Przejdź do komentarzyŁupież (Bękart)
Tekst 61 z 255 ze zbioru: Czarcie kopyto
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formaproza
Data dodania2017-04-26
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2109

Łupież


Z kilku rodzin, które porządku i moralności we wiosce strzegły, się zebrali. Delegację wybrali , która do Łupieżcy poszła. Na przeszpiegi, po prawdzie, a poza prawdą, aby zapobiec skandalowi we wiosce, który by mógł niebawem się wydarzyć. Z powodu chciwości Łupieżcy, znaczy się proboszcza, który by na skandal być może nie zważał i diabelski pomiot za kilka metrów ochrzcił. No tak, bo dla uproszczenia, Łupieżca wysokość ofiar w metrach pszenicy podawał.

Ale jak mu kiedyś Sylwek Bysiaków, dziesięć metrów pszenicy na plebanię zwiózł za ślub, to owszem, pszenicę obejrzał, do każdego worka zajrzał, a potem go od baranów zwyzywał i kazał iść do szkoły się uczyć, co to metafora. Sylwuś, Łupieżcę przeprosił i na skup pszenicę zawiózł. Pieniądze wziął i jak wracał wszystkie Łupieżcy oddał, i jeszcze stówkę od siebie dołożył, szczęśliwy, że się wszystko powiodło. Ale jak tylko do chałupy zajechał, to przerażony zaraz ogłosił, że trzeba cały zapas pszenicy szybko na skup udać, bo na pewno wszystka jest zarażona metaforą.

Trzeba dodać, że i sam Łupieżca się kiedyś na metaforze przejechał, kiedy mu gosposia ze łzami w oczach zdradziła, jak na niego we wiosce gadają. Poczerwieniał natychmiast i wysłał ją, po szampon na łupież. Mył głowę, po dwa razy na dzień, ale po paru miesiącach stwierdził, że nic nie pomaga i dał się na spokój. Kto raz złapie łupież, ten się przez całe życie pozbyć nie może - powtarzał wielokrotnie - ale od łupieżu jeszcze nikt nie umarł, na szczęście - dodawał zaraz. Zresztą, do wszystkiego człowiek przywyknie.


Delegację przyjął w salce na plebanii. O skandalu owszem słyszał, ale ochrzcić musi, bo on ksiądz i jest od tego, żeby chrzcić.

- Ale, tyś nasz ksiundz! - zaskrzeczała Gienka Kownacka - w naszej wiosce jeszcze takich cudów nie było! Niech jadzie krzcić do Zawad!

- Niech jadzie! - wtórowali pozostali.

Klincz nastał, bo po prawdzie, ksiądz chrzcić musi, a poza prawdą, o łupież się rozchodziło.

W końcu proboszcz sam nawiązał - tymi słowy: - patrzcie - łupież... jak raz złapiesz całe życie pozbyć się nie możesz. Oj bieda kochani, bieda... - nic nie poradzisz. Nic...

Kownacka podłapała od razu - to trudno, już my, we wiosce się złożem na tą łupież, znaczy szampon na nią. Proboszczu!

- No dobrze. Zobaczymy, może coś pomoże. Nic więcej nie mogę obiecać, kochani - odparł i dał znać, że koniec debaty.

- Nie odważy się, ale trzeba zebrać parę złotych na kościół i ofiarować Matce Bożej. Roznieśta po wiosce! - powiedziała Kownacka do delegacji, zaraz gdy wyszli z plebanii.


W szał wpadła Gienka, kiedy jej księżowska gosposia – Klara, doniosła, że Józwa skandal wioskowy przebił i trzydzieści metry pszenicy, za chrzest swojego bękarta postawił. Bez konsultacji kazała Klarze iść powiedzieć Łupieżcy, że w dzień krztu ludzie staną we drzwiach i do kościoła nie wpuszczą, ale gdy się opamiętała, dodała, że jak brak na kościół, to się i więcej jak trzydzieści metrów pszenicy we wiosce znajdzie.

Powiedziała mu w obiad. Najpierw się nastroszył, ale jak usłyszał, że się znajdzie więcej jak trzydzieści, mlasnął kontentny i powiedział, że chrztu w parafii nie będzie. W ten sposób kryzys społeczny, jakiego nie było we wiosce od wielu lat, został szczęśliwie i bez ofiar, zażegnany.

Raz na kwartał, Łupieżca robi zebrania dotyczące finansów parafii. Obowiązek jest, żeby z każdej chałupy jedna osoba. Wszyscy mogą przyjść, proboszcz nic nie ukrywa, tyle, że miejsca nie ma w salce wystarczająco. Raz jeden, ludziska dopisali i większość musiała stać na dworze, a deszcz wtedy fest popadał i wszystkie zmokły, bo nikt nie przewidział parasola, a Łupieżca kazał do końca zostać, żeby potem nieścisłości nie było. Od tego czasu, ludzie przezorni byli i mało które całą rodziną przychodziły. Zwykle jak ksiądz nakazał - jeden z każdej chałupy.

Najpierw jest czytanie artykułów z gazet. Wszystko o drożyźnie, nagonce na kościół i księży. Czyta wikary Maurycy. Na niektóre nawet nie patrzy, bo zna tekst na pamięć. Przecież deklamuje co kwartał od lat. Łupieżca tymczasem siedzi pochylony nad biurkiem, pod wielkim krzyżem, przymocowanym do ściany. Obejmuje dłońmi głowę i wprowadza coraz większy nieład w swej przerzedzonej fryzurze. Po odczytach wygląda jak z krzyża zdjęty.

Dalej, proboszcz wylicza już tylko osobiste bolączki i cierpienia. Choroby i wiążące się z nimi bolesne i kosztowne terapie, niekończące się remonty kościoła i plebanii.

Następnie w ciepłych słowach wybacza wszystkim, i przyznaje, że to nie ich wina. Nie wina wioskowych. Wszystkiemu winni są ci rządzący, którzy nie widzą potrzeb zwykłego człowieka i mają setki innych wad. Dlatego trzeba wybierać tych uczciwych, wtedy wszystkim będzie lżej i nie będziemy tyle cierpieli. Tak w skrócie, bo tutaj Łupieżcę często ponosi, co kończy się klątwami rzucanymi na Żydów, masonów, zdrajców i innych degeneratów. Ludzie generalnie się z tym zgadzają, chociaż nikt chyba żadnego z wymienionych łachudrów w życiu nie spotkał. Wiadomo :

wszystkie kurwy siedzą w telewizorze. Dobrze, że jest jeden normalny kanał, inaczej trzeba by było wypierdolić telewizory za okno. Takie czasy.

W tym miejscu, debata finansowa na plebanii dobiega końca. Najczęściej wypluty po swej tyradzie proboszcz, podaje w metrach kwotę deficytu na dany kwartał. Czasem, gdy deficyt zapiera ludziom chwilowo dech w piersiach, Łupieżca z naładowanymi od początku akumulatorami, intonuje modlitwę ` za dusze ze skąpstwa w czyśćcu męki cierpiące`. Modlitwa się kończy, kiedy wioskowe dojdą wreszcie do siebie i całe napięcie z nich zejdzie. Było już kilka razy, że różaniec odmawiano do późnych godzin nocnych, a potem przez miesiąc w niejednej chałupie ani prądu, ani łączności nie było. Złodziejom na czas nie zapłacisz, to wezną, prąd i telefon wyłączą. Za nic człowieka mają. Łupieżca jaki jest, każdy widzi, ale prawdę w oczy mówi!


Raz w roku jest generalne strzyżenie. Znaczy się kolęda. W tym okresie zresztą wszystko jest generalne. Generalny jest deficyt, i kwota w metrach jaką podaje Łupieżca jest generalna. Generalnie i indywidualnie. Zdarzyło się parę lat temu, że doszło do pomyłki. Proboszcz był przeziębiony, chrypkę miał i kazał wikaremu deficyt generalny, przed dorocznym strzyżeniem, parafianom do wiadomości podać. Widać mu się zera namnożyły, bo do wielu omdleń doszło wtedy w kościele. Pomyłkę sprostowano, ale dla ułatwienia, sołtys zaproponował, żeby roczny deficyt w kilometrach podawać. Proboszcz odpowiedział, że w kilometrach to sołtys może liczyć kolejki do skupu, a nie pszenicę na przyczepie. Wszyscy się zgodzili i zostały metry.

Wydało się przy okazji, że proboszcz, sam, dwa zera dla żartów wtedy dopisał, na których szczęśliwie we wiosce wszyscy się znają. I choć po prawdzie od żniw już do końca roku ludziska modlili się, żeby na grudzień cena metra pszenicy była jak najwyższa, to poza prawdą wielkość deficytu generalnego w metrach, jaką podawał Łupieżca, nigdy nie była uzależniona od jego ceny. Ale o tym wiedział tylko on sam  i Bóg Wszechmogący, do którego nieustannie modlił się o dobrą pogodę i wysokie zbiory, oraz dobrobyt dla całej wioski. Nieustannie, w każdym razie to swoim owieczkom powtarzał .

  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Naprawdę czyta się to z zapartym tchem, a profil psychologiczny Łupieżcy jest idealny. Sporo błędów interpunkcyjnych, a głównie jest to nadmiar przecinków oraz brak trzech przed: wszystkie, całe życie, zażegnany. No i pojawił się nowy rodzaj błędu, czyli zbędna spacja przed przecinkiem (drugi wers).
avatar
Legion, dobry tekst... pisany mentalnością ludu i na... niepożytek całego kościoła. :)
Niestety, są takie mijsca, gdzie mijscowi szamani, przebrani w szaty namiestnika kościoła, robią całkiem niezłe geszefty, a że przy tym budują kościoły lub remontują stare, to na pożytek nasz
i regionu... nieświętego.
Rozdziobią nas kruki i wrony...
I przykład na to, że wraz ze wzrostem świadomości ludu i jego wiedzy... wielokrotnie Kościół strzela sobie w nieświęte kolano. A szkoda, bo katolicka niegdyś Polska zostaje pod wpływem sekt finansowo-medialnych, które łupią naród z kasy, a przy okazji indoktrynują wielu Polaków. Czyli czarne - be i białe a... kysz! Przychodzi pora na regionalne związki i polityczne opcje. Globalna wioska wyżera narody i zniewala najcenniejsze wartości lokalne... kulturę i narodowe korzenie, co nie wyjdzie wielu członkom Unii na zdrowie.
Zatem... pochwalony... tekst i pomysł autora. Niepolitycznie, Legion, jesteś zupełnie normalny gostek i nie ma tego szału i jadu, a emanuje trzeźwo myślący i świadomy obywatel, który co prawda tkwi w tym kieracie, ale raczej zwyczajowo, niż mentalnie.
Pozdrawiam :)
avatar
Powiem tak-głowa mi się rozlatuje jak te ksienża się bawiom i robiom za łupiezce,a i do złodzii się porównujom,jak łupiom rodziny z dzieci czy z zon.
avatar
ŁUPIEZE to tacy ludzie nazywani w pewnej miejscowści-,ponieważ musiał być jakiś związek z tym miejscem zamieszkania.Smutne ale rpawdziwe i proste,jezeli nie użyłabym słowa "kurwa" to naprawdzę ie wiedziałabym,mimo słowników,z czym czym się to je.
avatar
Dziękuję za komentarze. Pierwowzorem Łupieżcy jest mój ksiądz katecheta, który lał i kopał bachory, a potem w kościele przed obrazem Matki Bożej i w obecności rodziców przysięgę składał, że on dzieci nie bije. Sam dostałem na religii w mordę garścią w której trzymał pęk kluczy. Nie wiem dlaczego. Może miał jakiś powód, a może po prostu się pomylił. W każdym razie pół twarzy miałem fioletowe. W domu powiedziałem, że zderzyłem się z kolegą głowami na przerwie, ale sprzedały mnie inne dzieci z klasy i zrobiła się afera. Miałem dziewięć lat, kiedy musiałem iść do spowiedzi generalnej u tego księdza, przed przystąpieniem do generalnej komunii. I ja do tej spowiedzi poszedłem z finką w kieszeni. Nie myślałem, żeby go wówczas nią ugodzić, ale chciałem żeby Bóg wiedział, bo tylko On wiedział o tej fince. Nikt więcej. Teraz się obnażam, byście mogli zrozumieć skąd wziął się Legion.

Biskup przeniósł w końcu owego księdza na inną parafię, a tam on właśnie wyczytywał z ambony nazwiska parafian i podawał wysokość ofiar jakie mają uiszczać w metrach pszenicy.

Błędem jest wyciąganie wniosków na temat samego autora z lektury jego tekstów literackich, czy publicystycznych. Przynajmniej jeśli chodzi o moją osobę, ponieważ ja jestem złożony ze sprzeczności, tak jak złożona jest rzeczywistość. Mam autodestrukcyjną i depresyjną osobowość.

Uważam, że jedynym ratunkiem dla ludzkości jest rząd światowy. Zaś sam świat złożony ze stanów, coś jak Stany Zjednoczone Świata. USW - United States of World. Inaczej się powyrzynamy. Ponad 20 tysięcy głowic jądrowych czeka dziś w gotowości. Po co? W imię czego? Różnic światopoglądowych? Ideologicznych? Obyczajowych? Granice administracyjne państw są czymś absolutnie sztucznym. Dziś wyraźnie widać co dzieje się w państwach na starym kontynencie, nowej
avatar
ziemi, Azji i Afryce Północnej. Ludzie operujący tym samym językiem już nie dogadują się ze sobą. Jak i w Polsce: "brat przeciw bratu chce iść". Już czas na budowę nowej wieży Babel.
© 2010-2016 by Creative Media
×