Przejdź do komentarzySTAWKA WIĘKSZA NIŻ SZKŁO POWIĘKSZAJĄCE
Tekst 254 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatuneksensacja / kryminał
Formaproza
Data dodania2022-06-25
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń653

Drewniana stodoła, nawiasem mówiąc nie widziałam jeszcze stodoły która była by nie drewniana, stała sobie na pagórku, gdzie przechadzał się umundurowany statysta z karabinem. Czy to był prawdziwy karabin? Tego nie jestem w stanie stwierdzić.

Zza węgła wysunął się najpierw nos. Długo nie węszył. W każdym razie nie było czasu na to żeby zrobić pauzę na kawę. Bo za nosem wysunęły się też inne części ciała.

Janek - bo o nim tu przecież mowa, podbiegł do umundurowanego i obwieścił.

- Nie chcę panu robić krzywdy. Postanowiłem przekroczyć granicę, a pan tutaj jej pilnuje. Powinniśmy się jakoś dogadać, albowiem przekroczenie jej postawiłem sobie za priorytet, czy też parytet jeśli pan woli konwersować na wyższym poziomie. Zanim jednak wyjaśnimy sobie, co jest priorytetem a co nim nie jest. I jakie znaczenie odgrywa w tym kontakcie słowo parytet, zapytam wprost - Czy zechce mnie pan przepuścić bez zbędnych ceregieli, naprawdę nie mam ochoty na długi monolog. Nie jestem agresywny.

- Pan tutaj przyszedł z czyjegoś polecenia, czy jest to pańska prywatna inicjatywa?

- To mój pomysł. Zwykło się mawiać - autorski.

- W takim razie spróbuję panu pomóc. Będę udawał, że mnie pan powalił na ziemię.

Mundurowy położył się na ziemi. A Janek zbiegł. I po chwili znalazł się w wodzie. A była to rzeka graniczna.

Wspaniały człowiek - Pomyślał Janek. Jednak można się dogadać nawet z człowiekiem, który jest ubrany w mundur.

Po drugiej stronie czekali inni mundurowi.

- Proszę wyjść z wody. Jest dzisiaj ładna pogoda, ale to nie jest środek lata. A my nie przygotowaliśmy dla pana ubrania na zmianę.


- A więc twierdzi pan, że przekroczył pan rzekę, bo chyba pan jej nie przepłynął? Przekroczył ją pan przez bród?

- Tak.

- Żeby kupić u nas cukier, makaron i... chyba lody. Tak, lody.

- Macie lody najlepsze na świecie - Janek oblizał się.

- A jaki smak, jeśli można wiedzieć, najbardziej pana zainteresował?

- Smak jagodowy.

- W takim razie muszę pana uświadomić, że u nas nie ma lodów jagodowych. Są, owszem, ale one nie nazywają się u nas jagodowe. Tylko o smaku smurfnym.

- Smurfnym? - Janek zastanowił się.

- Chciałbym, żeby pan kogoś poznał.

Do gabinetu wprowadzono nową postać. Kropka w kropkę podobną do Janka.

- Chcielibyśmy panu pomóc. Nie chcemy żeby się martwiła żona. Kiedy pan będzie się delektował tutaj lodami, wyślemy tego człowieka w zastępstwo. Tak, żeby się nikt nie zorientował że pan... Zapali pan?

- Nie. Dziękuję.

- Proszę, poznajcie się.

Jnek i jego sobowtór podali sobie ręce. A wtedy przez ich dłonie przepłynął niby prąd.

To była miłość od pierwszego wejrzenia.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×