacje. Dostrzegłem, że świat wokoło i ludzie zmieniają się na lepsze. Nie we wszystkich aspektach, ale w kilku owszem, wyraźnie.

Tak lubię: przy podejmowaniu decyzji o trasie spaceru używam monety. Orzeł w tą, reszka w tamtą. I los powiódł mnie przez kilka takich miejsc, gdzie cisza i spokój, a także położenie na poboczu głównych szlaków, skłaniają do zatrzymania się i wypicia niespiesznie piwa. I miejsca te zmieniają się – na lepsze. Śmieci są, owszem, butelki, ale już nie jest nasrane tuż obok. I ktoś – nie wiem kto, skoro to w większości tereny opuszczone, o nieuregulowanym stanie prawnym, bez wyraźnego właściciela – wiesza na gałęziach, na krzewach torby i worki na śmieci. I te śmieci ktoś korzystający z takiego miejsca do tego worka odkłada. Te butelki po wódce i plastikowe po piwie. Butelki zwrotne i puszki aluminiowe znajdują swoich amatorów i raczej się nie poniewierają. Tak jakby pojawiła się świadomość, że to nie jeden jedyny raz, gdy zdarzy się z tego miejsca korzystać. Choć to może i zmiana generacyjna, bo ci wcześniejsi użytkownicy tak brutalnie traktujący te miejsca już nie mogą z nich korzystać?

I jeszcze podziw nad zmysłem praktycznym. Te miejsca, krzyżujące się ścieżki, albo krąg wydeptany między drzewami ( wiecie, co to gadające krzaki?), są z reguły pozbawione trawy. I przy deszczowej, wilgotnej pogodzie pod nogami jest tam śliskie błotko. W kilku miejscach się z tym spotkałem, że kapsle po piwie już nie są rzucane precz, ale umieszczane ząbkami do dołu na ziemi. I siłą rzeczy wdeptane w grunt, tworząc rodzaj chodnika.  Widziałem nawet wykonaną w ten sposób platformę o rozmiarach metr na metr, kapselek przy kapselku. Proste, a zarazem jakie wygodne. A przy tym praco i czasochłonne  wykonanie jest czegoś takiego, a więc wymagające konsekwencji. Ktoś się stara , dla siebie i dla innych.

Tego jednak nie widać z głównego szlaku.

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ps. Ciekawe, że, mieszkając/włócząc się w/po różnych tej samej Polski stronach i zakątkach od północnego zachodu po południowy wschód, mam diametralnie różne na ten temat spostrzeżenia: 1. kosze na śmieci wzdłuż większości tras naszego polskiego dreptania najczęściej dawno sobie odeszły wraz z kochasiem w siną dal; 2. nasycenie naszego pejzażu furami śmiecia wszelakiego niesegregowanego powala i poraża głównie zagranicznych gości, bo my jesteśmy na te widoki trwale na amen zaimpregnowani; 3. nawet w lasach i na dzikich porzuconych polach wszędzie, gdzie nie spojrzeć - wszędzie wysypiska dzikie bezbożne; 4. zero służb mundurowych odpowiedzialnych za dobrostan naszych siedlisk (w ramach jednego organizmu Matki-Przyrody) tak w miastach, jak poza miastami, za opłotkami miasteczek i wiosek czy na głuchej prowincji - i 5. zero spacerujących; w Polsce 3. Tysiąclecia NIKT NIE SPACERUJE.

To bardzo zły prognostyk dla naszych dzieci i kolejnych nad Wisłą/Odrą pokoleń. Nasze tak pełne swobód bywanie od ćwierćwiecza na dywanie w Londynie czy innej Zachodu gminie w zakresie zasad elementarnej kultury niczego nas nie uczy, bo sorry, taki mamy klimat
© 2010-2016 by Creative Media
×