Przejdź do komentarzyZa chińszczyznę...
Tekst 60 z 62 ze zbioru: Kobieta
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz / poemat
Data dodania2021-04-18
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń833

Za chińszczyznę nie chcę być [i nadal nią nie jestem] niczym ta „Jesienność kobiecych bukietów” bądź stuletnia pani z fotografii różnorakich


Miechunka rozdęta albo stara papryka -

poza górną wargą szminka rozmazana


Zatrwiany zmarszczki do kości drążą

Makówki łyse z grdyką

szypułek sterczącą


Bez pomysłu na życie

zerwy kłosowe i osty


Jeszcze wrotyczów plamy wątrobowe

Apoplektyczne jagody kolczastych krzewów


Tło wygaszone


  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Wcześniej napisałam o "Starości olśniewającej":

Kwitnąć wirginijskim oczarem
w ogrodach botanicznych. Ciepło
w domu się trzymać. Mocno pachnieć

jaśminową gardenią albo asfodelicznie
białym hiacyntem pośród zamrozu
ścian przestrzennie. Szklano i krystalicznie

Rozbłysnąć wieczoru świecy płomykiem
przyjaznym. Zimną wygasić się nocą
lodem prześwietliwszy zielonkawym -

północną zorzą. W oczach czyichś
niebem poniebieszczeć. W promienną
rozprysnąć się gwiazdę. Na policzkach

śniegiem świeżym tajać. Utrwalić na
wargach trzmielin korale. Jak pocałunkiem
zakrztusić się mrozem. Słońca cytryną dogrzewać

Poukładać siebie w ziemi żyzne warstwy
brązów oszczędnych i ciepłych beżów.
Z czernią aksamitnieć. Mroku atłasem

polśniewać niby wodą w przeręblu zastygłą.
Po to by się tuszem rozrysować na nagość
gałęzi. Oddychać powietrza ażurowym prześwitem
avatar
Podoba mi się
© 2010-2016 by Creative Media
×