Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-06-20 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1294 |
Judaszek wzniósł ręce i poruszył wargami na znak wewnętrznej modlitwy. Nie przeszkadzało to mu wszakże spode łba patrzeć na Ulituszkę i podchwytywać złośliwe pobłyski, przelatujące po jej twarzy.
- O co ci chodzi? chcesz co powiedzieć? - w końcu zapytał.
- Ja? Nic. Wiadomo: będzie dziękować, jak tylko swoich dobroczyńców odszuka!
- Ach, ty durna! zła! czy to my go bez biletu oddamy! Weź ty papier ze sobą! Po tym bileciku sami go jak nic odnajdziemy! Gdy go wykarmią, wyniańczą, rozumu nauczą, a tu my z tym dokumentem przyjeżdżamy: dawajcie naszego zucha, Wołodźkę-łobuzka, z powrotem! Z bilecikiem tym to my go i spod dna morskiego jak rybkę wyłowimy... Dobrze mówię?
Ulita jednak nic nie odparła, jedynie złośliwe pobłyski jeszcze wyraźniej po jej twarzy przemknęły. Porfiry Władimirycz nie zdzierżył tego.
- Zadziora z ciebie, zadziora! - powiedział. - Diabeł w tobie siedzi, czart... tfu! tfu! tfu! Dosyć tego. Jutro skoro świt weźmiesz Wołodźkę i migiem, żeby Jewpraksiejuszka nie słyszała, jedźcie z bogiem do Moskwy. Gdzie ten sierociniec, wiesz?
- Bywałam tam, - krótko odrzekła Ulituszka, jakby czyniąc aluzję do czegoś, co już kiedyś się zdarzało.
- A skoro tam bywałaś - to i bez książek tam trafisz. To i dojścia, i wejścia - wszystko to powinnaś znać. Pamiętaj, żebyś go TAM umieściła, a naczalstwu nisko się kłaniaj i proś - o, tak!
Krwiopijca wstał i pokłonił się, dotknąwszy palcami rąk podłogi.
- Żeby mu tam było dobrze! nie byle jak, a tak, jak należy! I bilecik, bilecik dołącz! Nie zapomnij! Po tym papierze wszędzie go potem znajdziemy! A na drogę dostaniesz dwie 25-rublóweczki. Znam ja przecie, wszystko ja to wiem! I tam przyjdzie posmarować, i w innym miejscu banknocik w kopercie gdzie trzeba wsunąć... Ach, te grzechy nasze, grzechy! Wszyscyśmy ludzie słabi, wszyscy grzesznicy, tylko by nam słodziutkiego a miluchnego się chciało! A i nasz Wołodźka! Zda się taki malusieńki, nie większy od paznokcia, a proszę, ileż toto już kosztuje!
Co powiedziawszy, Judaszek przeżegnał się świętym krzyżem i nisko pokłonił Ulicie, milcząco tym samym nakazując jej opiekę nad urwiskiem-Wołodźką. Przyszłość nieślubnej rodziny została urządzona jak tylko można najprościej.
..........................................................................................................................................................................
Następnego ranka, kiedy młoda matka wciąż jeszcze miotała się w gorączce i majaczeniach, Porfiry Władimirycz stał przed oknem w jadalni, poruszał wargami i kreślił znaki krzyża. Sprzed bocznego ganku wyjeżdżała kryta brezentem kibitka, uwożąca Wołodźkę. Oto wjechała już na górkę, zrównała się z cerkwią, skręciła w lewo i skryła się we wsi.
Krwiopijca nakreślił jej ostatni krzyż na drogę i westchnął.
*Ot, batiuszka dobrodziej niedawno o odwilży mówił - rzekł sam do siebie, - a tu bóg zamiast tego mrozek nam zesłał! Mrozek - i to jeszcze jaki! Tak też zawsze z nami bywa! Porywamy się zamki na lodzie budować, wymądrzamy się, samego Najwyższego chcemy przechytrzyć - a bóg w tym czasie weźmie i w ostatniej chwili wszystkie nasze wysokie rojenia wniwecz obróci!*