Przejdź do komentarzyEgzamin z życia 5/10
Tekst 5 z 9 ze zbioru: Egzamin z życia
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2021-07-22
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń522

Wisienką na torcie tej całej sprawy będzie gdy Oliwka pojawi się znowu u tatusia, ale na tę wizytę swojej kochanej córeczki jej ojciec musi jeszcze trochę poczekać. Dawkowanie zemsty jest przyjemniejsze, niż przypieprzenie mu od razu z buta. Niech czeka na nowe cierpienia. Teraz obie nie mają już dla niego czasu. Zaliczyć muszą semestr i w nagrodę za sukces, kilkakrotnie jedna drugą. Łączenie obowiązków z przyjemnościami jest dla dziewczyn w ich wieku najlepszą terapią. Przecież, nie samymi traumami człowiek żyje. Są zbyt młode na smutki i zbyt piękne na całą brzydotę tego świata. Dobrze się stało, że gdy pandemia odcięła je od reszty świata, to od razu zrozumiały iż odtąd już tylko same dla siebie żyją i są swoją najlepszą rozrywką. A teraz już nawet wiedzą, że to im się nigdy nie znudzi. 

- Nasłałaś ją?! 

- Nawet nie wiedziałam, że nie znasz Mai. To tak się interesujesz swoim dzieckiem? Od tak dawna ta dziewczyna jest przy mnie a ty poznałeś ją dopiero w hotelowym łóżku. 

- To wszystko wina twojej matki, że pozwala ci się zadawać z kurwą. 

- A twojej Michasi, że pozwoliła ci się z nią pieprzyć. 

- Do kogo ty się wrodziłaś bezczelna suko? 

- Do ciebie gnojku. 

- Wypad zdziro. 

- Tobie też życzę powodzenia. 

Oliwka wyszła szczęśliwa. Jeszcze nigdy nie widziała u niego takiego doła. Jego suka wyparowała. Pozostał sam i jeszcze długo się z tego chłamu nie wyliże. Zemsta została dokonana. Jak miło jest poczuć ten jej słodki smak. 

Nareszcie wakacje. Teraz będą miały więcej czasu dla siebie. Na kołku odwieszą wszystkie pozostałe zajęcia i gdzieś wyjadą, aby odciąć się od całego tego kanału, tych swoich rodzin i napalonych dupków. Szmalu mają wystraszająco, więc i puszczać się nie muszą. Taki wypad od wszystkiego i wszystkich dobrze im zrobi. Cieczy je i to, że już ostatecznie pozamykały ostatecznie wszystkie drażniące je do tej pory sprawy a tym, którym się to należało dały odpowiednią nauczkę. I tak w życiu ojca Oliwki pozostawiły zupełną pustynię a i obu matkom też się nieźle oberwało. Może mogły sobie to wszystko odpuścić. Lecz zranione ostatecznie w końcu musiały pokazać swoim rodzicielom, że nadal istnieją. A ci z kolei, mogli z dziewczynami nie pogrywać aż tak do końca i nie wpadać później tak głupio w ich sidła. Dlatego właśnie Maja, jak to czyni każda modliszka po kopulacji, z taką łatwością schrupała ojca Oliwki. A jego córeczka odebrała mu bez skrupułów należne jej 500+, tak, aby ten dupek nie wydawał jej szmalu na jakąś dziwkę, czy nową stałą dupę. 

Teraz więc na dziewczyny czekały dwa miesiące słodkiej laby i należnego im za dobrą naukę odpoczynku. Spędzą je w jakimś polskim zaciszu, bo z powodu pandemii wyjazd z kraju jest niemożliwy. 

I tak, mimo panującego tam jak zwykle w porze letniej chłodu, wybrały jednak morze. Przecież właśnie tam, mogą spotykać wielu ludzi i cieszyć się chwilową normalnością. A na dodatek, w okresie letnim, na całym wybrzeżu, dzięki czasowo poluzowanemu reżimowi restrykcji, czynne są hotele i niektóre nocne kluby. A, że obie lubią być podziwiane i widzieć, jak na ich widok, ukradkiem odwracają się głowy chłopów, prowadzonych przez swoje pindzie na plażę, to, aby nie zawieść się w tych oczekiwaniach, wybrały Sopot. 

Lecz tym razem nie dość, że było tutaj nadal nieco brudno, to jeszcze zdecydowanie pusto. Ale, że jest tutaj molo i długi deptak a wieczorami, mogą gdzieś na uboczu przysiąść i wsłuchać się w dźwięki wydawane przez jakąś lokalną kapelę, to już im wystarczyło. 

Niestety tę niepowtarzalną atmosferę wczasowego kurortu i wakacyjnego luzu, już od pierwszego dnia, znakomicie zepsuły im covidówki. Te noszone z konieczności i zdecydowanie najbrzydsze części każdego ubioru, tutaj na plaży, zupełnie nie współgrały z ich skąpymi i atrakcyjnymi kostiumami. A śliniący się na ich widok faceci nie wyglądali w nich podniecająco a tylko śmiesznie. Maseczki skutecznie niszczyły urok każdej chwili, ale że z nimi walczyć nie mogły, to ten brzydki element, jeszcze gorszych czasów wygrywał ze wszystkimi atrakcjami kurortu, świadcząc tylko o nicości ludzkiego życia. 

Gdy na ranem wracały do hotelowego pokoju, dopiero wtedy mogły oddychać spokojnie i patrzeć na swoje śliczne buzie. Jednak każdej doby były to jedyne chwile, w czasie których ich poczucie piękna, nie zostało skażone całym tym wirusowym obrzydlistwem. Aby więc aby ostatecznie zanurzyć się w magii swoich ciał, nie tracąc ani chwili, to już zaraz po wejściu i jeszcze stojąc w czasie natychmiastowych i gwałtownych pieszczot, zlizywały z siebie sól, której odrobiny zawsze były wyczuwalne w różnych zakamarkach ich ciał i namiętnie całując najintymniejsze miejsca, doprowadzały siebie do niezwykłych orgazmów. Dopiero wtedy, gdy już nasyciły się swoimi smakami i zapachami, to po krótkiej kąpieli kontynuowały eskalację rozkoszy będąc już w łóżeczku. Tych wrażeń były zawsze spragnione, więc w czasie każdej nocy nie zapomniały o sprawianiu sobie tej przyjemności. 

Czas mijał nieubłaganie, więc nim się obejrzały minął lipiec. Któregoś dnia, tak gdzieś tak w połowie sierpnia, trochę znudzone leżeniem na sopockiej plaży, idąc brzegiem morza, dotarły do Gdańska. A tam, idąc Długim Targiem do fontanny Neptuna i Dworu Artusa, po drodze podziwiały wystawione na wielu kramach różne wyroby ludowe i inne atrakcyjne rzeczy przywożone tutaj drogą morską z różnych egzotycznych krajów. Był już przecież miesiąc w którym trwał właśnie Jarmark Dominikański, więc atrakcji było co niemiara. Radosne śpiewy i występy muzyczne, gdzieniegdzie pokazy cyrkowe. A wszystko w niezwykłej atmosferze festynu przyciągało ich wzrok i wabiło do siebie kolorami i kształtami. Nikt, kto tutaj akurat przebywał, nie wiedział na szczęście, że kiedyś, właśnie w tej części Traktu Drogi Królewskiej, wykonywano egzekucje czarownic, heretyków i złoczyńców i to miejsce przyciągało wtedy uwagę licznych ciekawskich, spragnionych zupełnie innych wrażeń, niż tych, oferowanych im właśnie teraz. 

Po powrocie, Maja, której od tych wrażeń bardziej zakręciło się w głowie, zarządziła, aby obie nie czekając wieczora, wypoczęły leżąc w wannie. I tak zrobiły. Wchłaniając zapachy różnych olejków eterycznych, pluskały się w orzeźwiającej kąpieli i to przy blasku wielu zapalonych świec. Ten intymny nastrój był szalenie podniecający. A, że właściwie od dość dawna nie poddawały się urokowi takiego relaksu, to korzystały z tej okazji i nie wychodziły z łazienki przez kilka godzin, muskając swoje ciała podniecającymi dotknięciami i delikatnym hydromasażem. Gdy były już w swoim łóżeczku, prawie zaraz, wtulone w siebie zasnęły. 

Nieubłagalnie zbliżał się ich czas powrotu do miasta. Gdy już to się stanie, prysną, jak bańki mydlane ich wzruszenia i piękne chwile. Powrócą stare problemy i okrutne myśli. Ich dwumiesięczna niewinność poczynań i słodkość uczuć, zamienią się znowu w brudną codzienność, pełną błota bryzgającego na nie z wulgarnych fiutów zboczonych facetów i z wciąganych prochów, którymi już same będą starały się ratować przed niszczącą je rzeczywistością. Ten przeogromny smutek każdego następnego dnia, będzie sączył w nie swój obrzydliwy jad, zatruwając ich serca i umysły. Z prawdziwych anielic o niewinnych myślach, którymi jeszcze tak niedawno były, staną się znowu zwykłymi, do szpiku kości zepsutymi dziwkami. I nie obronią się przed tym, chyba, że dostrzegą w sobie tę siłę, która pozwoli im zerwać z tą ich niechlubną przeszłością i w imię prawdziwej miłości, którą do siebie czują, uda im się zawalczyć o swoją zupełnie nową przyszłość. 

- No dobra mała, od razu poważnie bierzemy się do lekcji. Im mniej będziemy miały zaległości, tym nam łatwiej będzie wyrwać kilka chwil tylko dla siebie. 

- Fajnie Majka to powiedziałaś. Dla ciebie stanę się kujonką. Jesteś jedyną, która ma na mnie wpływ. I nie tylko o ten dobry mi chodzi. 

- W nic cię przecież nie wkręcam. Robisz co lubisz i lubisz co robisz. To wszystko. Odrobina kurewstwa w myślach i czynach jeszcze nikomu nie zaszkodziła. 

- Jaja sobie ze mnie stroisz? Mam być dziwką dla swojego dobra? Tego jeszcze nigdzie nie grali. 

- Dramatyzujesz. Jak będziesz w moim wieku, to zrozumiesz, że miałam rację. 

- Czyli, że mam jeszcze pół roku na swoje wątpliwości? 

- No to dużo. Ale pomogę ci ten czas przetrwać. Przy mnie nie zginiesz. Chyba, że cię grzybica zeżre. 

- Gadasz, jak prawdziwa suka. 

- Bo ciągle przystosowuję nas do tego bagna, w które już tak dawno wdepnęliśmy. Muszę tak robić, bo nim z niego jakoś wyleziemy to jeszcze potrwa. To po co mamy się dołować. Jest, jak jest i znieść to musimy. W tej walce o siebie jesteśmy przecież tylko we dwie i znikąd nie otrzymamy żadnej pomocy. 

- O kurwa. To przecież dno. 

- Jak będziesz młoda tak bluzgać to na pewno. 

- A ty cipo to może nie przeklinasz, co? 

- Starsza jestem, to już mogę. 

- Ale nie przy dzieciach. 

- Dobrze smarkulo. Już milczę. 

Oliwce jest bardzo smutno. Żal jej było swojej utraconej niewinności i braku wiary w swoich starych. Mimo, iż na matce i ojcu nigdy za bardzo polegać nie mogła, to jednak jeszcze tak niedawno tliła się w niej odrobina nadziei. Dopiero tak niedawno zrozumiała, że z ich strony nie ma już na co liczyć. Jej stara zamieniła swoją córeczkę na butelkę a ojciec zamienił je obie na swoją dziwkę i własny pojebany świat. Nawet teraz, gdy już jest sam, nie ma zamiaru przygarnąć do siebie Oliwki i spróbować, aby we dwoje naprawili szkody, które oboje sobie uczynili. Uczynił wręcz przeciwnie, mimo, że sądownie przydzielono mu obowiązek opieki nad córką, wyrzucił ją z domu. Tak po prostu, bez zastanawiania się, gdzie Oliwka się podzieje. Myślał, że skoro zawsze mieszkała z nimi w tamtym mieszkaniu, to i teraz do niego ona powróci. A, to że matka ma na nią zgubny wpływ, nie obchodziło go zupełnie. Obie i tak są już dla świata stracone. Pijaczka i dziwka. Niezły tandem. Właśnie za to, że jego córka zniszczyła mu życie, niech teraz żyje z matką w bagnie. On jej wyciągać stamtąd nie będzie. Za to, że ta szczeniara, jego córka odważyła się podnieść na niego rękę i pchnęła go w objęcia Mai, wyrzeka się jej. Przez te obie dziwki stracił swoją Michalinę i teraz musi szukać jakiejś jej zastępczyni. Sam przecież nie zostanie. Ale, że w jego wieku nie jest to już takie łatwe, za jakąś nową małolatą nieźle się nalata. A, że tych młódek to niezłe cwaniary i na byle co, tak łatwo się nie nabiorą, to przy jego średnich zarobkach, starym aucie i wynajmowanym mieszkaniu, na jakąś atrakcyjną suczkę, szans prawie nie ma. A innej nie chce. Sam ma piękną córkę, więc kochanki brzydszej od niej po prostu nie zniesie, tym bardziej, że Oliwka, za to że tak nisko upadł, po prostu go wyśmieje. Musi smarkuli pokazać na co jej ojca jeszcze stać, tylko nie wie jak to zrobić. 

- Kochasz mnie trochę? 

- A, co masz jakiś problem? 

- Tak tylko Maju pytam. Już tak mało osób przy mnie zostało, więc chcę wiedzieć, czy chociaż dla ciebie coś znaczę? 

- Dziewczyno, wiesz za tobą szaleję. Odkąd się bliżej poznałyśmy, żyję tylko dla ciebie. Już w podstawówce trochę się tobie przyglądałam, ale wtedy byłyśmy zbyt smarkate na fascynację sobą. Ale teraz dumna jestem, że ty jesteś przy mnie a ja mogę być przy tobie. 

- Majka, ty chyba się starzejesz? Wiesz, że mówisz do mnie taki tekst, po którym zaraz rozpłynę się w twoich ramionach i nie jest ci mnie żal? 

- O czym ty mówisz? 

- Bo w końcu ci uwierzę. A ja już więcej ran nie zniosę. Wolę, abyś dla mnie była taką burą suką jak zawsze. Łatwiej mi wtedy znieść to cale bagno i brud który mnie oblepia. 

- Ten brud oblepia i mnie. Dlatego tak bardzo mi na tobie zależy. Chcę pomóc ci go z siebie zmyć. Jeśli chcesz, już nigdy nie wyjdziesz na ulicę. Będę to robiła sama. Będę jeszcze większą dziwką niż do tej pory. Tylko powiedz, że tego chcesz. 

- Obie powinnyśmy, albo przestać pieprzyć się za szmal, albo na tej ulicy jeszcze długo zostaniemy. Za bardzo przecież jesteśmy uzależnione od prochów. I póki będą one nam potrzebne, nie damy rady z tego swojego kurewstwa się wycofać i dlatego ja też nie pozwolę ci poświęcać się za mnie. Przecież mimo tej mojej niewinnej minki, to z mojej świętości nic już nie zostało. A myślę nawet, że i szmata ze mnie większa niż z ciebie. Zbastuj więc z tymi swoimi zapędami ratowania mnie przed tym światem, który obie stworzyłyśmy i tylko mnie kochaj. To już wystarczy. 

- Moja mała wielka dziewczynko. Rzeczywiście, przy tobie robię się coraz bardziej sentymentalna. Więcej już razem na żadne wczasy wyjeżdżać nie możemy, bo po nich zupełnie głupiejemy i stajemy się zbyt słabe, aby zawalczyć o swoje szczęście. Chyba suczko pamiętasz, że starzy nas nadal olewają i że jeszcze do nie końca za to ich chamstwo się na nich zemściłyśmy. 

- A musimy? 

- Powinnyśmy. 

- To niech tak będzie. 

Tam, gdzie słodki smak zemsty, zagłusza miłość, nie ma miejsca na sentymenty a w tej dżungli, jaką jest świat, silniejszy pożera słabszego a bystrzejszy ma przewagę nad słabszym psychicznie. A Maja i Oliwka zginąć nie chcą. 

Wieczorem spacerują obie po parku. Wczesna jesień bywa piękna, lecz obie nie wrażliwe są na takie uroki. Podziwiać potrafią już tylko siebie. Dla nich całe piękno ukryło się w ich ciałach. Jednak tego nie widzą ci faceci, których interesuje tylko szybki numerek. Oczywiście i oni mają oczy i oni są świadomi, że właśnie przelecą małoletnie boginie, ale, że każdy towar ma swoją cenę, to zastanawiają ich tylko koszty, które będą musieli ponieść. Wzruszanie się nad urodą dziwek nie leży w zakresie wzajemnych uprzejmości. Są wystarczająco drogie, aby nie było trzeba się nad nimi roztkliwiać. Tylko szmal wystarczająco ocenia ich wdzięki. Chwilowi Nabywcy ich ciał, robić tego już nie muszą. 

Ale mimo tych brutalnych zasad gry, zdarzają się i prawdziwi koneserzy. Właśnie dzisiaj Oliwka trafiła na takiego. Już od progu zaczął ją rozbierać i gdy już zupełnie naga leżała na ogromnym łóżku, zaczął ją podziwiać. 

- Przy tobie dziwko mąci mi się w głowie. Jak na kurwę jesteś zbyt piękna i młoda, więc jest mi ogromnie żal cię tak po prostu przelecieć, ale właśnie dlatego, że jesteś taka wspaniała, to cię jednak suko zerżnę. I po tym romantycznym stwierdzeniu zabrał się do niej z ogromną pasją. A, że za pierwszym razem widokiem jej ciała nie mógł się dostatecznie nasycić, to zapłacił raz jeszcze sumę wielokrotnie wyższą, aby ją kontemplować jeszcze kilkukrotnie. 

- Ale cię długo nie było. Tęskniłam. 

- To jesteś lepsza ode mnie, bo ja na wspominanie ciebie czasu nie miałam. Ale cieszę, się że o mnie nie zapomniałaś. 

- A chociaż coś mi opowiesz? 

- A, co chcesz wiedzieć? 

- Czy nie spotkała cię jakaś krzywda. Przy tym co robimy i to się może zdarzyć. Zawsze się o ciebie martwię. Te zboki, takich jak my mają wiele, a ja mam tylko ciebie. 

- Tym razem czułam się dziwnie. Ale nie zmuszaj mnie do wyznań. 

- Już jestem zazdrosna. Był aż tak dobry. 

- Niezły, ale ciebie i tak żaden z tych dupków nie doścignie. 

- A więc coś poczułaś? 

- Nic się nie bój. Już niczego nie pamiętam. 

Maja była jednak nadal zazdrosna. Aż sama dziwiła się, że jakiś facet mógł aż tak bardzo podniecić jej dziewczynę. Zwykle, gdy Oliwka wracała do domu, od razu rzucała się w jej ramiona. Później dokładnie zmywały z siebie bród pozostały pozostawiony na nich przez dupków i bardzo szybko lądowały w łóżeczku. Tym razem jednak inaczej. Minęło już kilka minut a Oliwka nadal była ubrana w ten lekki jesienny paltocik, w którym tak ślicznie wyglądała i nie kwapiła się do jego zdjęcia. 

- Jeszcze gdzieś kochanie wychodzisz? 

- Nie. Oczywiście, że nie. Zamyśliłam się nieco. 

- To się odmyśl. Idę pod prysznic i będę na ciebie czekała. Chyba chcesz byśmy się razem umyły a później poprzytulały? 

- O niczym więcej nie mażę. 

Dobrze, iż lecące na nie krople wody skrapiały ich twarze, bo przez nie Oliwka nie mogła dostrzec łez Mai. A ta nie mogła się opanować i beczała coraz mocniej. Wreszcie nie wytrzymała i bardzo rozdygotana wtuliła się w Oliwkę. 

- Co się z tobą dziewczyno dzieje? 

- Było mi tak źle bez ciebie. 

- Ale już jestem i będę zawsze. 

Jednak nadal Maja jej nie puszczała nie zważając, zupełnie, iż Oliwka na którą lały się teraz strugi wody, nie mogła zupełnie oddychać. 

- Puść mnie kochanie. Bo się utopię. 

- A ja z tobą. 

Dopiero teraz dotarło do Oliwki, że jej już zupełnie zalana łzami Maja, zrobi wszystko, aby i ona ją objęła. Gdy to zrobiła i zaczęła obsypywać pocałunkami, to uścisk Mai trochę zelżał. 

W łóżku sytuacja powtórzyła się. 

- Kochanie, nigdzie nie odchodzę. Jutro spędzimy cały dzień razem, Ani na chwilę cię nie opuszczę. Przyrzekam. 

Do tej pory w tym ich związku to Maja dominowała. Była starsza i bardziej pewna siebie. Teraz sytuacja zupełnie się zmieniła. Tuliła się do Oliwki i patrzyła na nią błagalnym wzrokiem. Jak porzucony piesek, który odnalazł swojego właściciela, tak i ona z niepokojem spoglądała w oczy Oliwki, jakby chciała z nich wyczytać, czy przypadkiem nie zostanie znowu odtrącona. 

- Rzućmy to w cholerę. Na co nam szmal, który nas nie łączy a tylko rozdziela. Przecież przez tą kasę, zanim trafimy w swoje objęcia przechodzimy z rąk do rąk i zawsze istnieje dla nas zagrożenie, że coś nas może od siebie oddalić. Widząc twój strach, właśnie dzisiaj zrozumiałam ile możemy stracić. I wiem, że teraz, nawet, gdy przed tobą uklęknę i na kolanach, będę ci mówiła, że między nami nic się nie zmieniło, to i tak pozostanie w tobie jakaś niepewność. A, co ja mam powiedzieć, gdy po każdym twoim powrocie, boję się, czy nadal jeszcze mnie pragniesz. Ja też przecież, prócz ciebie nie mam nikogo. Ja też prócz twojej miłości, żadnej innej nie zaznałam. A jednak to ty boisz się mnie stracić. Niepotrzebnie. To mnie musisz uspokajać. To ja bardziej chcę twoich pieszczot i to mi brakuje zawsze twoich pocałunków. T prochy nas zniszczą. To przez nie musimy się rozdzielać, a ty z ich powodu mi nie dowierzasz. 

- Jestem taka słaba. Ćpam, gdyż boję wszystkiego i wszystkiego się boję, bo ćpam. I czuję na dodatek że tak żyjąc, już długo nie wytrzymam. Gdy byłam młodsza, łatwiej mi przychodziło udawanie silnej zołzy. Byłam brutalna i bezczelna. Nawet ciebie raniłam, abyś bała się uciec ode mnie. I nawet się nie zastanawiałam, że właśnie, iż taka jestem, to możesz to zrobić. A gdy zaczęłam się zmieniać, przestraszyłam się jeszcze bardziej, bo myślałam, że jak zauważysz tę moją słabość i mnie opuścisz. Miałam być twoimi rodzicami i stanowić dla ciebie oparcie. A, teraz czuję, że nie dam rady i że ty też to zauważysz. Gdy wreszcie zostałam twoją kochanką, zrobiłam to nie tylko dla piękna, którym emanujesz, lecz, abym mogła cię od siebie uzależnić. Dopiero później zakochałam się w twoim ciele, słodkim pyszczku i we wszystkim, co w tobie jest dobrego i złego. A teraz im ciebie pragnę, tym bardziej się boję, że mnie już nie zechcesz. Nikt przecież nie lubi słabeuszy. Przez prochy wypędziłam cię na ulicę i jeśli coś nie wymyślę, to przez nie cię stracę. Udawanie, że tobie są one tak samo potrzebne jak i mi, nie da niczego. Zrobiłam z nas dziwki, ćpunki i mściwe zołzy, a ty nie protestujesz. Dlaczego kochanie? 

- Bo tak się bronimy przed światem. I to wystarczy, abyśmy, zanim ze swoimi bliskimi uda nam się wyrównać wszystkie rachunki, niczego w sobie na razie nie zmieniały. A za twoją miłość do mnie, masz przecież moją. A, dlatego, że też jestem niezłą suką, to nie pozwolę się z twojego życia wyrzucić, nawet, gdy tego zechcesz. 

I tak wzajemnie zapewniając się o swoich uczuciach, obie z przestrachem myślały, że kiedyś może ich ktoś rozłączyć. Na przemian śmiały się przy tym i płakały. Powoli zaczęły robić się wrażliwymi dziewczynami, spragnionymi miłości i czułych pocałunków. Mimo swoich przejść, były w tej chwili znowu niewinnymi i nieskażonymi odium zemsty na rodzicach, zagubionymi dziećmi. I chociaż w tle majaczył obraz ich, dwu naćpanych dziwek, spacerujących po parku w poszukiwaniu kolejnych facetów, to był już nieco niewyraźny i chwilami znikał. I zaniknąłby ostatecznie, gdyby uporały się ze swoim nałogiem. Niestety. Nawet w tej chwili, gdy wyznawały sobie niezwykłą miłość, niespodziewanie i nagle, w ich głowach rozszalał się potworny głód, który uśmierzyć mogła tylko kolejna działka prochów. A ona, błyskawicznie zniszczyła złudne nadzieje na powrót w ich życie bezgrzesznych dni. 

Gdy już mocno naćpane, dogorywały w łóżku, ich świat z marzeń został zastąpiony tym wypróbowanym, pełnym kolorów i narkotycznej magii. Znowu powróciły do nich odwaga i mściwość. A romantyczne nastawienie i czułość stały się wspomnieniem z bajki. 

- Ale mnie nosi. Chodź ze mną szmato, połazimy trochę. 

- Zimno jest. Majka posiedźmy jeszcze w domu! Jeszcze sobie narobimy kłopotów. 

- Coś ty się taka zrobiła strachliwa? 

- No dobra. Już się ubieram.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×