Przejdź do komentarzyOczekuj miłości a przyjdzie
Tekst 2 z 5 ze zbioru: Opowiadania erotyczne
Autor
Gatunekromans
Formaproza
Data dodania2018-09-24
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1854

Oczekuj miłości a przyjdzie

(fragment opowiadania)


Irena jeszcze parę miesięcy temu chodziła jak struta. Z dnia na dzień popadała w depresję. Odszedł od niej mąż. Po 25 latach małżeństwa. Nie to jednak było dla niej najgorsze. Ich małżeństwo od początku było niezbyt udane. Żyli ze sobą właściwie tylko dla dzieci. Od kiedy dzieci się usamodzielniły, nic ich już nie łączyło. Przestali już nawet spać w jednym łóżku. Spać, bo o seksie to już przez ostatnie 10 lat nawet mowy nie było. Pogodziła się z jego odejściem. Zaczęła już nawet sobie życie jakoś układać. Cały jej ciężko wypracowany spokój runął jednak, i to w jednym momencie, kiedy pewnego feralnego dnia zobaczyła męża z inna kobietą. Ani to młodszą, ani ładniejszą. A on, ten jej mąż, szedł przy niej uśmiechnięty i tachał wypchane siaty z zakupami. Ten widok ją dobił. Bo jakże to tak, przez tyle lat on nigdy tego nie robił. — „Jak ona tego dokonała? Co ona ma, czego ja nie mam?” — Irena wciąż się zastanawiała, płacząc po nocach. Nieustannie analizowała całe ich pożycie małżeńskie, obwiniając raz siebie, raz męża. I gdyby nie jej koleżanka z pracy, Bożena, pewnie by popadła w całkowitą depresję. Bożena zaczęła wyciągać ją na różne imprezy dla singli. Niezbyt jej się to na początku podobało, ale poddawała się koleżance, bo nie miała siły się jej przeciwstawiać. Aż raz, na takim jednym spotkaniu, poznała Tomasza. Tomasz był bardzo miłym, dystyngowanym panem około pięćdziesiątki. Nie przeszkadzało jej, że był nieco starszy. Ważne, że był miły i bardzo delikatny. Żadnej nachalności, żadnego grubiaństwa, do jakiego przez tyle lat była przyzwyczajona, ze strony Tomasza, nie doświadczyła. Zaczęli się coraz częściej spotykać.

— Irenko, to może już nasza ostatnia szansa na miłość — Tomasz powtarzał jej wkoło.

— Ach bredzisz — odpowiadała mu, udając zezłoszczoną.

Wyczuwała, że Tomasz pragnie czegoś więcej od niej, ale ona ciągle wyznaczała granice. I choć Tomasz wciąż i wciąż je przekraczał, nie miała mu za złe, gdyż robił to bardzo delikatnie. Wreszcie kiedy pewnego wieczoru wracali z teatru, Tomasz zaprosił ją do siebie. Już w przedpokoju przywarł do niej i zaczął namiętnie całować i pieścić. Irena czuła się bardzo speszona, jednak z każdą chwilą coraz bardziej poddawała się jego pieszczotom. Nie sądziła, że mogą jej sprawiać aż taką przyjemność. Tym większą im bardziej się rozluźniała.

— Tomasz, proszę, nie — szepnęła bez przekonania.

— Bo co, bo nam już nie wypada? — usłyszała tuż przy swoim uchu.

— Boję się — szepnęła jeszcze, bo nagle przyszło jej na myśl, że on może być zawiedziony jej ciałem.

— Nie bój się, będę bardzo delikatny. Obiecuję. To dla mnie też pierwszy raz od wielu lat — uspokajał ją miłym tembrem głosu.

Irena przestała protestować i już całkowicie poddała się coraz mocniej napierającej fali namiętności. Poczuła wilgoć jego warg na szyi. Odchyliła odruchowo głowę. Już za nic nie chciała by przestał. Przeszło ją dziwne mrowienie. I kiedy Tomasz chwycił ją za rękę i pociągnął do sypialni, nie protestowała już w ogóle. Ani wtedy, kiedy rozpinał jej bluzeczkę, guzik po guziku, i kładł ją delikatnie na łóżku. Pieszczoty jego były nieśpieszne. Całował ją, muskał, głaskał, szukając czułych miejsc na jej ciele. Pytał też czy to jej sprawia przyjemność. Irena była zdziwiona jego pytaniami, bo przecież jej mąż, jej jedyny do tej pory mężczyzna, nigdy o to nie dbał. Chciała mu odpowiedzieć, ale jedynie westchnienie pożądania wydobyło jej się z ust. Czuła, że jej wnętrze wypełnia nieznana jej rozkosz. Że każdy centymetr jej ciała drga i pulsuje. Gdy poczuła go w sobie, przeszył ją spazm niebiańskiej rozkoszy. Straciła nad sobą panowanie. Cała była rozkoszą. Jej ciało brało i dawało… i wciąż chciało więcej i więcej. Było naprężone, gorące, wilgotne. Nagle znieruchomiała, a z jej piersi wydobył się jęk rozkoszy... Odpłynęła.

— Kochanie, ty płaczesz? — spytał Tomasz po chwili, kiedy leżeli już obok siebie wyczerpani doznaniami miłosnymi. — Coś nie tak?

— Nie, nie… A właściwie tak — poprawiła się Irena, wycierając spływające łzy i uśmiechając się jednocześnie. — Czy ty wiesz, co ty ze mną zrobiłeś? Chyba właśnie miałam orgazm. — Irena aż się zająknęła, bo to słowo ledwo jej przez gardło przeszło. — Po raz pierwszy w życiu czułam to tak bardzo intensywnie.

— Naprawdę? — zdziwił się Tomasz...



  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Jeeejj... Michalszka... Ależ opisałaś ładnie to zbliżenie... aż mię się romantycznie zrobiło i troszku smutno
Bo sobie pomyślałam że ten Tomasz okaże się niedobrym człowiekiem i skrzywdzi Irenke. I jak ona się zaangażuje uczuciowo, to on pokaże swoją prawdziwą twarz i będzie się nad nią znęcał psychicznie i będzie ją maltretował i zmuszał do różnych rzeczy których nie będzie chciała robić z nim.
A kiedy cd?
avatar
No wiesz, Angeliko, Ty jesteś niczym Kasandra. :D Nawet piękne uczucie — miłość — poddasz pod swoje czarnowidztwo? Tak nie można. Trzeba mieć więcej zaufania do mężczyzn. Nie wszyscy są bestiami.
Cd niestety nie zamieszczę, mogę tylko fragment, gdyż opowiadanie to jest już wydane.
avatar
Piękny opis miłosnego zbliżenia dwojga ludzi. Jest i romantyzm i pożądanie...
avatar
No Michalszka takie jest życie. Ja wole spodziewać się najgorszego, bo za każdym razem jak myślałam że będzie dobrze, to zawsze coś musiało się spierdaczyć. I z mężczyznamy lepiej uważać, oni są inni niż my, kobity he he W sumie to dobrze ale boję się ich, choć mię fascynują
avatar
Dziękuję, Ana! :)
avatar
"Czego się boisz, głupia?
Czemu nie chcesz iść na całość?"

Tak, tak, to do Ciebie Angeliko. Tak śpiewał Kaczmarek, ale coś w tym prawdy jest. Bo widzę, że straszliwie strachliwa jesteś. Chciałabyś, a boisz się. Nie wierzę, że za każdym razem wszystko się pieprzy. Widocznie za mało wierzyłaś, i Twoje myśli nie były pozytywne. Pamiętaj, pozytywne myśli przyciągają pozytywne zdarzenia.
© 2010-2016 by Creative Media
×