Przejdź do komentarzyPobajaj nam Miłka (1)
Tekst 24 z 33 ze zbioru: Bajka
Autor
Gatunekbajka
Formawiersz / poemat
Data dodania2019-05-28
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1796

Pobajaj nam Miłka


Baju baju baju baj,

baje bajki Miłka...

Siądźcie dzieci wokół niej,

będzie dziś ich kilka.


Będzie bajka o Zajączkach,

Będzie i o Kici,

Będzie także o Kokotku

i o Binoklecie.


Cicho dzieci, cicho sza!

Miłka zaczyna bajać...

Pierwsza baja o Kokotku,

po czym kolejne baje:




Kogucik Kokotek


Kogucik Kokotek siedząc w kurniku,

Pieje na całe gardło: — Kukurykuuu!!!

Czas wstawać, dzień nowy nastał,

Kukurykuuuu!!! — Czy ktoś zaspał?

Słoneczko złociste na niebie wschodzi.

Z pościeli śpiochy... i to już, wychodzić!

Kukuryku!

Kukuryku!!

Kukurykuuu!!!


— Zamknij się wreszcie! — Kokoszka zagdakała. —

Spać nie dajesz… Ależ z ciebie zakała!

Kogucik Kokotek obrażoną minę robi:

— Budzenie to nie tylko moje hobby,

To obowiązek i ciężka praca…

Widzisz Kokoszko? Praca popłaca.

Ten korzec pszenicy dał mi gospodarz.

Podzielę się z tobą, jak mi słowo dasz,

Że rankiem nigdy marudzić nie będziesz,

I że zrobisz mi miejsce na swojej grzędzie.

— Ko… Koo… Kooo… Kokotku mój kochany —

Zakwiliła Kokoszka głosem mniej zaspanym —

Wszystko co zechcesz, miły mój.

Masz rację, praca to ciężki znój.

Siadajmy więc razem do śniadanka…

Byś nabrał sił do następnego ranka.

Kogucik Kokotek już zadowolony,

Usiadł na grzędzie rozpromieniony...

I znów się rozlega — nie tylko — w kurniku:

Kukuryku!

Kukuryku!!

Kukurykuuu!!!



Leniwa Kicia


Leży Kicia na kanapie,

Ziewa i w ucho się drapie.

Chciałaby się w coś pobawić

Lecz obiadek musi trawić.


Leży Kicia na kanapie

I cichutko sobie chrapie…

Gdy z trawieniem już gotowa,

Bawić jej się zachciało od nowa.


— Tak, zabawić się już pora! —

Lecz z kanapy wstać nieskora.

— No bo Jasiu jest zajęty,

Krysia swoje ma wykręty.


— Z kim się bawić? — Kto mi powie?

Nikt?... To poleżę jeszcze sobie.

Nie ma zabawy, mówi się trudno…

O rety!... Ależ mi nudno!


— Wstać z kanapy chyba muszę…

Jeszcze chwila i już się ruszę.

Zabawię Jasia i Krysię…

To jest pomysł! Podoba mi się. (?)


Och, ty Kiciu bałamutna,

Toż to brednia jest wierutna.

Sama nie wiesz czego chcesz.

A że nudno to — to wiesz!



Marzenie kreta Binokleta


Krecik Binoklet miał wielkie marzenie:

Dwie leśne polanki połączyć tunelem,

By w czasie zimy skrócić swe łażenie,

Kiedy przyjdzie mu odwiedzać kretkę Melę.


W zimie jest trudno pokonać polanki,

Gdy śniegu nasypie zima sroga.

A ma już dość odwiedzania kretki Anki,

Chce do Meli... Z nią każda chwila błoga.


Pewnego razu, przed zimą krótko…

Binoklet się ostro zabrał do kopania,

Lecz wnet niespodziewanie zarył bródką

I przekop tunelu przerwał u zarania.


Zdenerwował się wtedy okropnie,

Bo ból potężny przeszył ciało jego.

Lecz w mig za zwały chwycił przytomnie,

By bólu nie cierpiało choć jego ego.


Niełatwo Binokletowi szło to kopanie,

Gdyż ból bródki wciąż jeszcze czuł,

Ale że przed oczami miał swoje kochanie,

Nie ustawał... i wnet tunelu wykopał pół.


Gdy zdał sobie sprawę — jak daleko jest już,

Poczuł w sobie przypływ sił przeogromny.

I nim się spostrzegł, polanka Meli była tuż,

Wtedy aż usiadł z radości półprzytomny.


Wnet Meli udowodni, że mężem jej być może.

A ta myśl czyniła go bardzo szczęśliwym...

Wszak pozbędzie się cienia na swym honorze,

Gdy pokaże — jaki jest pracowity i spolegliwy.


Krecik Binoklet ze szczęścia aż promieniał…

Poprawił binokle i kopać zaczął na powrót.

Szedł jak przecinak — podziemie w tunel zamieniał,

I nim się obejrzał, był już u Meli kopca wrót.


Ze szczęścia zbrakło mu tchu, serce waliło młotem,

Wystawił więc głowę wśród traw Meli polanki,

By łyknąć powietrza… i wtem zawrócił, i pobiegł z powrotem,

Bo nagle żal mu się zrobiło kretki Anki.



Zajączki myśliciele


Na łące soczyście zielonej,

Kwieciem pięknym ozdobionej,

Dwa zajączki sobie siedzą —

Chcą się bawić — w co? — nie wiedzą.


Może by tak… w chowanego?

Lepiej chyba… w ganianego?

Myślą, myślą, nie przestają,

Ze znużenia już ziewają.


A czas płynie… i płynie,

Słońce już za wzgórzem ginie,

W ciemnościach łąka się topi…

A zajączki? — ta sama myśl je trapi.


Aż tu nagle!!! — Co się dzieje?!

Rety! To wilk wyje… czy się śmieje?

Zajączki myślenie swoje przerwały

I jak szalone przez łąkę pognały.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×