Przejdź do komentarzyWalka El. Rozdział pierwszy. Odizolowani
Tekst 1 z 1 ze zbioru: Walka El.
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2017-04-08
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1460

Nazywałam ich Odizolowani, choć nosili tytuł Światłouczonych. Mieli za zadanie nieść nam, szarym, zwykłym obywatelom świata - mądrość, wiedzę. To był jednak paradoks, bo tylko raz na dwadzieścia lat dostarczali nam nowinkę technologiczną (sami mieli ich o kilkanaście razy więcej od ilości nam dostarczanych). Ostatnią taką nowinkę (był to lodówko-robot, który karmił nas pięć razy dziennie o stałych godzinach jak dziecięca niańka) dali nam właśnie dwadzieścia lat temu, a więc zbliżał się Wielki Dzień, Dzień Obdarowania całej ludzkości. Może myślicie, że czekaliśmy z niecierpliwością na ten Dzień, ale niestety tak nie było. Większość ludzkości miała dość nowinek technologicznych. Oczywiście byli tacy, co je chwalili, ale to były osoby, które dostawali  sowite wynagradzanie od rządu, i oczywiście Światłouczeni. Choć ja dostrzegłam, że kiedy wychwalali działania rządu, to nie mieli w sobie żadnych emocji, ich dusza była jak jakieś puste naczynie.


My, zwykli Obywatele Świata, w swoim zachowaniu, byliśmy do nich trochę podobni. Od dzieciństwa mieliśmi wpajane, że emocje są złe, bo prowadzą do wojen. Wiadomo, na początku ludzkość się buntowała przeciwko takim stwierdzeniom rządu, ale wtedy przpominano jej, co się wydarzyło w 2020 roku. (Pewnie chcecie wiedzieć, co takiego się wydarzyło? Jeszcze nie czas na odpowiedź na te pytanie.) Co więc robiono, by oszukać ludzką naturę i eliminować z niej wszystkie silne emocje? Kiedy byliśmy bardzo szczęśliwi lub bardzo smutni, to braliśmy Nonemocionus - lek na uspokojenie swoich emocji.


Wrócę do Światłouczonych, od jakiegoś czasu patrolowali naszą dzielnicę i wiele innych, na całym świecie. Rząd mówił, że przyczyną jest chęć skonstruowania nowego wynalazku, który poprawi życie wszystkich Obywateli. Zwykli ludzie nie za bardzo się interesowali przyczyną patroli, wspomniane wyjaśnienia przyjęli beż żadnych podejrzeń. Oświadczenia rządzących były łatwo uznawane za prawdę, gdyż  na okrągło transmitowali je w naszych małych telewizjo-zegarkach, które musieliśmy trzy razy dziennie włączać, aby wiedzieć czy nie nadchodzi zagrożenie z Kosmosu.


W tym momencie, gdy wspomniałam o powyższym zagrożeniu, muszę Wam o czymś powiedzieć - w 2021 roku po końcu jednej ery ludzkości, każdy człowiek dowiedział się, że na innych planetach żyją inne Rozumne Istoty. Jedne były nastawione do nas przyjaźnie, a inne wrogo. Te ostatnie, w każdej chwili, mogły napaść naszą Ziemię. Na szczęście, mieliśmy wybudowane całe podziemne miasta, w których mogliśmy się schronić, na wypadek najazdu Istot z innych planet. Niestety, nie widzieliśmy na własne oczy tych schronów, choć co miesiąc każdy dorosły musiał oddawać państwu 30 procent swoich zarobków na ich utrzymanie. To był dla nas wielki ciężar, lecz nie protestowaliśmy, bo chcieliśmy się czuć bezpieczni (tym bardziej, że władza mówiła nam, że wrogo nastawieni Mieszkańcy innych planet mają bardzo niebezpieczne bronie i straszne rodzaje tortur) .


Podziemne miasta zbudowali Odizolowani. Oni posiadali ogromną wiedzę, dzięki której potrafili wytwarzać wolną energię (do której zwykli Obywatele nie mieli dostępu), omijać prawa grawitacji (mieli zdolność samoistnego unoszenia się w powietrzu) oraz zbudować wszelkiego rodzaju statki kosmiczne od tych najmniejszych, rekreacyjnych do tych militarnych, wielkich jak Wasz Plac Świętego Piotra w Rzymie. Zwykli Obywatele nie mogli za często używać swoich statków kosmicznych, limitem było jedno użycie na cały rok. Niestety, byli i tacy, co nie mogli w ogóle skorzystać ze swojego statku, ponieważ nie mieli wystarczającej ilości pieniędzy na kupno paliwa do swojej latającej maszyny (moja rodzina zaliczała się do takich osób).


Wracając do Odizolowanych, muszę w końcu Wam wyjaśnić, dlaczego tak ich nazwałam. Światłouczeni byli rekrutowani z małych dzieci od lat pięciu do dziesięciu, pochodzących z całego Świata, a posiadających nadzwyczajne umiejętności czy też niespotykaną mądrość.

Od 2017 roku zaczęły się rodzić niezwykłe dzieci, które zadziwiały swoich rodziców i znajomych oraz których zdolności, początkowo, były odbirane jako coś nienormalnego. Dzieci nie znajdywały wsparcia u swoich przyjaciół, a często i u wychowawców oraz rodziców. Niektórzy nazywali je dziwadłami, inni kłamcami, a jeszcze inni bali się ich, bo sądzili, że nie są ludźmi. Jakie nadzwyczajne umiejętności posiadały te dzieci? Przykładowo, chłopiec o imieniu Toi, który urodził się w 2017 roku, znał wssystkie mapy świata oraz twierdzenia matemtyczne na pamięć, choć nigdy ich się nie uczył. Dziewczynka o imieniu Ei potrafiła czytać z zamkniętymi oczami, a jej brat Nui słyszał wszystko na odległość 30 metrów, co często doprowadzało go do bólu głowy. Były dzieci, które potrafiły czytać w myślach, lewitować, przebywać w kilku miejscach jednocześnie, czy też które rozumiały mowę zwierząt.


Dopiero w 2021 roku, kiedy te dzieci odbudowywały Ziemię, to wtedy zaczęli być doceniene i rozumiane przez społeczeństwo. Dwa lata po strasznym wydarzeniu, nowowybrani rządzący postanowili wykorzystać zdolności tych niezwykłych młodych osób (aby ulepszyć Ziemię i chronić ją przed najzdem Istot Kosmicznych) i stworzyli nową kastę społeczną oraz, przeznaczony dla niej, uniwersytet.

Każdy nowozrekrutowany Światłouczony był zabierany od rodziców i uczony w rządowej szkole Droga do Światłości. Przez pierwsze trzy lata pobytu na tym uniwersytecie, widywał się ze swoimi rodzicami, raz na dwa miesiące. Po trzech latach już nie miał takiego uprawnienia, i nawet, gdy już był dorosłym człowiekiem, i przypadkowo zetknał się ze swoją matką czy ojcem, to nie zamieniał z nimi żadnego słowa, gdyż istniał rządowy zakaz takiego zachowania.


Pomimo tego, że zakaz nie był kierowany w stosunku do dawnych znajomych, to i tak, bardzo rzadko, Światłouczeni rozmawiali ze starymi znajomymi, a jak już doszło do rozmowy, ich odpowiedzi były zdawkowe. W ten sposób, byli odizolowani od reszty społeczeństwa. Właśnie niedawno spotkałam moją koleżankę Mai (która jest Światłouczoną od pięciu lat) i wymieniłyśmy kilka zdań. Odezwałam się pierwsza:

- Hej Mai! Pamiętasz mnie? Przed Twoim trafieniem do szkoły dla Światłouczonych często  razem się bawiłyśmy w naszej wspólnej dzielnicy. - Hej! Pamiętam. Tak było.  (Chwila milczenia, którą przerwałam.) - Co u Ciebie słychać? Dużo się nauczyłaś na uniwersytecie? Podoba Ci się zawód Światłouczonego? Po kilku sekundach niekomfortowej ciszy, Mai odezwała się oschłym tonem:- U mnie wszystko dobrze. Na uniwersytecie dużo się nauczyłam. Mam dobre życie jako Światłouczona. Muszę konczyć naszą rozmowę, bo jestem na służbie. Cześć.


Pożegnałam Mai z lekką nutą zawodu, i zaczęłam rozmyślać nad dziwnym zachowaniem koleżanki oraz jej ciężkim życiem, w którym nie było czasu na rodzinę, przyjaciół oraz znajomych. Nigdy bym nie chciała mieć takiego życia, choć moje  teraźniejsze też nie było takie, jakie chciałabym mieć. Nie byłam kowalem swojego losu. Ja oraz inni, zwykli Obywatele Świata, mieliśmy odgórnie ustalany, dokładny harmonogram zajęć sześciu dni tygodnia oraz całe nasze dosrosłe życie (a więc wybierali nam zawód, stan cywilny, partnera, określali limit dzieci, które możemy urodzić oraz przyszłe miejsce zamieszkania). Tylko w środę były dzień wolny od pracy tzw. Dzień Światłości. Wtedy możemy robić, co chcemy.  W tym momencie muszę się Wam przedstawić, opowiedzieć trochę o mnie.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×