Przejdź do komentarzyPoczątek końca
Autor
Gatunekhistoryczne
Formaproza
Data dodania2020-10-11
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń938

W największej sali wermachtowcy przeciagają  kable i ustawiają głośniki. Trwają jakieś przygotowania. Zdaje się chcą wykorzystać to pomieszczenie jako rodzaj auli, gdzie nas zagonią do kupy i będą wszystkich *oświecać*. Któryś z tych ich hitlerowskich fuhrerków, zwracając się do internowanych i jeńców wojennych, wygłosi do nas mowę... Mocno chyba na to za późno! Od kilku ładnych już tygodni amerykańskie samoloty każdego dnia latają nad Bawarią jak u siebie w Teksasie czy nad Alaską. Nad naszym Wulzburgiem ich maszyny rozdzielają się na dwa kierunki: jedne lecą zrzucać bomby nad Monachium, drugie - na Norymbergę. W miasteczku w dole pod zamkiem ludzie mówią, że zniszczenia są przerażające. Pozostał tylko las kominów i wypalone ściany.


Jednak nasze przewidywania były zbyt wygórowane: żaden z niemieckich wodzów nie raczył  się zniżyć do tak niskiego jak nasz poziomu. Iwan Kulin przypadkiem od kogoś usłyszał, że przez radio będzie przemawiał jakiś nasz sprzedawczyk, generał Andriej Własow*). Dla nas to było jak policzek. Niemca byśmy jeszcze jakoś strawili, ale Własow??


Wierchuszka obozowa podjęła decyzję, którą błyskawicznie przekazano wszystkim internowanym.


- Zostańcie na placu, kiedy zacznie się ten cyrk. - powiedział do mnie kpt. Dalk. - A jeśli będą nas tam zaganiać na siłę, protestujcie, krzyczcie, tupcie chodakami. Róbcie wszystko, żeby Niemcy zrozumieli, że Własowa nie mamy zamiaru słuchać.


Nastąpiła pora audycji, która dokładnie zbiegła się w czasie z naszym spacerem. Wszyscy internowani byli na dziedzińcu. Pojawił się też jak zawsze uśmiechnięty Weifel.


- Biegiem na górę do piętnastki! Za chwilę usłyszycie interesujące przemówienie. Los! Los!


Nikt nawet się nie ruszył - wszyscy pozostali na placu. Weifel jeszcze raz - tym razem głośniej -  wykrzyczał swój rozkaz, lecz widząc, że nikt nie reaguje, wrzasnął:


- Cóż to, ogłuchliście?! Natychmiast na górę biegiem marsz!


W końcu sam dokądś poleciał. Po chwili na dziedzińcu pojawili się żołnierze i zaczęli nas kolbami zaganiać na górę. Niektórzy uciekali i w korytarzach chowali za szafami, w kiblach albo biegli do swoich cel i tam włazili pod prycze, jednak jakaś ich część została zapędzona do piętnastki.


Wściekły Weifel poleciał do celi kapitanów, gdzie ujrzał ich siedzących przy stole nad partyjką samorobnych szachów, i rozdarł mordę:


- Wasi ludzie nie chcą iść słuchać radia. To rozkaz herr komendanta! Jesteśmy zmuszeni stosować ostre środki.


Odpowiedział mu kapitan Balicki.


- To wystąpienie nas nie interesuje.

- Ach, tak! To jeszcze zobaczymy!


.....................................................................


*) Generał Andriej Własow (1901 - 1946) - dowódca Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej; za kolaborację z hitlerowcami skazany został w Moskwie na śmierć na szubienicy.


  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Wujek, redaktor paryskiej "Kultury", mieszkał od paru lat w Monachium. Będąc u niego, zanim Jaruzelski ogłosił stan wojenny (pisałam o tym we wspomnieniach pt. "Przeklęta data 13 grudnia 1981") zdążył mi pokazać te miejsca gdzie Amerykanie bombardowali miasto.
© 2010-2016 by Creative Media
×