Przejdź do komentarzyEgzamin z życia 6/10
Tekst 6 z 9 ze zbioru: Egzamin z życia
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2021-07-23
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń575

Rzeczywiście. Siąpił drobny deszcz i wiatr zwiewał z drzew pożółkłe liście. Na alejkach leżało pełno kasztanów. Jednak, jesień, która do tej pory była słoneczna i ciepła, powoli zaczęła tracić swój pierwotny urok. Nic więc dziwnego, że ludzi było niewielu. Do tej pory, zwykle, panował tutaj dość duży ruch. Biegały dzieci i psy a młode matki, kołysząc wózkami, usypiały swoje maleństwa. Teraz wszyscy oni pochowali się w swoich domach. Nawet, napalonych na dziwki facetów, także stąd wywiało. Po drodze, spotkały tylko kilku mężczyzn, których, tak jak i je, jakieś nostalgiczne nastawienie zmusiło do przyjścia w to miejsce. Mimo, iż park był duży, wszyscy oni, jakby w poszukiwaniu utraconego szczęścia, łazili bez sensu ciągle po tych samych trasach. Tak więc, w niecałą godzinę ich ścieżki skrzyżowały się już kilkukrotnie. A, po upływie następnej, znali się już z widzenia. 

- Chodźcie dziewczyny na jakąś kawę, czy coś. – Zaproponował im niespodziewanie, przechodzący obok nich jakiś całkiem przystojny spacerowicz. Wyglądał na bardzo zadbanego czterdziestolatka. I z pewnością, w tej jego propozycji mniej było podtekstów niż w innych, które tutaj zwykle słyszały. 

- Właściwie, to już powinnyśmy wracać do domu. Ale, skoro pan tak nas mile zaprasza, to się zgadzamy. 

I o ile w tej propozycji zawierała się tylko chęć spędzenia kilku wspólnych chwil. O tyle, z jej realizacją cała ich trójka miała kłopot. I Istniejąca tutaj restauracja była zamknięta. I tak było przecież i z pozostałymi. 

- Tak mi wstyd, że zapomniałem o ograniczeniach. I co teraz zrobimy? 

- Po prostu rozejdziemy się. 

- A może, jeśli się nie boicie. Wypijemy tę kawę u mnie. Mam pyszną arabikę. Przywiozłem ją rok temu z Brazylii. Wtedy, mogłem jeszcze podróżować. A, że jestem sam, to niezbyt często ją popijam. Teraz, przy was, miałbym szansę na kolejną degustację. 

Dziewczyny, ze swoich spojrzeń wywnioskowały, że skoro i tak nie mają żadnego zajęcia a prochy przestają działać, to taki wypad, dobrze im zrobi. Zgodziły się i samochodem Dawida pojechały do jego domu. Była to położona na uboczu miasta, dość obszerna i nowoczesna willa. W dużym salonie, przy szklanej ławie stały obite białą skórą fotele, ustawione tak, żeby można było z nich wygodnie oglądać jakiś film wyświetlany na ogromnym telewizorze. Na pojedynczej komodzie, stały w ramkach zdjęcia. Nim jednak dokładniej przyjrzały się najbliższemu otoczeniu, gospodarz domu pokazał się im z tacą, na której ustawione były niewielkie porcelanowe filiżanki, z których ulatniał się zapach aromatycznego napoju. 

- Przyniosę jeszcze cukier, bo jak mówią jej znawcy, ta kawa ma być czarna jak diabeł i słodka jak anioł. 

Dziewczynom, ten rytuał zdecydowanie przypadł do gustu. Facet musi mieć jakąś wspaniałą pracę, bo tylko takich ludzi stać na degustowanie napoju, który inni piją szybko i bez zastanowienia, byle tylko rozbudził ich przed wyjściem z domu. 

Gdy wrócił, z kolejną tacą, niosąc, rozłożone na talerzykach biszkopciki przekładane kremem tiramisu, sytuacja zaczęła przybierać kameralny charakter. I teraz, gdy obie w milczeniu przyglądały się mężczyźnie, to on delektował się kawą, wolno sącząc zawartość filiżanki. Gdy skończył, nie ruszając się z miejsca włączył pilotem odtwarzacz i z głośników zaczęły się dobywać ciche dźwięki muzyki poważnej. Jednocześnie, dość jaskrawe oświetlenie pokoju zaczęło powoli przygasać i przyjemny półmrok spowił twarze uczestników tego niezwykłego spotkania. 

- Może trochę nie wypada, ale spytam, czy nie obrazicie się dziewczyny, jeśli zaproponuję wam po lamce koniaku? Wyglądacie nadal na trochę smutne i spięte a to pozwoli wam na odrobinę luzu. 

Retoryczność tego pytania stała się oczywista, gdy kolejny raz pan Dawid zniknął z salonu, aby po chwili powrócić z nalanym trunkiem i prawie pełną jego butelką. Bez słowa postawił przed nimi kieliszki i nie namawiając je do skosztowania, sam zaczął sączyć swój napój. 

Maja zaczęła spoglądać na Oliwkę. Nieraz były one w podobnych sytuacjach. Może i domy nie były nie były takie wspaniałe i mężczyźni nie tak dystyngowani, lecz zawsze takie spotkania kończyły się w łóżku. Czyżby tym razem pomyliły się i ten nieskazitelny mężczyzna okaże się zwykłym draniem? Wolały jak na razie tego nie sprawdzać. Od dość dawna, same nie były święte, ale czasem jeszcze wierzyły nie wszyscy są źli. Postanowiły, gospodarzowi tego domu dać szansę, aby pozostał w ich pamięci wyjątkowym mężczyzną. 

- Będziemy musiały już iść. – Powiedziała Oliwka i jako pierwsza podniosła się z fotela. 

- Bardzo was przepraszam. Może mi i nie uwierzycie, ale nie chciałem abyście się upiły. Myślałem, że tym napojem rozweselę tylko dwie śliczne, lecz smutne twarzyczki a tymczasem, tylko was wystraszyłem. I, chociaż to był jedyny powód tej mojej śmiałości postępowania, to rozumiem, że chcecie odejść. Zamówię taksówkę, bo sam jestem pod wpływem alkoholu i nie mogę wsiąść do samochodu, aby jeszcze bardziej zepsuć ten wieczór. Zapraszam jednak i jedną i drugą do kolejnych odwiedzin, bo jestem szczęśliwy, że mogłem poznać takie dwa prześliczne aniołki, którymi przecież jesteście. 

- Dziękujemy. Nigdy nic nie wiadomo. Może jeszcze się spotkamy. Adres zapamiętamy. Prawda Oliwko? Myślimy, że pan ma klasę. Ale wiemy też, że nasz wygląd potrafi łamać charaktery i wtedy sytuacja robi się zawsze dwuznaczna. Nie chcemy aż tak bardzo pana skrzywdzić. 

Wyszły, gdy już taksówkarz zaczął się niepokoić, jakby obawiał się że przyjechał na próżno. Po pożegnalnych pocałunkach w dłonie i policzki, obie dziewczyny wsiadły wreszcie, aby dokończyć ten dziwny wieczór u Majki w zaciszu ich wspólnej sypialni. 

- Jakiś dziwny był ten facet. Aż przy nim poczułam dreszcze i motyle w brzuchu. I jednocześnie się go bałam, ale też i chciałam, przy nas pozostał. Jeszcze nigdy Oliwko żaden facet na mnie tak nie zadziałał. 

- Tylko nie mów mi, że się w nim zakochałaś, bo będę zazdrosna. 

- Nie. Chyba nie. Raczej poczułam coś, jak do prawdziwego ojca i taką miałam wtedy nadzieję, że wreszcie my obie znajdziemy przy nim spokój. Oczywiście, teraz wiem, że tak się pewnie nie stanie, ale gdy był przy nas, to w tę bajkę uwierzyłam. 

- I dlatego stamtąd uciekłyśmy? Mnie też on się podobał. Taki dystyngowany pan o wyglądzie spokojnego i zrównoważonego ojca, rzadko się nam trafia. Nawet myślałam, co zrobić, aby się z nim przespać. Ale ty zadecydowałaś o odwrocie i wszystko zepsułaś. A teraz już nigdy nie zobaczymy. 

- Tak. Już go nigdy nie zobaczymy. A dlaczego nie? Tylko po co? Żeby stracił o nas dobre zdanie i zrozumiał, że jesteśmy dziwkami. To trochę głupie i już się tego wstydzę. 

- A, co może jesteśmy aniołami, jak o nas mówił. Obudź się szmato. Nie zostaniesz jego ukochaną córcią, ale dupą o którą zawsze marzył, zawsze możesz. 

- Jest taki samotny w tym swoim wielkim domu. 

- To coś zróbmy, żeby ten jego dom pomieścił i nas a on miał się do kogo przytulić. 

- O czym ty mój mały gałganku nawijasz? Nic z tego słodka Oliwko, masz mnie i to musi ci wystarczyć. Na żadne trójkąty się nie piszę a na marzenia, że do niego ode mnie uciekniesz też ci nie pozwolę. 

- To, czego ty zołzo chcesz? 

- Ciebie i nikogo więcej. 

- To już o tym nie gadajmy. 

Sytuacja była dość skomplikowana, bo dziewczynom zaczęło się marzyć o spokojnym i dostatnim życiu, przy boku ojca, lecz, aby mogły grać rolę jego ukochanych córeczek, muszą wpierw stać się dziwkami a i tak ten ojczulek, będzie tylko ich sponsorem a one, o ile tego zechce, jego utrzymankami i nic więcej. Jedyne co mogą przy nim uzyskać, to brak konieczności uganiania się za kolejnymi dupkami i ryzykiem, że przy tym może się im coś złego przydarzyć. Ale ostatecznie utracą swój nimb niewinności i przy braku szacunku, zniszczą ten powiew świeżości, który przez chwilę wniosły w życie mężczyzny, który nawet nie spodziewał się, powodem jakich wielkich emocji będzie teraz dla Mai i Oliwki. 

Po tym, jak w pośpiechu obie dziewczyny opuściły jego dom i nagle odjechały, Dawid poczuł smutek. Nie chciał je wystraszyć. Nie chciał by odchodziły, bo po tym, jak je spotkał i zaprosił a one zgodziły się na wizytę u niego, to uwierzył, iż pozostaną na dłużej. Przecież, takie dwie młode i prześliczne kobiety, które pojawiły się nagle w jego życiu, stały się objawieniem. I chociaż przez te wszystkie lata nie stronił od płci przeciwnej i jego łóżko pełne było wspomnień o rozkosznych chwilach, lecz tym razem, miał zamiar delektować się tylko pięknem ich młodości, zapominając, że ich ciała są nie tylko do tego podziwiania stworzone. 

Popełnił jednak błąd i zbyt wcześnie przyniósł alkohol. Przez to uznały, ten gest, jako oczywisty sygnał jego niezbyt zbożnych intencji. A, że nie były gotowe na coś więcej prócz rozmowy, więc postanowiły go opuścić. 

Kochał w kobietach wiele cech i chociaż nieraz zawodził się na ich charakterach a przy jednej nieomal zrujnował swoje poczucie męskości, to za każdym razem wierzył w zbawienny wpływ tych cudownych istot na jego samotność. Tak było i tym razem, lecz ponieważ nie za bardzo wiedział, jak ma postępować z tak młodymi dziewczętami i myślał, że po odrobinie koniaku, same mu wskażą, jak dalece może się wobec nich posunąć, to nieświadomie, już samym tym gestem, zniszczył atmosferę tamtych chwil. Teraz pozostało mu tylko wspomnienie niezrealizowanych zamierzeń i bardzo nikła nadzieja na powtórne spotkanie chociażby jednej z tych anielic. 

Powoli rozpoczynała się zima. I chociaż przez kilka ostatnich lat, wszyscy zapomnieli o mrozie i śniegu, tego roku, sytuacja nieco się zmieniła. Do codziennych uciążliwości związanych z ciągle mutującym się wirusem, doszły ludziom jeszcze kłopoty z przyzwyczajeniem się do codziennych niespodzianek pogodowych. I chociaż dla Mai i Oliwki nie oznaczało to zbytnich zmian, to mimo, iż znudzone koniecznością nauki przy pomocy laptopów i tą domową szkołą, jednak niezbyt chętnie opuszczały swoje mieszkanko, aby dla odrobiny zarobku, marznąć gdzieś godzinami w oczekiwaniu na facetów. Na szczęście, w tym czasie z pomocą przyszły ich organizmy, które teraz domagały się dla dziewczyn, mniejszych dawek prochów. Przy tym małym zapotrzebowaniu, zgromadzone przez nie zapasy gotówki i samego zioła, nie malały w tak zastraszającym tempie i dzięki temu, mogły obie spokojnie oczekiwać na przyjście wiosny. 

Z ich głów uleciały już wakacyjne wspomnienia oraz jesienne rozterki i załamania. Pozostały, przyrzeczenia o wzajemnej miłości i niepojące drżenia na myśl o pewnym mężczyźnie, z którym chociaż nie spędziły zbyt wiele czasu, to z ich pamięci ulotnić się nie zamierzał. O Dawidzie jednak ze sobą nie rozmawiały. Stał się tematem tabu i ich indywidualnych rozmyślań. Inaczej zapamiętała go Maja a inaczej Oliwka. 

Dla Mai stał się idealnym kandydatem na przyjaciela, który mógł ukoić jej strach przed przyszłością. I mimo, że to właśnie jej ciało zareagowało na jego widok intensywniej i jeszcze teraz, na samą myśl o nim odczuwa ona ten sam niepokój, to broni się przed tą myślą i o ewentualnym oddaniu się temu mężczyźnie. Boi się swojej reakcji. Boi utraty Oliwki i zepsucia wszystkich marzeń z tą dziewczyną związanych. 

Zupełnie inaczej widzi swój związek z Dawidem Oliwka. Nie jest on dla niej symbolem ojcostwa, lecz raczej dojrzałej męskości, która tak ją kusi. Ten, z pewnością doświadczony i atrakcyjny mężczyzna, może jej przecież dać tak wiele. I spokój i opiekę. A także, czego przed sobą nie ukrywa. Może swoją czułością, taktem i cierpliwością nauczyć jej innej miłości niż takiej, jaką odczuwa do Mai i może także poznać przy nim radość prawdziwego seksu. I ona i Maja nie są tak naprawdę lesbijkami. Łączy je tylko poczucie piękna własnych ciał i wspólne rodzinne przeżycia. Wprawdzie nie chce jej stracić, lecz przecież zawsze mogą kochać się nadal, nawet nie będąc razem. Dawid, nieświadomy niszczącej roli dla związku dwóch cudownych dziewczyn, w swoich marzeniach przytula je do siebie i czule opowiada o swoich pragnieniach. A, że niestety, prócz tego jak je zapamiętał, nic więcej o nich nie wie, to te jego senne marzenia, nie mogą się urzeczywistnić. Już wielokrotnie przyjeżdżał do parku, aby dostrzec którąś z nich i tym razem nie pozwolić jej zniknąć ze swojego życia, to jednak samotnie wracał do pustego domu. Powoli, ostatecznie tracąc nadzieję na takie spotkanie, zaczął odczuwać znużenie bezsensem marzeń o swoich anielicach i powoli zaczynał się zastanawiać, czy aby z jego zdrowiem psychicznym jest wszystko w porządku i tych dziewczyn sobie nie wymyślił. 

Przecież, chociaż niczego nie obiecały, to kategorycznie nie odmówiły mu następnego spotkania, więc jeśli rzeczywiście istnieją, to powinny zjawić się ponownie i ubarwić jego smutne dni, niespotykanym urokiem i pięknem swoich młodych ciał. 

Nauka pochłaniała dziewczyny dość mocno. Nie chciały mieć problemów i mimo wszystkich swoich wad, lubiły być chwalone za swoje postępy w szkole. I chociaż ta szkoła była tylko onlinową namiastką prawdziwej budy z wymagającymi belframi a ich rodzice już dawno olali wykształcenie córek i zapomnieli nawet o ich istnieniu, to z wielkim uporem pokonywały problemy związane ze swoją edukacją. 

Nawet matka Mai, która przecież nadal w ich wspólnym domu mieszkała, tylko sporadycznie komunikowała się z córką i to najczęściej tylko z powodu finansów, ciesząc się, że obie dziewczyny są aż tak mało wymagające i niezbyt kosztowne. Ceniła je za to bardziej, niż za wszystko inne. Przecież, do tej ich fascynacji miłością lesbijską jak i dobrych wyników w nauce, przyzwyczaiła się już na tyle, że nie zwracała na nie najmniejszej uwagi a pozostałe sprawy Mai interesowały ją jeszcze mniej. Miała przecież swoje ważniejsze problemy z pisaniem kolejnej publikacji naukowej i z gnębieniem niesfornych studentów. A one przecież jeszcze takich wyżyn edukacyjnych nie osiągnęły, więc nie chciała wdawać się z nimi w jakieś nieproduktywne dyskusje dotyczące sensu ich życia. 

Rodzice Oliwki, szczęśliwi, iż zupełnie zniknęła z ich życia a jej kurator na nią się nie skarży, spokojnie powrócili do swoich zajęć. Jej matka prawie nie trzeźwiała zawalając pracę i po jej stracie, utrzymując się ze sprzedaży różnych rzeczy niepotrzebnie zawalających mieszkanie, lub dorywczo sprzątając w jakiś instytucjach a ojciec, który nadal tej niewdzięcznej dziwki nie chciał oglądać, latał jak kot z pęcherzem w poszukiwaniu na stałe jakiejś dziewczyny do łóżka i do karmienia go smakołykami. Ani mu nawet do głowy nie przyszło, gdzie właściwie, odkąd ją z domu wyrzucił, podziewa się ta szmatława córka. 

Z podobnym zainteresowaniem obie dziewczyny traktowały swoich starych. Oliwka, która od czasu rozprawy, matki ani razu nie odwiedzała i po tym, jak przeleciał jej małoletnią przyjaciółkę, brzydziła się także ojca, mogła cieszyć się tymi swoimi antypatiami tylko w myślach a Maja, z matką nigdy gadać nie lubiła, więc gdy teraz, ta ją olewa, wymuszać na niej tych rozmów nie ma zamiaru. Obie dziewczyny mają więc tylko siebie i chociaż nieraz chciałby też wtulić się nie tylko w swoje ramiona, to te ich uściski i pocałunki, muszą im jednak wystarczyć za cały pozostały kontakt ze światem. 

Wieczorami, siedząc blisko siebie, dziewczyny oglądały jakiś romantyczny film, po którym umyte i wypachnione, szły spać. Zanim jednak ostatecznie utuliły się do snu, nie mogły się obyć bez czułych pieszczot i namiętnych pocałunków. Nimi właśnie koiły swój ból samotności i odrzucenia. Jak dwa psiaki, które usypiając, chcą poczuć swoją bliskość i skomleniem, przywołują się nawzajem, tak one szeptaniem słów o miłości, wzmacniały swoją pewność, że mimo przeciwności losu, pozostaną razem. 

Pierwsze wiosenne i bardzo słoneczne dni, u większości ludzi wywołują objawy niczym nieuzasadnionego optymizmu. Po trudach przeżytej właśnie zimy, okutani do tej pory w swoje przyodziewki mężczyźni i kobiety, zrzucają bez żalu te krępujące ich ruchy ubrania, aby z każdym dniem móc odsłaniać coraz większe połacie swojego ciała, wystawiając je na zbawienne działanie świetlistych promieni. 

Wreszcie też, Oliwka i Maja, w czasie swoich spacerów po mieście cieszą swoją urodą mijanych mężczyzn i doprowadzają do pasji, pozbawione tych walorów kobiety. Zawsze trzymając się za ręce i promieniście się uśmiechając, idą we dwie, aby wysłać otoczeniu, ten jednoznaczny sygnał o ich miłości. Jednak prawie nikt nie odbiera tej informacji prawidłowo i patrząc na nie, przypadkowi obserwatorzy myślą tylko, że piękno powinno zawsze komunikować się z pięknem. A one same, przyzwyczajone do swojej urody, nie zastanawiają się nad tym a tylko czasem z nutką zazdrości przyglądają się spacerującym rodzinom. Z ich właśnie oczu, wyczytują tę radość istnienia dla drugiej osoby i kochania swoich dzieci i rodziców. Za nimi, prócz spojrzeń nieznajomych, nie podąża nikt. Są zawsze we dwie i we dwie tylko. 

Mimo, iż ich zapasy trawki i pieniędzy prawie już się kończą, nie zamierzają tak długo, jak tylko to będzie możliwe, odwiedzać parku, aby tam, wieczorami sprzedawać swoje wdzięki napalonym fajfusom. Zaczynają odczuwać wielką niechęć do tego co robią ze swoją młodością. Jak niszczą zdrowie i urodę. A wszystko z powodu braku miłości najbliższych, których chcą zastąpić prochami. Dzięki nim, choć przez chwilę nie czują się takie samotne, lecz także, gdy te narkotyki przestają działać, to przez nie, ta ich samotność staje się do zniesienia jeszcze trudniejsza. I wtedy zaczynają szaleć. Oddają swoje ciała w ręce niegodnych partaczy seksualnych, którzy swoją spermą kalają ich święte zakątki intymności, dając tylko w zamian nic nie znaczące pieniądze na koleją działkę po zażyciu której, już same, jeszcze bardziej poniżą swoją godność ludzką. Pozostawione przez swoich najbliższych, w ten sposób karzą siebie, za grzech narodzin, którymi zburzyły spokój swoich rodziców, bo tak rozumieją to ich odrzucenie. Gdyby przecież było inaczej, to teraz, razem z nimi a nie zupełnie same mogłyby się obronić przed kurewstwem tego świata. 

Wczesnym popołudniem Oliwka, nie budząc śpiącej Mai, wybrała się na spacer. Nieraz lubiła tak zupełnie bez sensu poszwendać się po mieście. Nawet, teraz, gdy znalazła się w parku, to miejsce, nie budziło w niej żadnych dwuznacznych skojarzeń. Rzeczywiście, gdy wieczorami bywały tutaj z Mają, ich spacery miały zupełnie inny cel. Za dnia, jak i dla wielu innych ludzi i dla niej liczyła się tylko rekreacja. Przysiadła na ławce i nieco zamyślona, z zaciekawieniem spoglądała na cięgle przemieszczającą się grupką dzieci bawiących się w ganianego. 

- Co za niespodzianka?! – Usłyszała nagle i zobaczyła stojącego obok niej mężczyznę, który wyraźnie te słowa kierował do niej. Mimo założonej dość dużej covidówki, poznała go. Był to Dawid. Ubrany na sportowo w dżinsy i adidasy oraz rozpiętą od góry bluzkę z krótkimi rękawami, wyglądał zajebiście. 

- Czy mogę usiąść obok ciebie? 

Skinęła i zapraszającym gestem pokazała mu miejsce blisko siebie. 

- Od tak dawna oczekiwałem na tę chwilę. I chociaż nie wierzyłem już, że kiedyś tak się stanie, doczekałem się jej wreszcie i teraz mogę podziwiać twoją urodę Oliwko. Myślę jednak, że gdyby nie ten przypadek, który nas właśnie połączył, to nigdy bym żadnej z was u siebie nie doczekał 

- Mylisz się. - Odparła, niespodziewanie mówiąc do niego po imieniu. – Nieraz już chciałyśmy ciebie odwiedzić, lecz mamy dużo nauki i nie lubimy zimna, więc większość czasu spędzamy w domu. Nawet dzisiaj, tylko mnie zachciało się spaceru a Maja, po swojej intensywnej nauce wolała wybrać sen. 

- Miałem więc to niespodziewane szczęście, że i mnie dzisiaj, jakaś niewytłumaczalna siła tutaj przygnała. Znowu tylko przypadek sprawił, że siedzimy tutaj we dwoje. A, tak przez te wszystkie miesiące marzyłem, że do takich spotkań, będzie nas kusiła przyjaźń. 

- Chcesz zostać przyjacielem małolat? Czy to normalne? I znowu mnie przestraszasz. Gdyby nie to miejsce i wielu ludzi, to już bym uciekła. 

- Niepotrzebnie się boisz. Niczego przecież, czego sama nie zechcesz, stać się nie może. Nie ze mną i nie przy mnie. A to, iż podziwiam twoją i Mai urodę, to chyba przecież nic złego? Piękno jest przecież do podziwiania. 

- Ale my żyjemy i jesteśmy tylko nastolatkami, z którymi nawet nasi rodzice nie bardzo wiedzą o czym rozmawiać. A takie twoje milczące podziwianie, nas onieśmiela a tobie znudzi się niebawem. Do piękna i dobra człowiek szybko się przyzwyczaja i chce wtedy coś więcej. A ty, czego się po nas spodziewasz? Bo z tą przyjaźnią to chyba jakaś ściema? 

Wyraźnie zaniepokojony tak przenikliwym tokiem rozumowania tej bardzo młodej dziewczyny, jak złapany na kłamstwie dzieciak, patrzył na nią skruszonym wzrokiem, nie wiedząc właściwie, co ma jej na te pytania odpowiedzieć. Prawda była zbyt oczywista a na następne bajki o umiłowaniu piękna. Oliwka złapać się nie da. 

- Czuję, że masz z tym jakiś problem. – Przerwała jego zamyślenie. – O nic mnie nie pytasz, nie chcesz nas bliżej poznać i nie interesują cię nasze problemy a wykrętnie mówisz o przyjaźni. Nie obrażaj mnie. Jestem dość domyślna. Jeśli w tej chwili nie przyznasz się, że marzysz tylko o seksie z nami, to już odchodzę. 

- Masz rację. Lecz nie tylko o to mi chodzi. Z moim statusem majątkowym, mogę sobie pozwolić na spełnianie różnych zachcianek. Lecz, Przy was dwóch, zrozumiałem, że te wszystkie osiągnięcia nie liczą się, bo skoro widziałyście dom i poznałyście nieco mój osobliwy styl bycia, a mimo to zdecydowałyście się odjechać, to nie interesują was pieniądze. Dlatego też wspominam o pięknie. Bo takie właśnie, prócz tych prześlicznych ciał, są wasze charaktery. I nic by nas nie podzieliło, gdyby nie różnica naszego wieku. Was pewnie odstrasza mój, tak jak i mnie paraliżuje wasz. I dlatego tak nasza trójka boi się wzajemnego zbliżenia i tego, że mimo tych różnic w latach, możemy być razem. Niestety, jak dobrze wiesz, świat jest tak stworzony, że nie mieści się w nim przyjaźń między mężczyznami i kobietami. Dlatego, przepraszam ciebie i Maję, że chciałem wam ofiarować coś czego nie ma. A wy, przez to moje oszustwo, boicie się dać z siebie, co macie najwspanialszego. Swoją młodość i szczerość. Lecz, gdybyście się jednak na to oddanie zdecydowały, to dzięki niemu mógłbym zbudować nasz trwały związek. 

- I znowu pod tymi pięknymi słowami ukrywasz oczywistą prawdę. Ty po prostu marzysz, abyśmy żyjąc z tobą w trójkącie, przestały marzyć o stworzeniu swoich własnych normalnych rodzin. A ponieważ, mimo, że rozmawiasz tylko ze mną, to wspominasz ciągle o Mai, rozumiem, że interesujemy cię tylko we dwie,. A, że za nią decydować nie mogę, to obie przemyślimy, czy mimo twoich pokrętnych tłumaczeń, chcemy ciebie w swoim życiu. 

- A, gdybym tylko ciebie o to spytał? 

- Za późno o tym pomyślałeś. Od tego mogłeś zacząć. A zacząłeś tak źle jak poprzednio, a jeszcze gorzej chcesz tę naszą rozmowę zakończyć.

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Egzamin z życia, w którym przystojny, elegancki, majętny /I jakimś cudem samotny?!/ 40-latek imieniem Dawid zawraca gitarę dwóm nieletnim szkolnym lesbijkom-anielicom


(patrz całość wraz z tytułami)

już na starcie M U S I zostać oblany.

Dlaczego musi?

Bo nad tym czuwa polska /a to tekst właśnie w tym języku/ prokuratura

??

Czym jest w sztuce /tutaj w sztuce słowa/ perwersja?
© 2010-2016 by Creative Media
×