Tekst 120 z 120 ze zbioru: Promyk świtu
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2025-09-26 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 76 |

Szelest jesieni
Już szaty lasów płoną w karmazynach żaru,
A czas, jak złodziej cichy, w godzinach umyka.
Ptactwo gromadnie, żegna horyzont obszaru,
W przestworzach kreśli klucz, który dystans odmyka.
Człowiek, na ścieżkach poletek się ukrywa,
Nim siwy włosa zbudzi go z letargu sennego.
Szuka w labiryncie życia, gdzie droga prawa,
Kreśli azymut światła, żywota wiecznego.
O! Przemijanie! Skrzydeł wierny dezyderat.
A Bóg, w swej łaskawości, ścieżkę nam wskazuje,
Do domu, gdzie szczęście wieczne, trwa bez żadnych strat.
Gdzie dusza, jak feniks, z popiołów się wyżyna.
Zatem, precz z rozpaczą! Wznieśmy serca do nieba,
I czuwamy! Lotu odsłoni się kurtyna.