Przejdź do komentarzyRok 1942, Marzec
Tekst 1 z 2 ze zbioru: kilka słów.
Autor
Gatunekhistoryczne
Formaproza
Data dodania2017-12-26
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1410

Młoda dziewczyna ubrana w zieloną spódnice i wojskową kurtkę z białą opaską na ramieniu podała Edwardowi pożółkły bandaż. Uśmiechnęła się do niego najuprzejmiej jak umiała, a jej oczy rozbłysły, jak u chorych na grypę. Dziewczyna miała może osiemnaście lat, nie więcej. Długie, jasne włosy zaplotła w warkocz, opadający na plecy.

Edward zawiązał bandaż na ramieniu tak, aby uciskał ranę i zatamował krwawienie. Dziś miał szczęście. Kula zaledwie drasnęła jego skórę, pozostawiając dość pokaźną dziurę w kurtce. Musiał się do tego przyzwyczaić. Tutaj każdy dzień był jak ruletka, a gra toczyła się o naprawdę wysoką stawkę.

Niewielu młodych chłopaków obchodziło, po której stronie barykady przyszło im walczyć. Ważne było to, czy uda im się przeżyć, czy granat nie urwie im nogi, czy kula nie rozwali ramienia, czy w ranę nie wda się zakażenie i czy podczas zimy nie odmrożą sobie palców. Ci, którzy wierzyli, codziennie na kolanach błagali Boga, by ta rzeź jak najszybciej się zakończyła.

Młoda sanitariuszka odwróciła się od Edwarda i podeszła do innego chłopaka, który siedział spokojnie na pryczy wpatrując się w głęboką ranę na udzie. Dziewczyna delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu, a on podniósł na nią swoje niebieskie oczy, które przypomniały Edwardowi wodę w Bałtyku.

-Może pan już iść.- sanitariuszka zwróciła się do Edwarda. Jej głos był stanowczy, jakby wyzbyła się wszelkich uczuć.- Blokuje pan tylko miejsca. Nie ma tutaj nic ciekawego do oglądania. Chyba, że interesują pana amputowanie kończyny.- Rzuciła przez ramię kładąc chorego na posłaniu.- Tak nie wygramy wojny.

-Myśli pani, że walki w czymś pomogą?- spytał zarzucając wojskową kurtkę na prawe ramię.

-A nie?- Młody chłopak z raną w udzie złapał ją za ramię i zacisnął na nim dłoń, jęcząc z bólu, kiedy spirytus dotknął jego skóry.- Ludzie mdleją z głodu na ulicach. Nie obchodzi mnie jak, ważne, żeby te wojnę wygrali.

-Powstańcy łudzą się, że wywalczą wolność. Z Hitlerem nie wygramy- odparł Edward i skinął głową.

Odwrócił się na pięcie i wyszedł. Zakręciło mu się w głowie, więc zwolnił kroku. Usłyszał jęki rannych i błagania umierających. Gdyby nie sanitariuszki, żołnierze umieraliby w okopach, zostawieni przez wszystkich. Czasami, kiedy ból był nie do zniesienia, chłopczyk, zwłaszcza młodsi, prosili o skrócenie męki. Wtedy po prostu strzelano im w czoło.

Mieli szczęście, że na razie Niemcom znudziło się bieganie z bronią. Od kilku tygodni mieli spokój. Oczywiście, strzelali, ale tylko do ludzi w okopach. Widocznie wszyscy mieli już dość tej cholernej wojny.

Edward skręcił w prawo i mocniej zacisnął dłoń na ramieniu. Czasami miał ochotę skakać ze szczęścia, kiedy przypominał sobie, że nie musi siedzieć w brudnych okopach i przyciskać rewolweru do policzka, by lepiej wycelować. Teraz mógł siedzieć sobie tutaj z innymi żołnierzami i nie przejmować się niczym, tylko tym, żeby nie zostać postrzelonym, podczas przekazywania informacji. To było nic, w porówaniu z linią frontu.

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Jak na te kilka akapitów beletrystyki wojennej "Rok 1942. Marzec" (patrz wszystkie tytuły) warto było to i napisać - i przeczytać.

Co dalej? Aż chce się CZ
© 2010-2016 by Creative Media
×