Przejdź do komentarzyWie gehts
Autor
Gatunekprzygodowe
Formaproza
Data dodania2020-05-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1081

Wie geht`s?


W Niemczech jest to bodajże najczęstszy zwrot grzecznościowy, którym ludzie zwracają się do siebie zaraz po przywitaniu: — „Hallo”, które też jest najczęstszym, potocznym zwrotem używanym na przywitanie. A to nie oznacza nic innego, jak:



Właśnie tak: — „Jak ci leci?”. I zagadnięte osoby najczęściej z uśmiechem odpowiadają: — „Danke, gut”.* Gdyby mnie dzisiaj z rana ktoś w ten sposób zagadnął na przywitanie, zgodnie z prawdą powinnam odpowiedzieć: — „Danke, aber nicht so gut”* albo „Leider, nicht gut”*... Chociaż mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło tak odpowiedzieć. Zawsze odpowiadam: — Danke, gut! Nawet wtedy, kiedy czuję się całkowicie do bani. To taka moja forma autosugestii przez lata wypracowana, a która naprawdę działa. Dzisiaj rano jednak tak się wnerwiłam, że na gorąco pewnie odpowiedziałabym zgodnie z prawdą — jak mi leci. A to dlatego, że kiedy swoim zwyczajem pojechałam wczesnym rankiem na naszą górę pobiegać sobie po lesie, dojeżdżając już prawie do parkingu, złapałam potężnego kapcia. Potężnego, bo autem na prostej drodze zatelepało niemożebnie, i kiedy się zatrzymałam, a zatrzymałam się natychmiast, zobaczyłam w tylnej oponie dziurę na dwa palce. Na drodze zaś, wśród pożółkłych liści, niedużej wielkości kamień, ale za to bardzo szpiczasty. Że też mi się akurat przytrafiło wjechać na niego. Pomiędzy liśćmi był w ogóle niewidoczny. Ależ się wkurzyłam. Bo jakżeby inaczej? Nowiusieńkie opony niedawno założone szlag trafił! Wprawdzie szlag trafi tylko jedną oponę, ale wiadomo, że jak jedną trafia to przynajmniej dwie nowe trzeba kupić. Nie można jeździć na dwóch różnych.

W momencie odechciało mi się biegać po lesie. No bo co to za przyjemność biegać z takim balastem, czyli kapciem na głowie? Ojej, coś już bredzę… No ale wiadomo o co chodzi. Na szczęście zawsze mam przy sobie Handy (telefon komórkowy), zadzwoniłam więc natychmiast do mojego syna. Ale nie odbierał. Niewiele myśląc, zostawiłam auto na górze, a sama puściłam się biegiem z góry w stronę domu. A zasuwałam jak mały traktorek, nie czując w ogóle zmęczenia. Teraz za to czuję, ale nie zmęczenie, a uwieranie w zawiasach, czyli w biodrach… Bo też taki bieg z górki na pazurki, i to po twardym asfalcie, biodrom niezbyt dobrze służy. No ale nic, nie jest aż tak źle. Niech sobie uwiera. Jakoś to zniosę.

Kiedy wpadłam do domu, raz jeszcze zadzwoniłam do syna, ale tym razem na telefon stacjonarny. Odebrał.

— Dzień dobry, mamuś, co wysiadło, komputer czy auto, że tak wydzwaniasz skoro świt? — zaśmiał się na przywitanie mój syn.

— Ach, synu… nie pytaj a przyjeżdżaj — wysapałam w słuchawkę. — A ty czemuś nie odebrał komórki, co? — przypomniało mi się.

— Z powodu porannej toalety — odrzekł mój kochany syneczek. — Stałem pod prysznicem. No ale może mi w końcu powiesz, którą torbę z narzędziami mam wziąć? Co szlag trafił tym razem? Kompa, czy auto?

Pokrótce opowiedziałam synowi, jaki szlag, i co trafił, i syn za 10 minut był już u mnie. Wespół w zespół pojechaliśmy jego autem do mojego auta i po następnych 10 minutach moje autko było już gotowe do jazdy. Mój przewidujący syneczek przywiózł ze sobą dwie opony, wprawdzie używane już, ale całkiem jeszcze dobre z auta swojej żony. Obie mamy takie same auta. Ależ mnie tym uszczęśliwił. Od razu mi się japa rozjechała i szybko zapomniałam o jakimś tam kapciu w moim autku. A po co mam sobie zaśmiecać mózgownicę tak nieistotnymi sprawami?

Kiedy zajechałam pod swój dom, mój sąsiad z naprzeciwka stał przed swoim domem. Na mój widok zawołał:

— Hallo, meine netter Nachbarin, wie geht`s Ihnen?!*

— Danke, super! — odpowiedziałam zgodnie z prawdą z miną rozjechaną w uśmiechu od ucha do ucha. No bo czyż nie leci mi dobrze? Ależ leci, leci… i to jeszcze jak!




* Danke, gut — Dziękuję, dobrze

* Danke, aber nicht so gut — Dziękuję, ale niezbyt dobrze

* Leider, nicht gut — Niestety, niedobrze

* Hallo, meine netter Nachbarin, wie geht`s Ihnen? — Halo, miła sąsiadko, jak leci?

* Załączony obrazek to kopia kartki pocztowej





  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Fajny tekst o zwyczajnym życiu.
Zastanawiam się nad użytym przez Ciebie słowem "Handy". Wiem, że po niemiecku to ma być od dużej litery, ale w polskim tekście mi to nie bardzo leży. Napisałbym po prostu "komórka".
avatar
Zazdraszczam Ci tej szybkiej regeneracji psychicznej i stosunku do świata.
Ja bym gryzł, kąsał i szarpał otoczenie przez cały dzień.
Fajnie napisana historyjka.
avatar
Marian, pozwól, że się z Tobą nie zgodzę. Uważam, że słowa pisane w obcym języku powinny zachować swoją właściwą formę. Handy to rzeczownik, a wszystkie rzeczowniki w języku niemieckim pisze się dużą literą... jak sam wspominasz. Dla jasności w nawiasie napisałam, że chodzi o telefon komórkowy.

Puszczyk, nie zazdraszczaj, a postaraj się zmienić. Dzięki mojemu podejściu do życia — mam wszystkie podroby zdrowe.. mimo wieku. :D
avatar
Czy szlag trafił kapcia,
Czy też zmarła babcia,
Płaczesz równie szczerze -
Pusty śmiech aż bierze ;(
avatar
A tak na poważnie:

jedynym skutecznym sposobem na każdy stres
/jad w sercu, żółć w oku i oleżyny na wątrobie/
jest śmiech!

Śmiech dzisiaj - w czasach zarazy!! - działa jak eliksir bogów:

U Z D R A W I A J Ą C O
avatar
Się wie, Emilio, nie ma to jak śmiech. Zwłaszcza z siebie samego. A i z głupoty innych, którym jad nienawiści zatruł rozsądek... Ale w tym przypadku to tylko śmiech politowania. ;)
© 2010-2016 by Creative Media
×