Przejdź do komentarzyHongkong w Żukowie
Tekst 43 z 46 ze zbioru: Zapiski z pogranicza
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaproza
Data dodania2021-03-27
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń851

Kiedy miałam 16 lat, uczyłam się w żukowskim (wygaszanym w Polsce od 1965 r.) liceum pedagogicznym i mieszkałam w wielkim internacie na tzw. Górze Wiatrów. Szkoła była ogromnym trzypiętrowym molochem; jak wiele innych, jej siostrzanych placówek wybudowano ją tuż po wojnie po to, by w Ojczyźnie jakoś zapchać straszną kadrową *czarną dziurę*, jaka była u nas powszechnym rezultatem hitlerowskiej polityki eksterminacji wszystkich przedstawicieli inteligencji - patrz słynne odgórnie zaplanowane Intelligentakzion i Akcja AB - w krajach okupowanych przez Niemców. Masowa ta eksterminacja pozbawiła życia w Polsce 39 % lekarzy, 30 % naukowców (w liczbie ponad 700 profesorów akademickich), 33 % wszystkich przed wojną nauczycieli szkół powszechnych, 28 % księży i 26 % adwokatów. Ilu z nich okaleczyła i wyeliminowała z uprawianego zawodu, nie wiemy.


Jako się rzekło, w zamykanym właśnie w tym okresie liceum - moja klasa była ostatnim przyjętym rocznikiem - były tylko dwa ciągi edukacyjne: nasz, żeńsko-żeński, w liczbie 45 uczennic, oraz klasa b, czyli młodzi *spadochroniarze* - ludzie płci obojga - z całej północnej Polski.


Nie mieliśmy już wówczas żadnych podręczników, więc jak na uczelni korzystaliśmy głównie z wykładów i sporządzanych przez siebie notatek; kto uważał na zajęciach, jakoś sobie radził, reszta towarzystwa wiecznie ściągała, żyła z podpowiedzi, wagarowała - i definitywnie znikała z nauczycielskiego zawodowego pejzażu. Żukowo (dzisiaj w obrębie administracyjnym Gdańska) było rodzajem szalupy ratunkowej dla powtarzających klasę, ale nie wszyscy z tej deski ocalenia, niestety, skorzystali.

  Spis treści zbioru
Komentarze (5)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Czasami też lubię sobie powspominać.
avatar
Wspomnienia wracają. A ja właśnie w 1965 roku kończyłem Liceum Pedagogiczne, ale w Pułtusku. To był ostatni rok naboru do tych szkół, ale wiem, ze do "mojej" szkoły właśnie we wrześniu 1965 roku przeniesiona została jedna klasa druga z Różana, w którym to miasteczku likwidacja szkoły była przyśpieszona. Z podręcznikami do przedmiotów zawodowych były rzeczywiście problemy, ale do psychologii mieliśmy "Psychologię rozwojową" Tadeusza Nowogrodzkiego, a w 1064 roku ukazał się podręcznik Stefana Wołoszyna "Dzieje wychowania i myśli pedagogicznej w zarysie". Był też, ale trudno dostępny, podręcznik do metodyki pod redakcją Stefana Wołoszyna "Metodyka pierwszych lat nauczania".
avatar
Też pamiętam tamte czasy. U nas wprawdzie nie było aż tak strasznie, jeżeli chodzi o szkoły, ale nienawiść do Niemców była pewnie taka sama... i trwała wiele lat.
avatar
Z takimi tekstami jest problem, bowiem fragmenty nic nie wnoszą, niewiele się dzieje i nie są jakąś całością, która pozwala na jakiekolwiek podsumowanie.
Dopiero po lekturze większej części, albo całości można pokusić się o jakieś wnioski czy przemyślenia.
Niemniej język jest ładny ipłynnie się czyta.
avatar
Przeczytałem. Wspomnienia po prostu lubię czytać, w każdym jest kawał historii, wartej utrwalenia, dopóki pamięć może zapisać.
© 2010-2016 by Creative Media
×