
Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-03-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1071 |

Właśnie przechodzili obok kina *KAPITALISTA*. Ostap szybko rzucił okiem w bok po skosie, w kierunku, gdzie latem mieścił się jego kantor, i aż jęknął. Na całą szerokość domu ciągnął się wielki napis:
PAŃSTWOWE ZJEDNOCZENIE ``ROGI I KOPYTA``
We wszystkich oknach widniały maszyny do pisania i portrety działaczy państwowych. U wejścia ze zwycięskim uśmiechem stał chwat goniec, w niczym niepodobny do Panikowskiego. W otwarte na oścież wrota z tabliczką *Baza Składowa* właśnie wjeżdżały trzytonowe ciężarówki, do pełna załadowane wyselekcjonowanymi rogami i kopytami. Wszystkie oznaki wskazywały na to, że dziecię Bendera odnalazło właściwą dla siebie drogę.
- Widzi pani, jak się rozpycha ten hegemon-proletariat? - powiedział ze smutkiem. - Nawet tę moją lekkomyślną ideę wykorzystał dla swoich celów. A mnie samego pominął, Zosiu. Słyszy pani, mnie pominął. Jestem nieszczęśliwy.
- Smętny zakochany, - po raz pierwszy, zwracając się do niego, odezwała się Zosia.
- Tak, - odparł Ostap. - jestem typowym Jewgienijem Onieginem*), rycerzem, pozbawionym spadku przez sowieckie władze.
- Oj tam, oj tam! Jakim tam znowu rycerzem!
- Niech się pani nie gniewa, Zosiu. Proszę pamiętać o tym słupie atmosferycznym. Nawet mi się wydaje, że jego ciśnienie dusi mnie dużo bardziej niż wszystkich innych. Dlatego, że panią kocham. No, i oprócz tego ponieważ nie jestem członkiem związków zawodowych. Z tego powodu również.
- No, i prócz tego dlatego, że pan kłamiesz więcej niż inni.
- Ciśnienie to nie kłamstwo. To prawo fizyki. A może rzeczywiście żadnego słupa atmosferycznego nie ma, i to tylko moja fantazja?
Zosia zatrzymała się i zaczęła ściągać szarą letnią koronkową rękawiczkę.
- Mam 33 lata, - pośpiesznie powiedział Ostap, - tyle co Jezus Chrystus. A czego do dzisiaj dokonałem? Żadnej nauki nie stworzyłem, swoich apostołów odesłałem z bogiem, martwego Panikowskiego nie wskrzesiłem, i tylko pani...
- To do widzenia, - powiedziała Zosia, - idę do stołówki.
- Ja też pójdę na obiad. - odparł Wielki Kombinator, spojrzawszy na wywieszkę *WZORCOWY KOMBINAT SZKOŁY ŻYWIENIA FZU CZARNOMORSKIEJ PAŃSTWOWEJ AKADEMII SZTUK PRZESTRZENNYCH*. - Zjem coś dyżurnego, pokazowe danie dnia o nazwie kapuśniak przy tej akademii. Może po nim zrobi mi się lżej na sercu.
- Ale to stołówka wyłącznie dla członków związków zawodowych.
- No, to sobie tylko posiedzę.
Zeszli w dół po trzech schodkach. W głębi wzorcowego kombinatu szkoleniowego pod zieloną strzechą palmy siedział czarnooki młody człowiek i z dostojeństwem patrzył w kartę menu.
- Peryklesie! - już z daleka wołała Zosia. - Kupiłam ci skarpetki z podwójną piętą. Są nie do zdarcia. Poznajcie się. To jest Femidi.
- Femidi, - rzekł młodzieniec, serdecznie ściskając dłoń Ostapa.
- Bender-Zadunajskij, - szorstko odparł Wielki Kombinator, natychmiast rozumiejąc, że spóźnił się na święto miłości i że skarpetki z podwójną piętą - to nie jakiś tam zwykły produkt artelu fałszywych niepełnosprawnych, a symbol szczęśliwego małżeństwa, potwierdzonego w USC.
- Że jak? Czyżbyś pan był także Zadunajskij? - wesoło spytała Zosia.
- Tak, jestem Bender-Zadunajskij. Przecież pani także nie jest tylko Sinickaja? Sadząc po skarpetkach...
- Tak. Nazywam się Sinickaja-Femidi.
- I to już od 27 dni, - zauważył młody człowiek, zacierając dłonie.
1931
...............................................................................
*) Jewgienij Oniegien - postać fikcyjna, przegrany bohater romantyczny poematu dygresyjnego A. Puszkina o tym samym tytule; tekst tego poematu został przez Poetę ukończony w 1831 r.
oceny: bezbłędne / znakomite
- i zauważmy wreszcie, że ksywka ta jest tutaj /jak wszystko w tej prozie!/ nieprzypadkowa -
dlaczego taki ktoś jest człowiekiem skazanym na życiową porażkę nawet wówczas, kiedy /zdawałoby się/ ma wszystko:
wrodzoną inteligencję;
młodość;
Bogu dzięki zdrowie;
szczęśliwą aparycję;
charakter wodza;
tzw. "gadane";
milion
itp., itd., etc.
??
A tu jeszcze sarny, jelenie - plus udomowione krowy... Wagony czystego złota - w błoto
oceny: bezbłędne / znakomite
Czy nie czytał,
Miast biznesu
"Rogi i kopyta"
U nas płynie
Sama okowita.