| Autor | |
| Gatunek | publicystyka i reportaż |
| Forma | artykuł / esej |
| Data dodania | 2025-11-12 |
| Poprawność językowa | - brak ocen - |
| Poziom literacki | - brak ocen - |
| Wyświetleń | 31 |

Pogląd, by kara była uciążliwa, a nie umowna, jest dzisiaj niepopularny i szanse na jego ziszczenie są w tej chwili żadne
Oczywiście, należy walczyć z traktowaniem więzienia jako sanatorium, ale nie oczekiwałbym szybkich zmian w podejściu do spraw związanych z pierdlem. Świat zabrnął w ślepą uliczkę postępu i już nie da rady „cofnąć się do tyłu”; od barbarzyńskiej epoki kazamatów, łańcuchów i pręgierzy, do więzień, wkroczyło współczucie dla niedoli osadzonego; do celi wstawiono mu telewizor i leżankę, klawisz daje mu całuska na dobranoc i karalucha pod poduchę, a kamieniołomy stają się przykrym wspomnieniem czasów ciemnoty. Kraty jednak istnieją nadal, lecz istnieją tylko i wyłącznie dla uspokojenia praworządnych, że jest jakaś różnica między więzieniem, a SPA.
Nic więc osobliwego w tym, że zapuszkowani złodzieje traktują nieprzychylnie wszelkie braki i niedogodności w luksusowych warunkach odsiadki i uważają się za szykanowane ofiary politycznej dintojry i nielegalnych spisków.
Toteż zachodzi pilna, pospieszna i paląca potrzeba edukacji na odcinku rozumienia sensu wymierzania kary, a edukacja powyższa winna być kierowana do sędziów i prokuratorów zwłaszcza. Do ludzi bawiących się w akademickie rozważania o nieuchronności, niezwłoczności i surowości tejże.
Kara powiązana z pracą pożyteczną dla społeczeństwa, to nie herezja. To konieczność i byłby czas uwierzyć, że solidny zapieprz bez wynagrodzenia, nie jest znęcaniem się nad recydywistą, ale próbą jego resocjalizacji. Zniechęcenia go do powrotu na łono harówy za friko i kilofa w pakiecie.







