Taka niestety jest prawda, te najbardziej pobożne są niestety najbardziej jadowite.Ostatnio niestety w taki środowisku przebywam. Te panie żegnają się przed każdą figurką i kościołem ,a potem przez cztery godziny obmawiają kogo się da.Jeszcze nie słyszałam ,żeby o kimś powiedziały coś dobrego.

To straszne, Adelo. Współczuję Ci. Domyślam się, co musisz przeżywać. Współczuję też Panu Bozi, że ma takie beznadziejnie głupie i jadowite „fanki”.
Od dziecka nie znoszę takich bab... i tak mi zostało do dziś. Wyczuwam je na odległość... i omijam szerokim łukiem. :)

To właśnie "wiara parafialna", typowa dla polskiego zamknięcia. "Moja chata z kraja... a pani słyszała, że Kryśka Wackowi dała"?

Była pobożna w kościele
Tylko raz: w niedzielę ;(

Bogu ducha winien struś jest najprzykładniejszym ojcem:

sam S A M wysiaduje także podrzucone jaja

i potem pięknie wychowuje nawet cudze strusięta

Dobre, Hardy... :D Taka to polska rzeczywistość. A Bozia na to patrzy, i nie wiedzieć czemu, milczy. ;)

„Pobożna w kościele”, Emilio?... A poza kościołem była matołem.

Jakoś ze skrajności w skrajność w symbolice chrześcijańskiej przerzucano strusia, bo dopatrywano się w nim także symbolu dziewiczego macierzyństwa Maryi. Właśnie z tej przyczyny, że jako przykładny ojciec, "wpatrując się w swoje jaja” pozwalał je słońcu oświecać i ogrzewać. Taka symbolika strusia bardziej mi się podoba. ;)

Twórcza adaptacja, ale nie wszystkim się to podobało. Już ruszyły zbrojne hufce.

Nie gadaj, Janko?! Ruszyły zbrojne hufce przeciwko Michalszce? Ależ będzie miała znów ubaw po pachy. Ale i członkom hufca za jej przyczyną ulży... pozbędą się trochę jadu. :D
Ciekawe, czy im się kiedyś to znudzi?