Przejdź do komentarzyŻebrolajki, czyli o potrzebie uznania
Tekst 4 z 15 ze zbioru: wodewil na dziś
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2018-02-07
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1809

Żebrolajki, czyli o potrzebie uznania


Stosunkowo niedawno zaistniałam na  facebooku, broniąc się do tej pory rękami i nogami przed posiadaniem konta społecznościowego.  Moja decyzja była bardziej efektem potrzeby chwili, aniżeli uznaniem dla tej formy kontaktowania się ze światem. W towarzystwie często słyszałam głosy  „nie masz fejsa, nie istniejesz”, na co odpowiadałam ze śmiechem „Owszem, mój byt nie jest potwierdzony w alternatywnej rzeczywistości”…No i w końcu stało się!


Początkowo niezdarnie, ku przerażeniu moich dzieci, zaczęłam zgłębiać tajemnice facebookowej gry. Z czasem przekonałam się, do czego służą moim znajomym  ich profile, dzieląc posiadaczy kont na politycznych, prorodzinnych,  refleksyjnych, detalistów (ci informują świat o tym, co na obiad, jaki film wieczorem itd.). Wkrótce miałam dokonać odkrycia, że wszystkich łączy duża potrzeba uznania.


Amerykański psycholog Abraham Maslow stworzył  teorię piramidy potrzeb, w której najniżej umiejscowił te podstawowe, warunkujące nasze życie tu i teraz (pożywienie, sen, seks itd.). Dopiero po ich zaspokojeniu kontynuujemy „wspinaczkę”, zaspokajając potrzeby bezpieczeństwa, afiliacji, w końcu szacunku i uznania, i na samym szczycie samorealizacji. Ważne jest, że aby odczuwać potrzeby wyższego rzędu, niezbędne jest zaspokojenie tych podstawowych. Innymi słowy Kowalski, który ledwo wiąże koniec z końcem, nie dojada, nie dosypia, bo jeszcze stróżuje po godzinach, nie będzie myślał o uznaniu w oczach innych czy potrzebie przyjaźni, bo wszystkie jego działania będą  sprowadzały się do zabezpieczenia bytu rodzinie.


A teraz, co ma z tym współnego facebook? Sporo…Po pierwsze, faktycznie najwięcej udzielają się osoby z dobrym statusem życiowym, ekonomicznym. Chętnie zamieszczają zdjęcia z licznych podróży, zwiedzania ciekawych miejsc, cudnych skądinąd nowo narodzonych dzieci...Nie gardzą  fotorelacjami  osoby  prowadzące jakąś działaność artystyczną czy naukową:  fotografowie, miłośnicy słowa, pracownicy uczelni  itd., umieszczając swoje „produkty”.  Są  też i tacy, którzy nie mając światu nic szczególnego do powiedzenia, dzielą się cudzym słowem, cytując mądrości różnej maści.


Działania ich wszystkich obliczone są w większości na otrzymanie kciuka, bo to świadczy o akceptacji, uznaniu, poprawia samoocenę i w ogóle robi się człowiekowi jakoś tak cieplej na sercu. Wiem, co mówię, bom sama się dała wciągnąć w tę głupotę…ale szczęśliwie doznałam oświecenia i zaprzestałam procederu. Żałosne jest to, że w tej grze na lajki obowiązują niepisane reguły: „Dasz kciuka, to ci oddam”, „Nie lajkujesz, spadaj, nie istniejesz dla mnie”. Są też i tacy, co to nawet jak im się podoba,  wyznają zasadę oszczędnego lajkowania, co drugi, trzeci post, coby się autor nie rozpanoszył…


Czy od uznania można się uzależnić? Niestety tak. Co więcej, profilaktyka w tym zakresie zawodzi, bo jak dziś, kiedy wszyscy wokół mówią o autoreklamie, potrzebie pokazania siebie, rekomendacji, siedzieć cichutko jak mysz pod miotłą i się nie ujawniać?


P. S.  W ramach terapii zaordynowałam sobie publixo.com miast facebooka. Interweniowała już w tej sprawie znajoma, pytając „Co z tobą? Żyjesz?”. Kiedy odpisałam, że owszem, tylko zmieniłam profil społecznościowy, skwitowała z przekąsem „Jasne, facebook jest dla cieniasów”.


  Spis treści zbioru
Komentarze (10)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Erato, fb, o którym piszesz w tekście, ma tez i swoją rolę, wiesz, jak jest. Masz też rację z tymi lajkami i oddawaniem tychże. Ale myślę, że tak działa ludzki umysł, większość czeka na akceptację, a fb. może ją dać. Portale pisarskie o tyle są ok. że na nich można poczytac piękne utwory, odnieść się do twórczości innych. Portale uczą. Przydała mi się lektura Twego tekstu. Pozdrawiam Bajka.
avatar
musbronie, tylko poprzez wiwisekcję samego siebie możemy próbować naprawiać świat. Nadęci, przeświadczeni o swoim geniuszu i nieomylności niczego nie wskóramy, pozdrawiam serdecznie. Oczywiście zajrzę na fc.
avatar
Dziękuję Bajko:) I ja wciąż się uczę, odkrywam prawdę o sobie i innych. Właściwie mój tekst powinnam spuentować twierdzeniem, że wszystkim nam obecnym na publixo powodzi sie nieżle, skoro tutaj jesteśmy, mamy czas na pisanie i publikowanie, i nawet zaspokajamy tę najwyżej stojącą w hierarchii potrzebę samorealizacji. Pozdrawiam.
avatar
Erato, Fakt, piszemy, publikujemy, rozmawiamy, to cenne. Choć nie jestem pewna, czy to ma akurat jakiś związek z tym , jak się komuś powodzi, ale może. Bajka.
avatar
Z FB korzystam, żeby się czasem dowiedzieć, co słychać u dalszych znajomych. Sama udzielam się tyle, żeby nie sprawiać wrażenia, że umarłam. Jestem natomiast uzależniona od publixo. Potrzebuję czytelników, żeby móc wierzyć, że to, co piszę ma jakąś wartość i co za tym idzie, żeby móc dalej pisać. Niestety nie wystarcza mi naturalne, nie karmione z zewnątrz poczucie własnej wartości. Liczba czytelników i komentarze bardziej się przy tym (dla mnie) liczą niż gwiazdki, bo mało kto odważa się dać mnej niż wszystkie.
avatar
Alijar, trafiłaś w punkt, tu też można ulec pokusie bycia obdarowywanym gwiazdkami, ale zgodzę się z Tobą, że cenniejsze są komentarze. Te negatywne tez mają sens, pod warunkiem, że są oparte na konstruktywnej ocenie, a nie chęci wbicia szpili. Fajnie, że piszesz ze szczerością o tym, co pewnie czuje tutaj większość. Bo przecież gdybyśmy nie potrzebowali uznania, pisalibyśmy do szuflady. Pozdrawiam.
avatar
Zwracam uwagę na szczególne słowo - neologizm "żebrolajki" - w tytule. Jak rozumiem, jest to wyraz-zlepek, a jego część składowa "żebro-" - to nie tylko "żebro" - kość, to również rdzeń czasownika "żebrać".

"Żebrolajki" - to nowoczesna forma żebraniny o okruchy czyjejkolwiek sympatii i uznania.

W punkt trafiony, już kolejny, "wodewil na dziś"
avatar
Auroro, dziękuję za te słowa, oczywiście,nasze jestestwo na publixo nie jest obliczone li tylko na uznanie w oczach innych, to zdecydowanie chęć wyrażenia siebie, wybrzmienia w tej polifonii. Wstyd się przyznać, ale dzięki Tobie dowiedziałam się do czego służą przy komentarzu - i z pewnością będę stosować:) Słabo jeszcze poruszam się w tej przestrzeni, zwiedzam pokoje... i czasem mogę palnąć jakąś gafę. Pozdrawiam :)
avatar
Emilo, na potrzeby tekstu pozwoliłam sobie na ten neologizm, rozważając jeszcze żebrane lajki, ale uznałam, że zrost jest bardziej sugestywny, Pozdrawiam:)
avatar
Nie zakładamy, że szan. Piszący są jakimiś gruboskórnymi ćwokami, bez żadnej kindersztuby - przeciwnie: WIEMY, ŻE WSZYSCY TUTAJ MAMY NASKÓRKOWĄ NADWRAŻLIWOŚĆ TAKŻE NA TZW. MANIERY.

NIE WRACAMY po wielekroć pod swoje utwory czy komentarze, by kolejny raz tylko podziękować - bo to się rozumie samo przez się. Wielbłąd nie musi udowadniać, że nosi garb.

Na publixowym forum już na wstępie "na dzień dobry" pisałam, że z GÓRY, hurtem niejako, dziękuję za czytanie moich tekstów oraz wszystkie opinie i oceny, i dlatego nie będę tych podziękowań każdorazowo ponawiać.

Samo dziękowanie pod własnym tekstem jest formą zawyżania licznika wejść/odczytań - a przecież chcemy tego uniknąć
© 2010-2016 by Creative Media
×