Przejdź do komentarzyZgubny pesymizm
Tekst 57 z 74 ze zbioru: Szczęście
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formafraszka / limeryk
Data dodania2018-01-23
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1072

Sto słoni zasłoni mi cały widnokrąg;

pomyślał malkontent patrząc się przez okno.

Sto słoni nie przyjdzie, to pewne, na stówę.

Nie w stylu stu słoni jest robić chamówę.


Są tacy co jednak bardzo chcą się martwić

Więc pytał, czy z Kennem wciąż jest lalka Barbie,

i czy to do końca jest prawdziwa miłość;

czy nie spadnie jakość gdy zwiększymy ilość;


Czy wystarczy tlenu do życia w powietrzu?

Czy nie spadną śniegi za dwa lata w czerwcu?

Jak dotrę do pracy w tej mroźnej zadymie?

Drogi odśnieżają przecież tylko w zimie.


Czemu przed mym domem nie hasają słonie?

Taki się samotny czuję na balkonie!

Odkąd tutaj mieszkam nie było tu słoni!

Same nie przychodzą, czy ktoś im zabronił?


Ciągle się zamartwiał o każdą pierdołę;

noc była koszmarem, dzień zaczynał dołem

A ponure życie w tej ciągłej udręce

przyniosło dla niego przykre konsekwencje


Ponieważ emocje zbyt mocno przeżywał,

nabawił się wrzodów i szybko posiwiał.

Po straconych latach, gdy przemyślał wszystko,

zrozumiał, że lepiej jest być optymistą.



  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Być wciąż wesołym może tylko ten,
co ma dobry dzień i spokojny sen.
© 2010-2016 by Creative Media
×