Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-01-26 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2176 |
Rozdział 2. - Młoda Polska
MOTTO:
*Dopóki żyje na świecie człowiek, pożądający miłości, sprawiedliwości i honoru, czytać będą Dostojewskiego choćby po to, żeby nigdy nie popadło w sen ludzkie sumienie.*
/M.Hłasko/
W okresie Młodej Polski *... podjęte zostały /u nas/, jak zresztą w całej Rosji, próby interpretacji twórczości Dostojewskiego, związanej z tradycją romantyczną i w duchu epoki (...) Autora *Zbrodni i kary* uznano za prekursora modernizmu oraz najwybitniejszego wyraziciela tzw. ducha rosyjskiego (...) Modernistów polskich pociągała w Dostojewskim jego umiejętność dokonywania bezwzględnej analizy zagadkowych pokładów ludzkiej psyche. Równocześnie uważali go za demonicznego piewcę Rosji autokratycznej, despotycznej i okrutnej* (T. Poźniak - *Dostojewski a modernizm polski* 1971 r.)
Przypływ zainteresowania dla tej właśnie spuścizny u nas w Polsce na przełomie XIX i XX w. wiązał się z kilkoma czynnikami: śmierć Pisarza pobudziła Zachód do uważniejszego wczytania się w jego dzieła, i *moda na Dostojewskiego* trafia - także stamtąd - na nasz chłonny grunt, chłonny dlatego, że w Rosji w tym czasie zachodzą niepokojące zmiany, domagające się jakiegoś wyjaśnienia, zmiany, obiecujące nam w tej naszej niewoli szczególne perspektywy. Równocześnie Ziemia cała przeżywa zachłyśnięcie się freudyzmem - teorią, tłumaczącą wszystkie, zdawałoby się, ciemne dotąd strony duszy człowieczej - stąd zrozumiały powszechny zwrot właśnie ku powieści psychologicznej.
Wrzenie rewolucyjne 1905 r., wojna z Japonią na wschodzie z Polakami w tle, coraz groźniejsze czarne chmury nad Sarajewem... dotychczasowy, względnie uporządkowany świat trzeszczy w posadach... Potrzeba Autorytetu, potrzeba Pasterza - Mesjasza, potrzeba racjonalizacji tego coraz powszechniejszego chaosu - wszystko skłania do każdej lektury, która choć trochę pionizowałaby zwariowane nasze europejskie życie...
Dorobek F. Dostojewskiego polska kultura przyswajała sobie z opóźnieniem i z wielkimi oporami, związanymi głównie z faktem, że był on... Rosjaninem. Pierwszym jego dziełem, przełożonym na język polski (przez B. Londyńskiego) była *Zbrodnia i kara*, która pojawiła się na naszym rynku czytelniczym dopiero w 1887 r. Do 1914 r. wyszły u nas zaledwie dwa wydania *Zapisków z martwego domu* (literackie pokłosie z czasów zesłania na katorgę) w przekładzie J. Trietiaka. W 1902 r. przetłumaczono trzy kolejne opowiadania: *Białe noce*, *Łagodną* oraz *Paskudną historię* w translacjach K. Rakowskiego i A. Sielickiego. Sztandarowe *Biesy* ukazały się dopiero w 1908 r. w tłumaczeniu T. Kotarbińskiego, wówczas gimnazjalisty (bez *Spowiedzi Stawrogina*). Rok później polski czytelnik mógł zapoznać się z przekładem *Idioty* Campo.
W przeddzień wybuchu 1. wojny światowej w Bibliotece Dzieł Wyborowych wydano skandaliczny polski bubel pt. *Bracia Karamazow* w tak skrzywionej wersji, że znawcy oryginału z wielkim trudem rozpoznawali w tej powieści losy jej bohaterów. Autorką tej *przeróbki* była B. Beaupre, która barbarzyńsko okroiła teksty i z V księgi usunęła prawie wszystko łącznie z V rozdziałem, odcięła cały wątek *dzieci*, wyrzuciła polemiczne dygresje autorskie natury społeczno-religijnej, wyeliminowała narratora, poskracała dialogi i, dokomponowywując własne zakończenie, nadała całości *charakter romansu kryminalnego z morałem* (T. Poźniak - *O pierwszych polskich przekładach powieści Dostojewskiego*). *Wielkiego Inkwizytora* Polacy poznali - jako wypreparowane z oryginalnych *Braci Karamazow* samodzielne dzieło - już wcześniej dzięki translacji barona Elsnera z 1889 r. i zapewne jeszcze długo po 1913 r. wcale nie kojarzyli z tą powieścią. Podobne *zabiegi* poczynił na *Zapiskach z martwego domu* ich tłumacz, wspomniany J. Trietiak, pomijając całe partie utworu i objaśniając to *małą ich atrakcyjnością dla środowisk nierosyjskich` bądź też (sic!) *brakiem walorów artystycznych*.
Nonszalancja, kompletna typowo polska dowolność *interpretacji*, brak szacunku dla Twórcy i jego spuścizny? Nie! Straszliwa nie-kom-pe-ten-cja!
To, co ratowało ówczesnego polskiego odbiorcę tej twórczości - a pamiętajmy, że Polacy przez długie jeszcze dziesięciolecia po wyzwoleniu z zaborów, dłuugo jeszcze po Poczdamie 1945 r. i dłuuuugo po rozpadzie ZSRR cierpieli - i nadal cierpią chyba - na *syndrom poddanych Moskwy* i w niekontrolowanej reakcji alergicznej a priori i z buta odrzucają wszystko, co tylko kojarzy się nam z Sąsiadem ze Wschodu - wracając zatem do przerwanego wątku, to, co zawsze sprzyjało recepcji utworów Dostojewskiego u nas, to fakt, że - paradoksalnie i schizofrenicznie - czytywaliśmy/czytujemy również literaturę rosyjskojęzyczną W ORYGINALE, i Wielcy Pisarze bronili się i wciąż bronią po prostu sami. Poza tym, szczęśliwie dla nas, polska inteligencja przyswajała sobie ten fascynujący wielki światowy dorobek pisarski, korzystajac z rzetelnych przekładów niemieckich i francuskich.
Oto krótki spis grzechów głównych *polskich tłumaczeń na nasze* Dostojewskiego z tamtych czasów:
- liczne nieścisłości;
- polonizacja imion postaci;
- niewłaściwe oddawanie realiów (np. takie słynne rosyjskie *drugi etaż* jest w polskiej rzeczywistości językowej nie drugim a pierwszym piętrem);
- pomijanie całych rozdziałów i partii tekstu;
- kłopoty z idiomatyką;
- częste rusycyzmy;
- kondensacja powtórzeń syntaktycznych;
- cięcia w dialogach;
- wycinanie *wrażliwych ujęć spraw polskich*;
- usuwanie narratora (w *Braciach Karamazow*);
- brak przypisów;
- dopisywanie szczęśliwego zakończenia itd., itd., itd.
cdn.
oceny: bezbłędne / znakomite
Ale, czy tak czy siak, wolę A. Tołstoja i Gogola, a moim takim cichym ulubionym jest Kir Bułyczow.
Pasję i wiedzę masz
Pozdrówka
Też się zastanawiam, czy to co czytałem to "Biesy", czy też jest to "Strażnica Biesów", taka interpretacja,
Ja lubię (twórczość) Babla i Chlebnikowa, Bułhakowa i Zoszczenki. I Sawinkowa.