Przejdź do komentarzyCafe UFO 18
Tekst 119 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-03-03
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń553

Kiedy żem próg przekroczył, poczułem jednak niejaką trwogę. Próg - może być progiem, czy nawet musi być progiem, zwyczajnym. Co to jest próg to wie prawie każdy budowlaniec. Ale ja miałem na myśli inny próg.

Czy inni też przekraczali ten próg? W sensie tym innym, nie zwyczajnym - tego nie wiem. Porozmawiać z człowiekiem o jego progach to taka sama galanteria jak, nie przymierzając, doszyć garbatemu na plecach poduszkę. Musiałem mieć ogromnego doła, bo żem się potknął o włąsne nogi - dopiero księżulo mnie jakoś wesparł, tak że sumsum sumarum, nie upadłem. O cholera - coś zakrzyczało we mnie. Tak zakrzyczało, że jakby na podłodze była łacha mchu to najchętniej bym se jednak upadł. Ale łachy nie było. Dbano tu o podłogi czystość, kafle co prawda nie były marmurowe, ale żem zauważył przecież, że ekipa sprzątająca nie nadużywa alkocholu. Utrudził się nieco dobrodziej, pot mu zaperlił między skroniami, doszliśmy jednak do krzeseł, gdzie siadł, a mnie posadził obok siebie. No, zebrać się w sobie - pomyślałem. Siedzący już nie obawiałem się. Mroczki zupełnie ustały. Obejżałem się. Gość w kratkę i w cyklistówce usiadł tuż za nami.

Mmrumrurandum poszło po sali. Ci pierwsi to już usiedli. Jeszcze tłoczyło się u wejścia. Wreszcie zaległa cisza.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×