Przejdź do komentarzyMizialnostka
Tekst 210 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2022-01-24
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń650

kochanej Kasi


wymyśliłem cię nad ranem. nie szło spać,

w dodatku ojciec wpuścił koty ze dworu

i zaraz musiałem zwlec się z wyra.

nie da się leżeć będąc odeptywanym,

mieszonym łapami.


za krótko cię wyobrażałem. niedokładnie.

zresztą - co za różnica: jesteś uroczą bruneteczką,

blondynką, czy szatynką. chyba w ogóle

nie masz włosów, twarzy, cielesnej postaci.

istniejesz jedynie jako... matka naszego dziecka.


nie powinienem tego deklarować publicznie

(mało kto zrozumie), ale w realnym świecie

naprawdę nie chcę i nigdy nie chciałem

mieć progeniturasów.


tu jest wiersz, w tej przestrzeni można wszystko.

więc zostałem świeżo upieczonym tatusiem.

synek, córeczka? ani to, ani to. nawet obyło się

bez porodu. po prostu oddzielił się od ciebie

fragmencik ciała. i rośnie, człekokształcizna

bez rysów, o małym słońcu w miejscu głowy.


im intensywniej płonie - tym bardziej zanikasz,

rozmywasz się. chodzę z kijaszkiem

wokół podwórka, przeczesuję wysoką trawę.

Kasia, Kaś, Kaś, Kaśśśś....

- nawołuję dziczejące.



  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×