Przejdź do komentarzyKoniec świata! /Ludzie, o których/
Tekst 46 z 54 ze zbioru: Bywanie w akapitach
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaproza
Data dodania2018-04-08
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2337

Hela mawiała o swojej siostrze tak:

- Ta Stefa to istna dziwaczka! W dodatku uparta, jak osioł! Zawsze taka była, nie tylko po obozie. Za mąż nie poszła i teraz sama jak palec. Tylko do księdza biega sprzątać - za darmo! Dorabia go, dorabia, a sama byle co zje, nic sobie nie kupi... Dziwaczka!


Przyszła Stefa w odwiedziny, usiadła tam gdzie zwykle - w kącie kuchni na starym krześle. A Hela zaczyna  zachwalać zalety nowej automatycznej pralki: - Zobacz, Stefcia, jaka, to dobra rzecz! Nie to co `Frania`. Sama upierze, w trzech wodach wypłucze, wykrochmali... Wyżymać nie trzeba, bo tak odwiruje, że bielizna prawie sucha!


Stefania coraz bardziej wydyma policzki zaczerwienione wzburzeniem:

- A co ty mi, Hela opowiadasz?! Masz mnie za głupią!? Tere fere: „sama pierze, płucze, wykręca..!` Niby to ona - człowiek - swój rozum ma?!


Hela nie wytrzymała:

- Z tobą, Stefa, to nawet się nie da po ludzku porozmawiać! Dziwaczka i w dodatku zacofana! Echhh...


I tu dyplomatycznie zmienia temat. Grzebie w kredensie i wyjmuje torebkę ulubionej przyprawy do potraw.

- Zobacz,  ja zawsze tej przyprawy używam do doprawienia gulaszu. Mówię ci - z nią zupełnie inny smak, pikantny. I zapach, aż jeść się chce.


Stefcia z zaciekawieniem sięga po papierowe opakowanie, a zaraz potem po swoją torebkę i wyjmuje z niej okulary w rogowej oprawie. Zakłada je z namaszczeniem na nos, choć na nim już jedna para szkieł wygodnie sobie siedzi.

- I po co ci, Stefcia, dwie pary tych okularów? Poszłabyś do okulisty, wypisałby ci nowe, mocniejsze i lepiej byś widziała! I w jednych chodziła...


- A co ty mnie, Hela, pouczasz?! Ja tam swoje wiem: Co dwoje, to nie jedne! O!


Mrużąc oczy zza tego szczególnego optycznego przyrządu, czyta:

- „Przyprawa węgierska” - Oo! Zagraniczna, no to musi być dobra!


Obróciła opakowanie w dłoniach. Z tyłu widnieje logo producenta: „Winiary”.

- O, masz! Nawet „wymiary” podali!


- Ech, Stefa, Stefa! Z tobą, to istny koniec świata!





Ale świat wcale się nie skończył; popłynął dalej swoim tempem, nie bacząc na kolejne kwestie dialogu. O nich jednak kiedy indziej. Teraz biegnę doprawić gulasz, a potem nastawić pranie, bo moja pralka jest co prawda inteligentna, ale nie na tyle, by brudne rzeczy posortować i dobrać właściwy program. Może kiedyś i w tym mnie nowy model wyręczy? Kto wie?



  Spis treści zbioru
Komentarze (5)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Myślę że panią wyręczy koń. Pod warunkiem, że się nauczy prać
avatar
Arcydzieło - bardzo śmieszne. Koń może być, byleby nie osioł. Ahoj!
avatar
Smutne. Koń nie powinien prać. Powinien biegać i prychać. Jak pralka.
avatar
Ta "Stefcia" to jakby śp. stara ciotka mojego (obecnie emerytowanego) Proboszcza.
Czytając tekst, mimo woli odtwarzam Jej quasi Stefową historię. Opowiadał bowiem Pleban, iż wszyscy - lub prawie wszyscy - z jego Rodziny ogromnie się martwili o starość niezamężnej, choć nikomu nie narzucającej się sobą, starszej pani, która pewnego razu zdrzemnęła się w fotelu, by przejść niepostrzeżenie do Wieczności...

:)))
avatar
Befano, Stefcia (moja) nie jest osobą fikcyjną. Nawet imie autentyczne - nie zmieniłam. Wiele jej "numerów" mogłabym tu opisać. :) Była kochana, ale i dramaty życiowe zaliczyła nie do pozazdroszczenia.
© 2010-2016 by Creative Media
×