Przejdź do komentarzyZaczarowany Ogród
Tekst 3 z 5 ze zbioru: Opowiadania
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2011-09-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2931

Kala poszła do ogrodu, nikt się nią nie interesował, a była potwornie znudzona. Po prawej stronie zobaczyła olbrzymi basen z kilkoma podestami. Podeszła do brzegu i dotknęła wody, była lodowata. Zwalczyła w sobie chęć wskoczenia do niej. Zamiast tego weszła do olbrzymiej fontanny na samym środku ogrodu. Tu woda była bardzo ciepła, spienione jej strumienie wypływały z otwartych pysków szarżujących jednorożców. Dziewczynka próbowała się zbliżyć do jednego, ale marmurowy posąg odkręcił pysk w jej stronę i potężny strumień wywrócił ją do wody. Szybko uciekła z fontanny, wydawało jej się, że wszystkie jednorożce przyglądają jej się podejrzliwie. Skierowała się w stronę labiryntu z żywopłotu po lewej stronie ogrodu. Wejścia do niego nie pilnowała żadna figura, więc Kala czuła się trochę bezpieczniej. Potwornie zmarzła, gdyż wiał lekki wiatr. Wycisnęła wodę ze swoich dwóch kucyków i obciekając jak szmaciana lalka po praniu wkroczyła między zieleń.

Bardzo szybko zgubiła się między wysokimi krzewami, na szczęście znalazła drabinę, którą musiał zostawić tu ogrodnik. Weszła na górę, by się zorientować w terenie. Nie znalazła ani wyjścia, ani wejścia do labiryntu. Z żadnej strony nie widziała zamku. Tylko zieleń, kolejne zaułki, zakręty, przejścia. Powoli słońce przybierało bardziej czerwoną barwę, na niebie pojawił się już księżyc. Dziewczynka poczuła panikę ściskającą ją za gardło. Zaraz będzie ciemno, nie może znaleźć wyjścia. Zeszła z drabiny i wybrała ścieżkę w lewo. Po dłuższym kluczeniu i błądzeniu znalazła kolejną drabinę. Słońce całkiem już zaszło, na szczęście jasny księżyc oświetlał labirynt. Weszła na nią, znowu wszędzie naokoło krzewy. Postanowiła skrócić sobie drogę i zaczęła przedzierać się na przełaj przez żywopłot. Włosy zaczepiały jej się o gałęzie, ale pokonywała kolejne ściany wyłamując nową ścieżkę. Doszła w ten sposób do kolejnej drabiny. Weszła na nią i znowu tylko labirynt. Usiadła na szczycie i zapłakała. Spojrzała na drogę, którą przeszła. Nigdzie nie było śladu wyłamanych gałęzi. Przyjrzała się drabinie. Wyglądała tak samo jak poprzednie, ale to była zwykła drabina, czemu miałaby wyglądać inaczej? Zeszła na ziemię i znalezionym patykiem wyryła duży X między nogami drabiny. Pobiegła przed siebie starając się trzymać jednego kierunku. Po dłuższym biegu nie miała już siły i wywróciła się na ziemię. Przed nią stała drabina. Pod nią wyryty w ziemi duży X.

- ...pomocy... - wyszeptała przez łzy przerażona dziewczynka.

Przytuliła się do nóg drabiny i po jakimś czasie zasnęła zmęczona płaczem.

- A ty co tu robisz, słońce? - Demon obudził Kalę krótko przed świtem przestawiając drabinę. - Moja pani mówiła, że jesteś na górze.

Dziewczynka tak się ucieszyła na dźwięk znajomego głosu, że ze łzami radości w oczach wskoczyła Demonowi w ramiona. Dopiero po chwili odskoczyła jak oparzona, gdy zorientowała się z kim ma do czynienia. Demon stał przed nią w typowo ogrodniczym stroju roboczym, w lewej ręce trzymał sekator.

- Przepraszam – wyszeptała wbijając wzrok w ziemię. - zgubiłam się i...

- Wiem, że się zgubiłaś, po to jest labirynt – parsknął złośliwie. - Po co w ogóle do niego wchodziłaś? Wy dzieci naprawdę nie wiecie kiedy uważać.

Kala zrezygnowała z pyskowania panu domu, bała się, że ją tu zostawi na zawsze. A może wyjście nie jest takie trudne, tylko ona wczoraj spanikowała?

- Chodź, pewnie jesteś głodna – zaproponował. - Czemu masz mokre ubranie?

- Kąpałam się wczoraj – odpowiedziała, gdy szli już.

Uważnie obserwowała gospodarza. Z początku wydawało jej się, że tamten doskonale wie gdzie i jak iść. Dopiero po chwili obserwacji zauważyła, że za każdym razem skręca w lewo, a rękę z sekatorem opiera o ścianę zieleni. Mocniej zacisnęła swoją dłoń w jego. Skoro nawet właściciel bał się tego labiryntu, musiał być złym i strasznym miejscem.

- Lepiej więcej tam nie wchodź – poinstruował ją Demon, gdy byli już przy fontannie. - Z prawej części ogrodu możesz korzystać bez obaw, jednak za fontanną nie ma miejsca dla dzieci.


Jest to fragment opowiadania, które przepisuję już po raz trzeci, a możliwe że kiedyś dokończę.

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Po kilku pierwszych zdaniach miałem nadzieję, że będzie to dobre opowiadanie, ale po kolejnych moje nadzieje gasły. Nic właściwie ciekawego i zaskakującego, co mogłoby zaabsorbować uwagę, nie działo się. Do ostatniej kropki wiało nudą.
W sferze językowej początek również był obiecujący. Pierwszy zgrzyt nastąpił jednak już w pierwszym akapicie. W dwóch kolejnych zdaniach występuje zaimek "jej", a w następnym aż dwukrotnie. Świadczy to o nieuwadze lub o małym zasobie słów. Interpunkcja też na początku była niemal wzorcowa, ale kiedy przyszły zdania złożone, wtedy zabrakło też przecinków między zdaniami pojedynczymi:
- Pobiegła przed siebie starając się...
- ...pokonywała kolejne ściany wyłamując nową ścieżkę.
- Demon obudził Kalę krótko przed świtem przestawiając drabinę.
- ...zorientowała się z kim ma do czynienia.
- ...wyszeptała wybijaąc...
- ...nie wiecie kiedy uważać...
- ...wie gdzie i jak iść.
Pomijam kilka niesprawności składniowych, by nie zniechęcać autorki do pisania.
avatar
Spokojnie, nic mnie nie zniechęci. Będę pisać dalej.
Aczkolwiek ten tekst ma już dwa lata i rzeczywiście, błędy są rażące... Szkoda, że zauważyłam je dopiero, gdy ktoś mi je wytknął. Co się tyczy nieciekawej treści: tak to jest, jeśli wstawiony jest raptem fragment. Zapraszam do zerknięcia na pozostałe teksty. Może wypadną bardziej korzystnie.
© 2010-2016 by Creative Media
×