Go to commentsM. Sałtykow-Ssiedrin - rozdz. V - Niedozwolone uciechy rodzinnego życia/15
Text 198 of 253 from volume: Tłumaczenia na nasze
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2019-06-20
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1309

Judaszek wzniósł ręce i poruszył wargami na znak wewnętrznej modlitwy. Nie przeszkadzało to mu wszakże spode łba patrzeć na Ulituszkę i podchwytywać złośliwe pobłyski, przelatujące po jej twarzy.


- O co ci chodzi? chcesz co powiedzieć? - w końcu zapytał.

- Ja? Nic. Wiadomo: będzie dziękować, jak tylko swoich dobroczyńców odszuka!

- Ach, ty durna! zła! czy to my go bez biletu oddamy! Weź ty papier ze sobą! Po tym bileciku sami go jak nic odnajdziemy! Gdy go wykarmią, wyniańczą, rozumu nauczą, a tu my z tym dokumentem przyjeżdżamy: dawajcie naszego zucha, Wołodźkę-łobuzka, z powrotem! Z bilecikiem tym to my go i spod dna morskiego jak rybkę wyłowimy... Dobrze mówię?


Ulita jednak nic nie odparła, jedynie złośliwe pobłyski jeszcze wyraźniej po jej twarzy przemknęły. Porfiry Władimirycz nie zdzierżył tego.


- Zadziora z ciebie, zadziora! - powiedział. - Diabeł w tobie siedzi, czart... tfu! tfu! tfu! Dosyć tego. Jutro skoro świt weźmiesz Wołodźkę i migiem, żeby Jewpraksiejuszka nie słyszała, jedźcie z bogiem do Moskwy. Gdzie ten sierociniec, wiesz?

- Bywałam tam, - krótko odrzekła Ulituszka, jakby czyniąc aluzję do czegoś, co już kiedyś się zdarzało.

- A skoro tam bywałaś - to i bez książek tam trafisz. To i dojścia, i wejścia - wszystko to powinnaś znać. Pamiętaj, żebyś go TAM umieściła, a naczalstwu nisko się kłaniaj i proś - o, tak!


Krwiopijca wstał i pokłonił się, dotknąwszy palcami rąk podłogi.


- Żeby mu tam było dobrze! nie byle jak, a tak, jak należy! I bilecik, bilecik dołącz! Nie zapomnij! Po tym papierze wszędzie go potem znajdziemy! A na drogę dostaniesz dwie 25-rublóweczki. Znam ja przecie, wszystko ja to wiem! I tam przyjdzie posmarować, i w innym miejscu banknocik w kopercie gdzie trzeba wsunąć... Ach, te grzechy nasze, grzechy! Wszyscyśmy ludzie słabi, wszyscy grzesznicy, tylko by nam słodziutkiego a miluchnego się chciało! A i nasz Wołodźka! Zda się taki malusieńki, nie większy od paznokcia, a proszę, ileż toto już kosztuje!


Co powiedziawszy, Judaszek przeżegnał się świętym krzyżem i nisko pokłonił Ulicie, milcząco tym samym nakazując jej opiekę nad urwiskiem-Wołodźką. Przyszłość nieślubnej rodziny została urządzona jak tylko można najprościej.


..........................................................................................................................................................................



Następnego ranka, kiedy młoda matka wciąż jeszcze miotała się w gorączce i majaczeniach, Porfiry Władimirycz stał przed oknem w jadalni, poruszał wargami i kreślił znaki krzyża. Sprzed bocznego ganku wyjeżdżała kryta brezentem kibitka, uwożąca Wołodźkę. Oto wjechała już na górkę, zrównała się z cerkwią, skręciła w lewo i skryła się we wsi.


Krwiopijca nakreślił jej ostatni krzyż na drogę i westchnął.


*Ot, batiuszka dobrodziej niedawno o odwilży mówił - rzekł sam do siebie, - a tu bóg zamiast tego mrozek nam zesłał! Mrozek - i to jeszcze jaki! Tak też zawsze z nami bywa! Porywamy się zamki na lodzie budować, wymądrzamy się, samego Najwyższego chcemy przechytrzyć - a bóg w tym czasie weźmie i w ostatniej chwili wszystkie nasze wysokie rojenia wniwecz obróci!*

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media