Przejdź do komentarzyOldies but goldies
Tekst 25 z 33 ze zbioru: mix tekstowy
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaproza
Data dodania2017-03-31
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2151

OLDIES BUT GOLDIES, CZYLI PUŁAPKI PAMIĘCI

Paweł Kukiz od niedawna jest wciąż obecny w mediach. P. Varga w zbiorze felietonów „Setka” przypomniał mi o jego pierwszym zespole  - HAK. Trzy dekady z okładem  temu byłem nim zachwycony. Varga pisze o tej kapeli, że to nijaki pop rock. Znalazłem go w sieci. Varga niestety miał rację, dziś miałkie to i nijakie, a wtedy niewiele było lepsze na tle innych. Zweryfikowałem więc zapis w swej pamięci.

Dziś podróż nostalgiczną w lata ’70 i ’80 oferuje nam wiele stacji radiowych, podróż do krainy naszej ( a mojej wczesnej) młodości.  Wiele z tych hiciaków z tamtych lat wciąż chodzi w normalnym czasie antenowym, skutecznie konkurując z najnowszymi szlagierami. Maanam, Perfekt, Lady Pank, Papa Dance, Bajm – wiele hitów, które słyszeliśmy na żywo, zanim znalazły się na płycie. Dziś to klasyki, które się nuci, znane przez starych i młodych. Kombi, Kobranocka – oj, długo by wymieniać. Tak, te kawałki wpadają w ucho, siedzą w głowie, są niezapomniane.

W połowie lat ’80 ktoś przywiózł do Kielc nagrania Dr. Hackenbush. Grali same covery, polskie wersje, same hity. Po kilku miesiącach ich kawałki znali wszyscy moi znajomi. Na kopiowanych wciąż i wciąż kasetach coraz mniej wyraźnie było słychać co i jak grają, ale teksty i tak wszyscy znali na pamięć. Przerobili Eagles, Beatles, Kinks, Sex Pistols i nie pamiętam co jeszcze. Dziś w radiu wciąż można usłyszeć „Malinowego króla” Urszuli z tych lat, mimo, że to też kryptocover. Dr. Hackenbush i ich szlagiery nie był puszczany w radiu wtedy, nie jest puszczany też dziś. W latach ’90 wydali płytę, ale nie narobiła już takiego szumu jak ich pierwszy repertuar. A 30 lat temu wystarczyło jedno wino na twarz, albo ze trzy piwa, i jeśli było nas kilku, to wśród śpiewanych radośnie pieśni królował właśnie Doktor. Aż się wprost prosił o takie spontaniczne, chóralne wykonania. Melodyjne kawałki  z chwytliwymi tekstami. No i ta legenda, jaka za nimi szła: że to gity stworzyły kapelę dla siebie, jako przeciwwagę dla punk i pop rocka. I że za koncerty spadły na nich represje.

Od jakiegoś czasu pytam w pracy kolegów podobnych wiekowo, czy pamiętają te hity? Nikt nie pamięta, pierwszy raz słyszą nazwę i tytuły. Wtedy miałem wrażenie, że większość moich znajomych, nawet jeśli nie przepadała za tego rodzaju twórczością, to ją znała. Dziś Dr. Hackenbusha kojarzy jedynie kilku moich znajomych. Wydawało mi się, że byli wielcy  - i w niektórych środowiskach pewnie byli – ale dziś są zupełnie zapomniani. Kolejna pułapka pamięci.


  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Pamięć jest i głupia, i zdradziecka - jak to blondynka.
avatar
Jakie oldies but goldies?? Kto z nas starych dzisiaj pamięta nieśmiertelnego Tadeusza Nalepę? Hannę Banaszak? "Dżamble" i wielkiego Andrzeja Zauchę??


Wszystko płynie...
/Heraklit/
avatar
Andrzej Zaucha to jeden z wykonawców, którymi moi młodsi koledzy - tacy ok. 49 - letni - wciąż się zachwycają. Gdy piję z nimi, piosenki Andrzeja to obowiązkowy punkt imprezy. I oni to śpiewają!
© 2010-2016 by Creative Media
×