Przejdź do komentarzyDług
Tekst 40 z 51 ze zbioru: poważne historie
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2018-05-28
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1514

DŁUG

Mało książek wstrząsnęło mną tak jak „Dług” Davida Graebera.  Tyle prawd, które dotąd uznawałem za oczywiste w trakcie lektury okazało się zwykłymi bzdurami, legendami albo wytworami czyjejś fantazji.

Tematem książki jest spojrzenie z pozycji antropologa na ekonomię, postrzeganie długu i historię pieniądza. Ogląd jest holistyczny, bez przyjmowanie Europy za centrum świata i arenę najciekawszych przemian w dziejach. Równie, a często nawet więcej z uwagi na skalę przemian, Graeber pisze o Chinach, Indiach czy też świecie islamu.  I, jako antropolog, negliżuje najróżniejsze teorie i pewniki ekonomiczne, na przykładach wytykając im fałsze i nadinterpretacje.

To świeże i nieszablonowe spojrzenie ma swe korzenie w przeszłości autora, byłego aktywisty alterglobalistycznego. Wynika także z wnikliwego spojrzenia na ekonomiczne i społeczne aksjomaty, sprawdzenie, co tak naprawdę się za nimi kryje i skąd się wzięły.


Zaczyna się od prawdziwej petardy. Oto powszechnie obowiązującym mitem jest, że na początku był barter i aby z niego zrezygnować wymyślono pieniądze. Graeber zaś dowodzi, że pieniądze były pierwsze – choć kiedy powstały nie wiadomo, bo kiedy pojawiły się źródła pisane pieniądze już były, ale służyły do czegoś innego niż obecnie – barter zaś był zjawiskiem wtórnym. Stosowano go, gdy na rynku zaczynało brakować z różnych powodów pieniędzy. O tych zaś autor pisze: „(…) wartość jednostki walutowej nie jest miarą wartości przedmiotu, lecz miarą naszego zaufania do innych istot ludzkich”.  A kiedy i po co wprowadzano do obiegu pieniądze kruszcowe? „(…) pieniądze, rynki, państwa i działalność wojskowa pozostawały w bezpośrednim związku, gdy pieniądze wykorzystywano do opłacenia armii dostarczającej niewolników, którzy mieli wydobywać złoto potrzebne do wyprodukowania jeszcze większej ilości pieniędzy(…)”. Nieco dalej, podczas opowieści  o podboju Ameryk, trafiam na kolejną szokującą informację. Oto złoto i srebro przywiezione z nowo odkrytego kontynentu tylko w niewielkiej części trafiało do europejskich państw, a służyło głównie do sfinansowaniu zakupu chińskich towarów, co zmieniło się dopiero po zmuszeniu Chin do przyjmowania zapłaty w opium.

Ile dzisiejszy świat zawdzięcza lichwie? Czyli wysoko oprocentowanym kredytom/pożyczkom komercyjnym? Okazuje się, że zadziwiająco wiele, bo to lichwa była w dużej części odpowiedzialna zniewoleniu za długi. Po zbadaniu tematu Graeber odkrywa, że wielu z przywiezionych z Afryki niewolników trafiających na plantacje w Amerykach, to ludzie lokalnie zadłużeni i nie potrafiący spłacać swych zobowiązań.  Interesująco wygląda podejście do lichwy i zniewoleniu za długi wielkich systemów religijnych. Hinduizm był za, buddyzm miał do nich stosunek obojętny, choć klasztory tego wyznania chętnie stosowały takie rozwiązania finansowe (działając jak firmy, koncerny), zaś chrześcijaństwo i islam były przeciw. Chrześcijaństwo do momentu  pojawienia się reformacji (!), a islam? Początkowo wrogi stosunek do lichwy i niewolnictwa dał tej religii niesamowitą siłę i był jednym z powodów jej ekspansji. Graeber jednak nie wyjaśnia jak mimo tak wrogiej niewolnictwu postawy, w islamie dokonała się ta mroczna przemiana – bo co kojarzy się nam z najazdami islamskich przecież Tatarów? Jasyr, czyli porwani dla zniewolenia. I choć wspomina, że islamscy władcy jako jedyni tworzyli z niewolników siły zbrojne (mamelucy, janczarzy), to fakt porywania ludzi , by ich sprzedać na targach na Krymie albo w Turcji osmańskiej jakoś się tu nie pojawia. Wiem, że nie o tym ta opowieść, ale jakoś mi tego wyjaśnienia tu brakuje. Bo fajnie się czyta o tym, że nawet wspólnoty żydowskie pod panowaniem islamskim rezygnują z lichwy, a armie z niewolnych tworzy się, bo prawdziwy wierny unika wojska, skoro to może być użyte w konflikcie z innym państwowym tworem muzułmańskim, czyli w ramach wspólnoty religijnej –prawda jaki miły ten islam się wydaje? Z innych źródeł wiem, że w czasie ekspansji poprzez Bałkany fakt nieuznawania przez muzułmanów niewolnictwa i poddaństwa bulwersował i był poważnym utrudnieniem do stawiania oporu przez chrześcijańskich i gnostyckich władców na tych terenach.


A kiedy Graeber pisze o czasach nam współczesnych ciemności kryją ziemię i robi się naprawdę strasznie. Ta myśl przewija się przez całą książkę: wzajemne zaufanie stabilizuje społeczności, ono jest źródłem, a nie stabilna gospodarka – to zaufanie ją tworzy. Kiedyś ludzie tworzyli sieć wzajemnych powiązań handlowych opartych na zaufaniu i nie używali w nich pieniędzy, bo te służyły do płacenia za rzeczy, których wartości nie da się wycenić i przeliczyć na coś innego.

Dziś jest nieco na opak, bo choć wszyscy wiedzą, że USA nie wykupią wszystkich swoich obligacji,  to autor nazywa to pobranym przez to państwo podatkiem od reszty. Dolar jest już na wpół wirtualnym pieniądzem, a rząd emituje tylko bilon. Przeraziła mnie informacja, że trzy kraje, które zdecydowały się zmienić jednostkę rozliczeniową z dolarów na euro, poza Koreą Płn., zostały już pobite przez USA. Wielce interesująca jest historia tych słynnych amerykańskich rezerw złota.


No i smaczki, które zapadają w pamięć, jak król Harsa władający Kaszmirem w latach 1089 – 1101, aby przejąć złoto ze świątyń, by za nie wynająć wojowników, którzy  złupią takie świątynie u sąsiada, postanowił je najpierw zdesakralizować, a zająć tym się miał kierownik do spraw likwidacji bogów ( takie stanowisko).

I chińskie rozważania o istocie długu sprzed kilku tysięcy lat: każdy z nas jest dłużnikiem swoich rodziców, którzy powołali nas na ten świat. Czyżby był to jeden z długów, których nie da się spłacić? Nie, inaczej na to spójrzmy: one spłacą ten dług powołując na świat swoje dzieci, które znów staną w obliczu takiego zadłużenia.


To nie jest łatwa lektura. Świadomość, że dawniej nie musiałbym nosić pieniędzy i wtedy czułbym się lepiej , bo płacić musieli tylko ci, którym nie ufano, nie znano. Nikt by ich nie ukradł, nie zgubił bym ich, bo one były w tych ludziach wokoło, tak jak ja miałem ich pieniądze.

Ilość źródeł materiału przeolbrzymia, więc kto chce, może sobie weryfikować. Wydała tą książkę Krytyka Polityczna, ale porzućcie uprzedzenia.

Optymistyczny jest podtytuł „ Pierwsze 5 tysięcy lat.”



  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Zaufanie jest dlatego tak bezcenne, że dajemy je na dzień dobry gratis
© 2010-2016 by Creative Media
×