Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2018-12-06 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 143 |


Przymrozki świtem szczypią w ręce.
Szarówka, obcasami stukam
o chodnik. Mijam coraz prędzej
numery domów, stary bukszpan.
Stuk-stuk, stuk-stuk. Bezgłośnie nucę
w myślach piosenkę: `Nie dokazuj...`
Znajome słowa i melodia
mieszają barwy i obrazy.
I już przystanek wyrósł. Czapki
codziennych starych nieznajomych.
Kłaniamy się, zbliżeni kursem
i łączy nas dziurawy chodnik.
- Już, pani, zima! Zdrożał węgiel -
no kto to słyszał?! Takie zdzierstwo!
A sąsiad pali jakimś szajsem.
A niech go jasny szlag! Na miejscu...
Autobus nowy, monitory,
automat gada, numer osiem.
Tu zawsze wsiada z psem staruszek
i elegancka pani Zosia -
zawsze na czarno. Kiedyś z mężem.
Jakaś karetka wznosi larum.
Najwięcej ludzi wsiada co dnia
na dwupasmówce przy szpitalu.
Zaraz wysiadam. - Do widzenia!
Zanim zapomnę dokąd jadę.
Zanim sie wtopię w tłum przechodniów
i w latarń szarą amfiladę.
Wy jedźcie, jedźcie, gdzie kto musi
lub dokąd chce, choćby bez celu.
Stukot obcasów znów mnie kusi,
aby zanucić
`Z najprostszych słów swój poranny składać wiersz.
W kolorach dwóch raz zobaczyć to, co niewidzialne jest.`*
---------------------------------------------------
*Iść w stronę słońca - Dwa Plus Jeden
* Fotografia własna
Pozdrowienia :)
oceny: bezbłędne / znakomite
To dobrze i źle
Pozdrowienia :)