Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-11-27 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2217 |
KTO SIĘ BOI I KTO STRASZY – DOKOŃCZENIE
Trafiłem do syfu w 1989 roku. Ideologia już zdechła, patriotyzm jeszcze się nie urodził, żywotne było tylko trwanie w ponurym wojskowym debilizmie. Ludzie zamknięci w koszarach żyli w jakimś półobłędzie.
Jak Ochnik, który dowiedziawszy się, że dziewczyna go rzuciła czy zdradziła, zabił swoich sześciu kolegów i uciekł z bronią z jednej ze szkół chorążych. Pewnie z zamiarem ukarania i jej. Kolegów ukarał, bo się z niego śmiali. Nic to, że wcześniej leczył się psychiatrycznie – komisja wojskowa uznała go za zdolnego do służby. Ochnik krążył gdzieś po Polsce z nabitą bronią, a w jednostce, gdzie byłem, ogłoszono stan gotowości. Mówiło się, że będziemy uczestnikami obławy na niego.
Nie doszło do tego. Osaczono go i gdy nie miał już gdzie ani jak uciekać, popełnił samobójstwo. Pewnie mimo defektu psychicznego byłby wybitnym żołnierzem, bo tylko tacy potrafią sobie strzelić w plecy z kałasznikowa. Ja i koledzy odetchnęliśmy z ulgą, że nie musimy poprawiać błędów komisji wojskowej.
Ale już niebawem ogłoszono kolejny stan gotowości. Latem 1990 pod Mławą protestowali rolnicy i pierwszy niekomunistyczny rząd Tadeusza Mazowieckiego postanowił wrócić do sprawdzonych komunistycznych metod i wysłać przeciw nim wojsko. Od kadry oficerskiej płynęły sugestie, że może i my… Starałem się zachować rozsądek: nie dojdzie do tego, nie będę musiał stawać przed dylematem czy odmawiać wykonania rozkazu, czy wymierzyć broń w dowódców.
Potem dowiedziałem się, że rozkaz strzelania został wydany, ale sytuację rozładował będący na miejscu oficer policji.
Co i rusz oficerowie opowiadali o napadach na wartowników i zabieraniu im broni. Telewizja i gazety, które nam dawali jakoś nie kolportowały tych informacji, ale oficerowie mówili o zachowaniu czujności. ( Ten temat mnie nie dotyczył – ja miałem A2, ze zwolnieniem ze służby wartowniczej.)
Z perspektywy widzę tą konsekwencję mieszania nam w głowach, bo będąc w środku dostrzegałem te fakty, ale nie łączyłem ich w ciąg.
Och, nawet sobie nie wyobrażacie z jaką ulgą wyrwałem się z rąk tych socjopatów! Jeszcze raz dałem im się nabrać na ćwiczenia rezerwy – jakiś ponury trep wyżywał się na mnie za to, że nie dostałem kompletnego umundurowania. I nie zapłacili mi za to. A od 14 lat trzymam się od nich z daleka.
oceny: bezbłędne / znakomite