Przejdź do komentarzyBajka o kopciuszkach
Tekst 255 z 255 ze zbioru: Czarcie kopyto
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2025-10-25
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń54


`Naraz (otwór prowadzący do lochu był w tej samej izbie) widzę, że z piwnicy wydobywa się para czerwonych rąk. Ręce te opierają się o podłogę i tuż za nimi ukazuje się głowa Stacha raz i drugi. Goście i chłopcy w śmiech.


— Aha — zawołał jeden stołownik — widzisz, jak trudno bez schodów wyjść z piwnicy? A tobie zachciewa się od razu skoczyć ze sklepu do uniwersytetu!… Wyjdźże, kiedyś taki mądry…


Stach z głębi znowu wysunął ręce, znowu chwycił się za krawędź otworu i wydźwignął się do połowy ciała. Myślałem, że mu krew tryśnie z policzków.


— Jak on się wydobywa… Pysznie się wydobywa!… — zawołał drugi stołownik.


Szliśmy przez ulicę nie mówiąc do siebie. Stach przygryzał wargi, a mnie już wówczas przyszło na myśl, że to wydobywanie się z piwnicy jest symbolem jego życia, które upłynęło na wydzieraniu się ze sklepu Hopfera w szerszy świat. `


Ten fragment wielkiej polskiej ( w dużej części żydowskiej - z Mickiewiczem, Tuwimem i Staffem na czele) literatury... , to obraz narodu polskiego namalowany na pajęczynie czasu w którą rzucił mnie wiatr chaosu. To obraz skundlonej i parszywej Polski, która długo żyła w piwnicy. Jak zwierzę. Ale się wydobywa.


Dziś to już tylko wspomnienie. Pamiętam ten kwas. To zbiorowe upodlenie, żenadę i infantylizm. Pamiętam też każdego roku, czarno-biały świat, od momentu, gdy opadały liście z drzew do czasu, aż zakwitały kaczeńce na mokradłach. Długie i szare dni, tygodnie, miesiące. Błoto, śnieg, błoto. I kolejki po wszystko. To był jeden z najlepszych okresów mojego życia, ale przecież wiem, że mógłby być jeszcze lepszy, gdyby tamta Polska była dzisiejszą Polską. A, najlepsze okresy w życiu są w dzieciństwie i młodości. Ma to bezpośredni związek z siłami witalnymi i dlatego dzisiaj wielu dziadersów zachwala komunę. Jest to czysto egoistyczny punkt widzenia, nie uwzględniający jakości życia przyszłych pokoleń.


Wielu dziadersów boleśnie odczuwa jako niesprawiedliwość to, że nowe pokolenia dzięki rozwojowi gospodarki i technologii nie muszą już powielać ich osobistych historii. Rozumiem, że to może być bardzo przykre uczucie, ale nic nie stoi w miejscu. Chyba, że piramidy w Gizie. To bardzo dobrze, kiedy rzeczywistość szybko się zmienia. Jest super! W PRL wszystko szło jak flaki z olejem. Dziś jest cacy, a będzie jeszcze szybciej. I ci, wszyscy dziadersi z przegniłymi wątrąbami za chwilę staną się jak zombie - zupełnie wyobcowani z rzeczywistości żywych ludzi. Też jestem dziadem, ale mi wątroba nie gnije z tego powodu, że dużej części narodu powiodło się, że młodzi mają jedne z najsilniejszych na świecie paszportów. We własnych domach, we własnych rękach, a nie w łapach MSW. Mogą studiować na każdej uczelni cywilizowanego świata.


Oni nie pamiętają piwnicy. To dla nich czysta abstrakcja. Nie wiedzą też, że wsobność w ujęciu socjologicznym, która leży u podstaw doktryny politycznej pewnego karła rozgrywającego niemałą część elektoratu, prowadzi do izolacjonizmu. To bezpośrednia konsekwencja, której próbkę, naród już doświadczył za Dobrej Zmiany. Cóż..., paszporty i inne walory jeszcze się ostały, ale to tylko dlatego, że zabrakło czasu. Wspomniana doktryna mówi o wyższości woli politycznej nad prawem stanowionym. Rajem, w którym ta doktryna się zrealizowała jest Korea Północna, ale jest jeszcze wiele państw, w których się realizuje, przykładowo: Białoruś, Węgry, Rosja, Wenezuela, itd... Są też raje, w których realizuje się wola Boża, jak Afganistan, czy Iran. To może nie jest polski Bóg, ale stosunek do przestrzeni osobistej jest podobny. W końcu w rajach, gdzie panuje Jahwe są z kolei junty i kartele narkotykowe. Śmierć czai się za każdym rogiem ulicy. Rozpisałem się, ale tak sobie pomyślałem, żeby wyeksportować polskich wyznawców doktryny o nieposkromionej sile woli politycznej do Korei Północnej, a katolickich Talibów do Afganistanu. Jest coś, co mogłoby zachęcić: wspólna nienawiść do Żydów. No, i możliwość wstąpienia do Hamasu.



Bajka o kopciuszkach



Teraz opowiem wam bajkę o kopciuszkach, którą Kaczyński nazwał bajką o godności i wstawaniu z kolan. Tej bajki nie napisali bracia Grimm. To dzieło nikczemne i przewrotne. Tak pojebane, że człowiek nie wie, czy się śmiać, czy najebać autorowi.


Jedną kukiełkę, żeby było jeszcze zabawniej wziął sobie z Pcimia. Pewnie burmistrz, czy tam sołtys z Wąchocka nos miał garbaty? Ale o Pcimiu też są kawały. Nie byle jakie. O to chodziło wlaśnie. Ludzie! Patrza! Taki patafian z Pcimia, co rodzinę przewalił, na prezesa największej spółki państwowej! A, teraz szczerzy zęby za spółkowe. Znaczy się, każden może być prezes? Czesiek i Zdzisiek z Pacanowa też, nie? Co, oni gorsi? Chociaż, by im zęby mogli zrobić za spółkowe? Jak mają kapsle ściągać?


Drugą kukiełkę też wziął z jakiegoś Wysrajewa, gdzie strat narobiła, przaśną kobietę od rosołu. I na premiera ją. Kiedy gabinet jej układał, to ją wygnał do kina na Bonda. Ludzie! Patrza! Każda może być, i każden! I, co? Upadła Polska? Żle było? Nawet było super dla wielu! Znaczy się każden może być premierem. Ale, nie tak, że sam dochodzisz po trupach (politycznych) do władzy, tylko pasować musisz do wizji lalkarza. I tyle.


Trzecią kukiełką wziął z peerelowskiego śmietnika i ją posadził w Trybunale Konstytucyjnym, żeby go pobrudzić. Żeby mu odebrać cześć i wiarygodność. Żeby ten organ stracił wszelki szacunek. Ludzie patrzta! Kto tam siedzi w tych togach? Sędziowie czy pajace jakie? Komu to potrzebne teraz? Trybunał jakiś?Potem wziął kukiełek stos i rzucił na pastwę państwa. I dla uciechy lokalnych koterii, gdzie czarne z białym się miesza dla wspólnego interesu. Całe rodziny poczuły oddech i zaczęły wierzyć w cuda.


Ta bajka się jeszcze nie kończy, choć piękny sen minął. Podobnie, prosto z kolan człowiek się nie rozsiada na tronie. Ani nie nabiera godności. Urojonej chyba.


  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Felieton świetny, bajka również. Żywy, barwny i bogaty język, tylko ta interpunkcja ciągle utyka. No i jeden ort: nie uwzględniający. To jedn o słowo, czyli: nieuwzględniający. Zapamiętaj: "nie" z przymiotnikami i imiesłowami przymiotnikowymi piszemy łącznie!
avatar
Żeby trafić na Wielkie Salony Świata, trzeba nie tyle z butów, co

Z WŁASNYCH UST

wyjąć siano i słomę, które przepełniają pustą /jak wydrążona tykwa/ głowę

;(

Pusty łbie, pamiętaj!
Polska - ziemia święta!
Naród tu wspaniały,
Wolny, dzielny, pracowity
Jak ten roczek cały!
avatar
Mit oszałamiającego sukcesu usmotruchanego w sadzy Kopciuszka zakłada, że będzie /ten sukces/ trwał nie dłużej niż 5 minut. Bo co takiego - oprócz mycia garów - taki ktoś potrafi


??
avatar
~~
Znamy takiego krasnala,
co wciąż Tuskowi dowala
swoimi wywodami.
Po prawdzie - już latami,
świadomie Polskę podpala ..
~~
© 2010-2016 by Creative Media
×