Przejdź do komentarzykarabin na wzgórzu
Tekst 6 z 19 ze zbioru: Nasze kresy
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz / poemat
Data dodania2020-02-01
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1295

na wzgórzu

wszechwładny ciężki karabin maszynowy 

obserwator

szkła lornetki odbijają światło 

wściekły telegrafista trafiony przez snajpera


w wyczekiwaniu na rozkaz 

sierżanta oczy we łzach 

za chwilę poleje się krew pot i łzy


pragnę na święta spotkania z rodziną 

za drzewem pochowam marzenia  sny  

pogodny ciepły wrzesień


zgrzyt bagnetów  założonych na karabiny 

amunicja wyliczona co do sztuki 

kaprale wiedzą co za chwilę się wydarzy

padła komenda naprzód

salwa za salwą


upadam  ranny chcę spać 

sanitariusza głos wkłuta morfina 

bandażuje szyję  wstaję biegnę dalej


pod powiekami sen wspomnień 

niezdobyte wzgórze 

karabin zamarł na chwilę


plac apelowy uroczyste 

awanse

medale na sercu


  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Wojna - i wojsko - zabija i okalecza, ale to karabin strzela, więc w tym świecie n i g d y winnych nie ma.

Są jedynie zwycięzcy /choćby wszyscy pod swoimi Termopilami co do ostatniego zginęli/, są dla nich czczone pomniki i są krzyże walecznych.

Nigdy nie ma winnych, za to są wariaci, którzy te wojny - i swoje wojsko - przeżyli
avatar
Wiem, jak się walczy z Irakiem.
Gdy stamtąd wróciłem, od rzeczy mówiłem.
Lekarz orzekł: - Pan jest wrakiem.
avatar
Karabin na wzgórzu jest posłańcem śmierci - i to jego wina, że poza tą śmiercią, kalectwem i zniszczeniem są jeszcze wszelkie inne straty, poniesione przez podatnika i jego naród.

W Szwajcarii, na Kostaryce, w Watykanie i w paru innych miejscach na Ziemi NIE MA WOJSKA
© 2010-2016 by Creative Media
×