Przejdź do komentarzyPowrót do miasta cudów 28
Tekst 217 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-05-26
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń433

A prawda jest taka, że wcale nie chciało mi się iść. Ale co? - Mam stanąć? Na środku jezdni? Czasami musisz iść. Bo inaczej ty zostaniesz, a buty pójdą same. To oczywiście taka metafora. Podobają mi się blondynki - Pomyślałem, przekraczając ulicę. Bo blondynki są jakieś takie, nie że pozbawione temperamentu, ale jakieś takie bardziej inteligentne. Może brakuje im tego pigmentu, owłosienia które świadczy że jednak niektóre pochodzą od małp. Jasne, nie takie grube włosy, powiewające na wietrze. Widziałem to na teledysku.

I musisz odegrać swoją rolę. Coś, co dla innych może nie znaczy nic. Ale ty musisz wiedzieć, że ją odegrałeś, jak chcesz mieć święty spokój. Czasami poplamisz zamszowy kostium, albo ktoś ci go obleje jakimś kompotem. Wydaje się że to jest katastrofa. A jednak do czegoś prowadzi.

Ale ja nie mam zamszowego kostiumu. Coś mi się tam wgrało, może z jakiegoś filmu. Tak sobie idziesz i nagle się łąpiesz na czymś, że coś ci się przewija w tym czymś, co nazywają kotłem, zaś innym się to kojarzy z głową. Nie dojdziesz, gdzie to mieszka. Pamięć? Gdzieś to musi być zapisywane.

Inaczej jest, jak chcesz coś konkretnego przypomnieć. Ale zwykle to się jakoś przewija. I łapiesz się na tym.

A później się okazuje, że to jest do czegoś potrzebne. Jeśli ktoś umie to wszystko pochytać. I umie wyciągnąć wnioski. Do czego mi zamszowy kostium?

Nie mam pojęcia do czego. Może się wyjaśni kiedy indziej. A może nie?

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×