Przejdź do komentarzyRozdział 29
Tekst 29 z 30 ze zbioru: Na samo dno
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2017-07-17
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1629

Karolina naprawdę potrzebowała się wygadać. Chciała usłyszeć opinię, radę osoby, która stała gdzieś z boku i przyglądała się obiektywnie całej sytuacji. Dzięki tego gorąca głowa Daniela zyska trochę czasu na ochłonięcie, a gdy ponownie zaczną rozmawiać, Karolina będzie bogatsza o nowe argumenty. Dziewczyna zadzwoniła więc do Natalii, która chętnie zgodziła się na małą lampkę wina. Przyjaciółki umówiły się więc w ulubionej restauracji chińskiej z widokiem na rzekę Motławę. Zamówiły od razu paletę różnego rodzaju sushi oraz butelkę pysznego śliwkowego wina Choya. Kowalska zaczęła opowiadać...

– To patowa sytuacja, Karolina. – Natalka upiła łyk i wypowiedziała te słowa, gdy jej przyjaciółka skończyła. – Wiesz, co mam ci do powiedzenia, ale ja kieruję się rozumem. Ciebie prowadzi serce, które wyznacza zupełnie inną drogę.

– Gdybym tylko potrafiła je wyłączyć… – Westchnęła Karolina.

– Nie sądzę, żeby było to konieczne. Musisz jednak częściej dawać rozumowi dojść do głosu. To ten facet, Karolinko. Rozumiesz? TEN. – Troskliwie położyła dłoń na nadgarstku

przyjaciółki. – Gdy o nim mówisz, twoje oczy błyszczą jaśniej niż gwiazdy. To oczywiste, że go kochasz.

Młoda kobieta uśmiechnęła się dość nieśmiało i wstydliwie spuściła wzrok, poczuła bowiem, jak rumieni się na samą myśl o zakochaniu w Danielu. Nieporadnie chwyciła pałeczkami kawałek z łososiem, lecz ten spadł jej z powrotem na tacę.

– Widzisz, samo wspomnienie o nim cię rozprasza. – Zaśmiała się dźwięcznie Natalia, co spowodowało, że policzki Karoliny zrobiły się jeszcze bardziej purpurowe.

– Jak spędzacie majówkę? – Spytała Karolinę przyjaciółka, chcąc wprowadzić dziewczynę na neutralny grunt, przy którym jej najlepsza przyjaciółka by zapomniała o troskach i wątpliwościach.

– Na czymś w rodzaju domówki na Helu. Łukasz ma tam znajomych, którzy prowadzą niewielki pensjonacik. Wynajęliśmy go i tam będziemy się bawić – odpowiedziała Karolina. – Łukasz to ten przyjaciel Daniela, z którym tańczyłaś, gdy ich poznałyśmy. – Wytłumaczyła, choć przypuszczała, że przyjaciółka doskonale wiedziała, o kim mowa, bowiem wyznała któregoś dnia w SMSie, że gdyby nie Piotrek, to „by się za Łukasza wzięła”, co też niespecjalnie Karolinę zdziwiło. Łukasz był naprawdę przystojny i szarmancki lecz, podobnie jak Daniel, nie lubił wylewać za kołnierz. Był jednak przy tym na tyle otwartym i sympatycznym człowiekiem, że wprost nie szło go nie lubić.


Kowalska jak ryba wody potrzebowała rozluźnienia i relaksu, więc wieczorem, po spotkaniu ze swoją przyjaciółką, kiedy jeszcze japońska choya lekko musowała jej w głowie, nalała sobie do niewielkiej szklaneczki ulubionego drinka, czyli Malibu z mlekiem, usiadła pod ciepłą kołdrą i odpaliła laptopa, by obejrzeć jakąś głupią amerykańską komedię, najchętniej z Leslie Nielsenem. Ewentualnie losowy odcinek słynnego serialu „Przyjaciele”. Zawsze śmieszyło.

Chwile relaksu diabli wzięli, gdy zadzwonił Karoliny telefon komórkowy. Dziewczyna zaklęła głośno, bo położyła go na kuchennym blacie jeszcze przed przyrządzeniem drinka. Tam został, niepotrzebny, a jej było już tak wygodnie, że zupełnie nie chciało się wstawać. Ktoś jednak nie dawał za wygraną, po chwili milczenia telefon rozdzwonił się jeszcze raz. Karolina wstała niechętnie, mocno wątpiąc, że to Daniel. On z pewnością był na nią jeszcze wściekły o ten nieudany kredyt. Spojrzała na wyświetlacz. Martyna Hintz. Po co ona?

– Czy zastałam u pani mojego męża? – Spytała bez ogródek dzwoniąca. – Nie mogę się do niego dodzwonić.

– Jest na mnie zły, bo zgodnie z pani sugestią nie pomogłam mu z kredytem. Może być w domu. Albo nie wiem, gdzie jest.

– Zrobiła to pani dla siebie, pani Karolino. Muszę też prosić o spytanie mojego męża, kiedy zacznie płacić alimenty.

– Może wtedy, gdy mu pani pozwoli widywać się z dzieckiem? – Odszczeknęła szorstko Karolina, choć tak naprawdę wcale tak nie chciała. W końcu poszła za poradą Martyny, sabotowała kredyt. Z drugiej strony nie do końca potrafiła tą kobietę obdarzyć zaufaniem. Chyba jeszcze nie czas na to. Dlatego powodowana dodającym odwagi alkoholem i ostatnimi tygodniami rozgorączkowania właśnie tak się odezwała.

Po drugiej stornie słuchawki rozległ się śmiech, co zbiło lekko z pantałyku zacietrzewioną Karolinę.

– On tak pani powiedział, że ja nie pozwalam? To do niego podobne. Otóż muszę panią rozczarować, ale nie jestem taką zołzą, jak przedstawia mnie Daniel. On nie płaci alimentów, nie interesuje się Dominiką, a poza tym to on wyrzucił nas z domu, gdy mieszkaliśmy jeszcze razem w Gdańsku.

– Jak to wyrzucił? – Zająknęła się Karolina. Znała przecież wersję, że Martyna Hintz sama odeszła, zostawiła go samego z powodu jego pracy do późnych godzin nocnych, przez co mniej czasu poświęcał rodzinie. Ale to oczywiście słyszała od Daniela.

– Mój były mąż nie znosi, gdy ktoś go kontroluje. To on musi mieć zawsze nad wszystkimi przewagę, a w gierkach psychologicznych jest po prostu geniuszem. Jego zamiłowanie do hazardu odkryłam krótko przed przyjazdem na Pomorze. Zresztą z tej okazji właśnie zostaliśmy zmuszeni, by opuścić Warszawę. Daniel miał już tylu wierzycieli, którzy nie dawali nam żyć. Postanowiliśmy zmienić otoczenie, jednak po przyjeździe do Gdańska odkryłam, iż nie dość, że wciąż obstawia mecze piłki nożnej, to jeszcze oszukuje ludzi dokładnie w taki sam sposób, jak przed przeprowadzką. Zaczęłam sprawdzać jego komputer i telefon, więc dodatkowo dowiedziałam się, że mnie zdradza. To przelało czarę goryczy. Zrobiłam mu awanturę, a on kazał mi zabierać dzieciaka i wypierdalać. To jest akurat cytat.

– A te pieniądze, które mu rzekomo pani ukradła, jak wróciła do niego?

– Wzięłam sto złotych na bilet. W dodatku tak się złożyło, że to były moje pieniądze na zakupy. – Martyna była wciąż uprzejma, choć głos jej drżał. Ciężko było otwierać na nowo niewygojone jeszcze rany.  

Karolina zrozumiała jednak, że facet, którego darzyła tak ogromną miłością, był w gruncie rzeczy kłamliwym sukinsynem. Była kobietą tolerancyjną i w zasadzie wybaczyłaby mu całą mroczną przeszłość, gdyby nie bardzo ważny szczegół, a mianowicie, że on oszukiwał również i ją. Mimo, że już wcześniej zdawała sobie sprawę, że nie wszystko jest w porządku, że z Danielem Hintzem łączy się coś złego, że wyczuwała to, że także Natalka ją ostrzegała, Karolina uparła się, by pójść za nim jak w dym. Kochała go, lecz miarka się przebrała. Karolina Kowalska przejrzała na oczy i, po czasie, ale doszło do niej, że w tej nierównej walce nie ma żadnych szans.

Rozłączając się Martyna zostawiła swoją rozmówczynię zdruzgotaną. Czyżby wszystko, na czym Karolina opierała swój związek było fikcją? Czy spełnia się to, czego się obawiała, że jest dla Daniela tylko kolejną ofiarą? W końcu zrobiła to, czego chciał. Dostał od niej dużo pieniędzy. Prosił o więcej, nie dała, zawiodła go. Jeśli była od niego psychicznie uzależniona, co zrobi, jeśli on ją teraz zostawi?


Tak, jak się Karolina spodziewała, impreza majówkowa była zupełnie do bani. By zrobić oszałamiające wrażenie na swoim mężczyźnie dziewczyna ubrała się w śliczną, nie byle jaką suknię, ponieważ dokładnie taką samą miała Jennifer Lawrence na oskarowej gali. Chciała zrobić na nim wrażenie. Pragnęła w tym wszystkim usłyszeć od niego piękne komplementy, może wtedy te wszystkie wiadomości od jego żony pójdą w zapomnienie, a ona nabierze nowych sił do walki o niego, o przyszłość? O to, by pomimo tych sztormów wyszło słońce. Tylko czy to jeszcze możliwe, po takich kłamstwach? Tymczasem jedyny komentarz, jaki usłyszała od Daniela brzmiał: „Odstawiłaś się jak stróż w Boże Ciało”. A przecież wcześniej ją widział, podobała mu się i stwierdzając, że musi się dopasować do swojej eleganckiej i seksownej kobiety, namówił ją, by kupili dla niego nowe perfumy. Ponieważ akurat zapomniał z domu portfela, za pachnidło zapłaciła ona, Daniel miał te pieniądze potem oddać. Wyprasowała mu też spodnie i dwie koszule, by miał na zmianę.

Wszyscy, z wyjątkiem Hintza, byli zdania, że Karolina zrobiła piorunujące wręcz wrażenie. On niestety nie zwrócił na nią uwagi. Nadmiernie interesował się za to Kamilą Fieder.

Karolina znała ją tylko z opowieści chłopaków z otoczenia Daniela, którzy przedstawiali dziewczynę jako pasztetowego babochłopa. Nie ulegało wątpliwości, że ich osądy nie są bezpodstawne. Krótkie włosy Kamili sprawiły, że w pierwszej chwili Karolina nawet wzięła ją za chłopaka. Zresztą jako jedyna kobieta Fieder ubrana była w marynarkę i spodnie. Reszta ubrała się… normalnie po kobiecemu. Kamila Fieder była chuda i z dużą dozą dobrej woli można było zauważyć z przodu piersi. Jednak Daniel nagle zwrócił na nią baczniejszą uwagę. Zbył swoją dziewczynę szybką wymówką przyniesienia drinka i w chwilę moment znalazł się przy Kamili.

– Jesteś smutna. – Do Karoliny podeszła Bożena, dziewczyna zupełnie jej się tutaj nie spodziewała.

– Może trochę… Chyba bardziej zrezygnowana. – Karolina wzruszyła ramionami. 

Bożena była już lekko wstawiona.

– Mam nadzieję, że pieniądze się przydały. – Mrugnęła porozumiewawczo.

– Jakie pieniądze? – Kowalska spojrzała zdumiona na swoją rozmówczynię.  

– Pożyczyłam Danielowi, żeby oddał tej parszywej wiedźmie, jego żonie.

Karolina westchnęła ciężko. Więc nie tylko ona była jego ofiarą. Czy z Bożeną też łączyło go coś więcej? Wątpliwe, przecież ona bardzo dobrze wiedziała, że Daniel był w szczęśliwym związku.

Przez chwilę Karolina walczyła ze sobą, żeby przemilczeć swoją wiedzę o Danielu. Nie mogła jednak zrobić tego tej kobiecie, z którą przecież wydawało się, że rozumiała się całkiem dobrze. Opowiedziała więc Bożenie, na co Daniel potrzebował pieniędzy i dlaczego ojciec Martyny nie miał z tym nic wspólnego. Oczywiście w tajemnicy wyznała również, skąd ma te informacje.

Następnego poranka, gdy Karolina obudziła się, miejsce obok niej świeciło pustką. Daniela nie było obok, kiedy się kładła, lecz miała nadzieję, że przyjdzie w nocy. Nie zrobił tego jednak i dziewczyna wolała się nawet nie domyślać, gdzie był jej ukochany. Nawet w sumie nie musiała się długo głowić. Wyszła z ich  pokoju i natknęła się na niego, cichcem wymykającego od Kamili. Ten zobaczył swoją kobietę i zdębiał.

– Karolinko…– Rozłożył bezradnie ręce.

– To nie tak, jak myślę? – Warknęła i wycofała się, zamykając drzwi na klucz.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×