Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-04-06 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1113 |
Moje usta wygięły się w uśmiech, na ten radosny znak. Byłem uszczęśliwiony, bo nareszcie zostanę sam w domu. ( jak kevin ) Ogólna sytuacja wytworzona powszechną zarazą, to sprawiła. Zaraz po ogłoszeniu, że wszystkie placówki oświatowe będą zamknięte na ten czas, dostaliśmy telefon od córki, żeby przyjeżdżać i ratować. A w ogóle to tragedia. Dzieci zostaną same.
Wszakże jesteśmy emerytami. ( niestety ) Wypadło na moją. - Tak, musisz jechać, nalegałem. Sprawa ogólnopaństwowa. Ba, nawet światowa. Trzeba się ratować. - Musisz zrobić potężne zapasy, bo nie wiadomo ile to potrwa. Trajkotała moja.
- Tak, tak potrząsałem głową, a w głębi duszy czekałem chwili, kiedy chata będzie wolna.
Od dawna w mojej głowie układał się plan, jak zorganizować sobie życie po swojemu.
Uciec od utartych schematów, zwyczajów, zobowiązań.
Być samotnym żeglarzem na wzburzonym oceanie życia.
Próbują zamknąć nas na jakiś czas, ale ja nie dam zamknąć się w sobie.
Nuda nie wchodzi w grę.
Natychmiast zadzwoniłem do Henia.
- Jeśli będziesz mógł urwać się od swojej, to wdepnij do mnie.
- Moja wyjechała do dzieci.
- Spróbuję co da się zrobić, oznajmił.
Ja natomiast udałem się do monopolowego i kupiłem kilka butelek Soplicy pigwowej.
Dwa słoiki gołąbków i pulpety w sosie pomidorowym.
Po jakimś czasie, zmierzchać już się miało. Przyszedł Henio.
Mój sąsiad z górnego piętra.
- No co tam, zapytał w progu.
- Ano widzisz, chata wolna będzie bal.
- No bo widzisz Zdzisiu. Z tą zarazą było dawno przepowiedziane. Weźmy taką Sybillę,
czy protokoły, nie wspomnę Nostradamusa. Wszystko się sprawdza. podrapał się po brodzie.
Miłości nie będzie między ludźmi. Fałsz i obłuda, podstęp i oszukaństwo. Tylko pieniądz rządzi. To kara za ludzkie grzechy, musi być koniec świata.
- No powiedz Zdzisiu, czy to nie prawda.
- Patrzył wyczekująco
- Bo ja wiem, odrzekłem z niechęcią. Nie trzeba we wszystko wierzyć, co jest napisane.
Ja wierzę w naukę, a nie w pseudonaukę. Zarazy i kataklizmy zawsze były i będą.
- No napijmy się lepiej. Bo kto nie pije, ten nie żyje.
Próbowałem przerzucić rozmowę na inny tor.
- No bo ty jesteś niedowiarek.
Henio natychmiast mnie przystopował.
- No co, smakuje moja nalewka ?
Do pigwowej dodałem setkę spirtu. Ma aromat i jest bardziej wyrazista.
- Faktycznie jest dobra.
- Bo ty Zdzisiu w nic nie wierzysz.
Znów zaczął filozoficznie.
- Musisz mieć podane wszystko na talerzu, udowodnione.
A w życiu istnieją zjawiska niewyjaśnione.
- Ja Heniu nie wierzę w biblijne dyrdymały, że pstryk i stworzył coś z niczego.
Jeszcze nikt nie stworzył perpetuum mobile.
Jeśli nawet energia ze słońca, to musi być przetworzona na mechaniczną lub inną.
Nie mam wiele do jedzenia, ale mogę przygrzać gołąbki lub pulpety. - Co wolisz ?
Pulpety, bo gołąbki ze słoika mają w sobie mało mięsa. Sama kasza, albo ryż.
- O! mam jeszcze korniszony własnej roboty, które lubisz.
- Świetnie.
Otworzyłem kolejną butelkę.
- Czy wszystkie flaszki wzmocniłeś etanolem ?
- Oczywiście, jakże by inaczej, proszę ja ciebie.
- Ty jesteś Zdzisiu straszny niedowiarek i ty o tym wiesz. Ale ja cię lubię.
Razem wychowaliśmy się na tym osiedlu
. Nie raz biliśmy się, ale później piliśmy wódę.
I tak powinno być. Z narodem dzieje się coś niedobrego.
Niektórzy przyjęli na serio tę dwubiegunowość narzuconą przez polityków.
W sumie to przez jednego polityka.
To jest okropne.
- No chluśniem, bo uśniem nadałem ton.
- To, że odszedłeś Zdzisiu od kościoła, mam szacunek.
Sam nie od dziś zauważam, ile patologii jest w tej instytucji. Taką mam rodzinę.
Ty, to co innego. Wżeniłeś się w inny układ.
Dzisiaj moja uczestniczy we mszy w telewizornii. Mnie do tego nie zmusza.
Idę do drugiego pokoju poczytać. oby tak zostało.
- Wiesz Heniu, że ta absencja w kościele, może odbić się w usługach,
muszą jakoś wyrównać straty. Już zbieraj kasę. Za rok będziesz miał komunię wnuka.
Kościół i tak dostaje olbrzymią dotację z budżetu państwa. Ale ciągle mało.
Zamknięty krąg bez wyjścia.
- Napijmy się Heniu, to tylko nam zostało.
My niedługo odejdziemy. Każdy do swoich wymarzonych krain.
- Wiesz, jakie zapasy zrobiła moja. Istna hurtownia.
Każda wolna przestrzeń wypełniona pudełkami. torbami.
- Pamiętasz Heniu moją babcie Janową.
Miała zawsze woreczki uszyte własnoręcznie, pełne grochu, kaszy cukru itp.
Była w każdej chwili gotowa do ewakuacji. Żyła w czasach, kiedy w każdej chwili
trzeba było wrzucić niezbędne rzeczy do płachty, prześcieradła ,
dzieciaki pod pachę i w drogę. Z różnych stron świata przychodziło zagrożenie.
Coś w genach zostało.
- To co Heniu. Przyjdziesz jutro.
- No przecież, ze tak. Wezmę od siebie coś na ząb.
Szkoda, żeby się zepsuło.
Mamy zakaz wychodzenia z domu, a my w bloku to jedna rodzina.
( być może nastąpi dalszy ciąg )
oceny: bezbłędne / znakomite
... coronavirus nie śpi. Przeciwnie.
Po pandemii, która kiedyś przecież się /jak wszystko/ skończy, na tej Ziemi spalonej w miazmatach pławić się będą /bez żon i dzieci/ już tylko SAMI dwaj (patrz tytuł) - a i to mocno wątpliwe
- rok z kawałem później -
(patrz data publikacji)
już wiemy, że w Polsce
1 chory na 40 zdiagnozowanych zakażonych covid-19
zmarł.
Gdyby było odwrotnie - i tylko 1 na 40 zakażonych przeżył - mielibyśmy na świecie krajobraz jak się patrzy
vide końcowa fraza)
I co nam teraz zrobicie??