Przejdź do komentarzyBez planu cz.8
Tekst 8 z 16 ze zbioru: Powiastka Nr 10
Autor
Gatunekromans
Formaartykuł / esej
Data dodania2019-12-10
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń775

Garrett czuł się troszkę niezręcznie, będąc u Emily w domu.

Może ja lepiej już pójdę.

Nie! - wykrzyknęła Emily zaskoczona swoim tonem głosu. - Poczekaj, siostra przyniosła ci słodkości. To w ramach podziękowania za opiekę nad nią.

- Nie musisz mi dziękować. W razie, gdybyś potrzebowała pomocy, nawet opieki. To ja wraz z Grece jesteśmy do dyspozycji. Mała jest energiczna, wesoła, cudownie rozkoszna. Bardzo dobrze się z nia czujemy.

To miłe co mówisz. Dobrze. Zapamiętam. - uśmiechnęła sie, a Garrett uczynił krok w jej sronę.

Emily. - położył dłoń na jej ramieniu. - Zacząłem martwić się o ciebie.

O mnie? Dlaczego? - spytała zaskoczona.

Nie udawaj. Przypadkowo dowiedziałem się od Johna Window co zaistniało tutaj wczoraj.

Ach. Ta sprawa z kotem? Nie przejmuj się. - zrzuciła jego dłoń z ramienia.

Mężczyzna podszedł do niej tak blisko, że wyczuła oddech na swej twarzy. Jego dłoń powędrowała do jej policzka, kcikukiem wodził po ustach.

Kochana jak mam się nie martwić? To zajście na pewno napędziło ci stracha.

Owszem, - szepnęła.- ale poradziłam sobie z tym. Zamontowała już kamerę na tarasie.

Naprawdę? To doskonały pomysł.

Myślę, że to jakiś głupi żart dzieciaków.

Możliwe, ale gdyby sytuacja się powtórzyła, zadzwoń proszę do mnie.

Garrett nie przeciągaj sruny. Gdyby sytuacja się powtórzyła to raczej zadzwonię do szeryfa. On jest od tego, by pilnować porzadku w mieście.

Tak, zgadzam się, ale...

Emily czuła, że się rozpływa. Bardzo pragnęła, by ją pocałował i przytulił. Ta sytuacja z kotem nie była normalna. Nie miała wrogów, ale czuła, że podobny incydent może się powtorzyć. Starała się nie wyolbrzymiać tego.

Nie ma `ale` Garrett. - rzekła ostrzej broniąc się przed uczuciami. - Annabel?! Gdzie te rurki? Łasuchu! Chyba wszystkich nie zjadłaś? - doała radośniej.

Usłyszeli tupot nadbiegających małych nóżek. Garrett odsunął się na bezpieczną odległość. Annabel podała mężczyźnie zapakowane smakołyki.

Pan już wychodzi. Do zobaczenia Garrett. - rzekła dobitniej.

Zasmucony mężczyna zrozumiał aluzję, chwycił rurki i wyszedł bez słowa. Emily zatrzesnęła za nim drzwi i wzdychając oparła się o nie plecami. Całe szczęście siostra pobiegła do siebie na piętro do swoich zabawkowych pupili. Czuła się kompletnie rozbita. Garrett specjalnie odwiózł małą, by mieć możliwość rozmowy z nią. Jednak jego obecność, bliskość sprawiały, że miękła w swojej decyzji, przeiceż nie mogła tak szybko mu wybaczyć. To co wcześniej zaproponował bardzo ją zabolało. Przełknęła ślinę i otarła łzy. Postanowiła poprawić sobie humor. Włączyła muzykę i zaczęła sprzątać, to zawsze działo na jej smutki.

Emily smacznie spała, ale sen przerwał hałas zza okna. Przetarła dłonią oczy i wyjrzała przez okno. Tuż nie daleko jej domu stała mała scena i podium 1-3. Wzdłuż ścieżki leśnej biegnącej do miasta przeplecona była czerwono-biała wstęga przymocowana do drewnianych palików, znaczyła ona trasę dla biegaczy. Krzyk z megafonu właśnie jej to przypomniał, że Samanta uczestniczy w dzisiejszych zawodach. Kontem oka zauważyła młodą blondynkę wraz z rodzinnym wsparciem jakim byli rodzice, brat i jej ukochany Robert. Emily ubrała się szybko i wyszła na zewnątrz. Przechodząc obok prowizorycznej sceny, ujrzała przewodniczącego zawodów.

Dzień dobry! Witam państwa na corocznym biegu charytatywnym, gdzie zebrane pieniążki będą przez zwycięzce przekazane na jego szczytny cel. Jaki on jest? O tym dowiemy się na mecie. Zapraszamy chętnych do udziału, oczywiście tylko osoby pełnoletnie. Nie ważne czy młodsi czy starsi, nie ma to znaczenia. Najwartościowsze jest to, że możemy wspomóc szpitale, kliniki, przychodnie, a nawet przedszkola. Zapisy będą trwały jeszcze około pół godziny. Także zapraszamy gorąco do udziału!

W głowie Emily, aż zahuczało od głóśnej zapowiedzi. Otulona cienkim sweterkiem podeszła do Samanty, która była przebrana w strój sportowy z numerem `21`.

Cześć Samanto. Jak emocje? Gotowa do biegu?

Dziewczyna od razu rozpoznała ją po głosie, odwróciła się i rzuciła jej się na szyję tuląc mocno. Obie zatoczyły się śmiejąc na całego.

Tak się cieszę, że jesteś. Myślałam, że nie zobaczymy się przed startem.

Emily spojrzała na nia rozbawionym wzrokiem.

Chyba żartujesz?! Toż ja mieszkam parę metrów dalej. Nawet gdybym zapomniała, to i tak nie miałabym szans z tym megafonem. Przyszłam, gdy tylko otworzyłam oczy.

Super, że jesteś. Twoja obecność doda mi otuchy.

Nie zostawiłabym ciebie w tak ważnej chwili. Przewodniczący mówił, że to bieg charytatywny wiec jaki jest twój szlachetny cel?

Postanowiłam wygrane pieniądze przeznaczyć dla dzieci chorych na serce.

Piękny cel. W zasadzie dzisiejszy bieg to ogólnie piękna sprawa. A ilu tu zawodników będzie startować?

Około pięćdziesięciu. Trasa biegnie przez tutejsze lasy, a za nimi jest duże jezioro, które także musimy obiec i wtedy skierujemy się na miasto i do mety.

O proszę. To jest tutaj jezioro?

Tak. Parę kilometrów za tymi lasami.

Fajnie. Może kiedyś się tam przespaceruję.

Chętnie dołączę. - zaproponowała Samanta.

Z głośnika dobiegł je głos przewodniczącego.

Uwaga! Uwaga! Zawodnicy proszeni na start! Co pewien odcinek trasy są ustawione stoiska z wodą, także o to proszę się nie martwić. Przy nich są także punkty medyczne. Za minutę będzie wystrzał z racy w niebo, który zasygnalizuje rozpoczęcie biegu. Widzimy się na mecie. Powodzenia!

Samanta ustawiła się z innymi zawodnikami. Słysząc wystrzał racy mieszkańcy ruszyli truchtem przed siebie.

Emily skierowała się do domu. Obudziła siostrę i zrobiła jej na śniadanie gofry z musem truskawkowym.

Przy znaku `Start-Meta` nie zauważyła żadnych punktów z jedzeniem. Dlatego wpadła na pomysł, że zrobi oponki. Skoro jest to bieg charytatywny, to w ramach tego od siebie podaruje słodkości. Założyła fartuszek. Przygotowała wpierw składniki:


1/2 kg mąki pszennej

1/2 kg sera białego

200 ml śmietany kwaśnej

8 dag cukru

4 żółtka

3 łyżeczki cukru waniliowego

1 łyżka octu

2 łyżeczki sody oczyszczonej


Dodatkowo:

olej do smażenia

cukier puder do posypania


Gdy wszystkie składniki znalazły się na stole, zabrała się do pracy.

Do miski wsypała mąkę, dodała ser, cukier, cukier waniliowy, żółtka, sodę oraz śmietanę i ocet. Sprawnie zagniotła ciasto, które później rozwałkowała na 0,5 cm. Wykroiła kółka szklanką, a kieliszkiem na środku mniejsze kóko. Usmażyła je na rumiano partiami w głębokim tłuszczu. Gotowe oponki posypała cukrem pudrem, lecz czuła lekki niedosyt więc część oponków zanurzyła w czekoladzie białej i mlecznej. Ułożyła je pięknie na dużej tacy i wyszła z Annabel do zebranych kibiców biegaczy. Zbliżało się południe, kontem oka przyuważyła, że zawodnicy wracają. W pierwszej trójce co prawda z daleka, ale wydawało jej się, że widzi Samantę. Powiedziała o tym siostrze, a ta natychmiast zaczęła ją dopingować. Oddzielną tacę Emily przekazała przewodniczącemu, by poczęstował biegaczy. Samanta przybiegła pierwsza do mety. Emily nie miała pojęcia, że ta dziewczyna w tym taka dobra.

Samano! Nie wierze! Gratulacje kochana! Jesteś pierwsza z pięćdziesiątki!

Zadowolona Samanta próbowała wyrównać oddech.

Uff. Ciężko było, ale moje treningi opłacały się.

Ponownie rozległ sie głos megafonu.

Uwaga! Pierwsze trzy miejsca są proszone na podium.

Trzy kobiety ustawiły się na schodki.

Trzecie miejsce Any Stiuart. - przewodniczący zawiesił na jej szyi brązowy medal. - Drugie miejsce Bethy Clakson. - srebrny medal. - No i przechodzimy do pierwszego miejsca które zajmuje Samanta Window, córka naszego ulubionego szeryfa. Serdecznie gratulujemy! Otrzymuje pani złoty puchar i całoroczny karnet na siłownię oraz czek na sto tysięcy dolarów. Czy zechciałaby pani coś dodać od siebie?

Tak, oczywiście. Jestem przeszczęśliwa, że mogłam wziąć udział w tak ważnym wydarzeniu. Jak pan wspomniał każdy z biegaczy miał jakiś określony cel. Mianowicie ja bardzo bym chciała przekazać ten czek dla dzieci z chorobami serca.

Piękny cel Samanto. - rzekł przewodniczący. - Dziękujemy wszytskim za udział. Zapraszamy za rok!



Późnym wieczorem zakradł się pod żelazną bramę, gdzie zauważył plakat na którym przeczytał:



Zapraszam miłośników cukiernictwa

na pyszną lekcję wypieków z Emily Foster.

Dnia 21.07.2018r o godz. 11.


Data była jutrzejsza. Sprytnie przeskoczył solidną bramę i podszedł do domostwa. Musiał bardzo uważać, by nie zostać zauważonym. Nie musił długo szukać jej wzrokiem. Emily znajdowała się w kuchni. Okno było uchylone, do jego nozdrzy dobiegł zapach pieczonych bułeczek. Kobieta zasiadła na krześle pod oknem tyłem plecami do niego, rozmawiając z kimś przez telefon tak więc słyszał doskonale prowadzoną rozmowę.

Cześć Dorothy. Miło mi, że zadzwoniłaś.

Zrobiła pauzę. Słyszał jedynie fragmenty, to co Emily mówiła, ale łatwo było się domyślić o czym rozmawiaja te dwie kobiety.

Tak, to już jutro. Moja pierwsza profesjonalna lekcja wypieków. Ach ma dołączyć jeszcze jedna osoba?

Pauza.

Amanda Chesse? Nie wiem, która to kobieta, ale to nie jest teraz istotne. Poznam ją jutro.

Pauza.

Nie, nie stanowi to dla mnie problemu. Jakoś umieszczę jeszcze jedną osobę. Nie martw się. Zgram wszystko tak, aby każdy był zadowolony.

Później rozłączyła się. A on oddalił od posesji. To co usłyszał bardzo jego interesowało. W rozmowie padło pewne nazwisko, które dobrze znał. Musiał spotkać się z ta kobietą i `przypomnieć` jej pewne kwestie, które jakiś czas temu już z nią ustalił więc udał się do jej domu. Znał każde jej przyzwyczajenie, także to, że teraz powinna spacerować z psem nie daleko małego lasu. Usłyszał szczekanie psa rasy york, która jest zazwyczaj płochliwa więc nie będzie miał z nim problemu. Amanda zbliżała się, przyczaił się i zaszedł ją od tyłu. Zasłonił usta swą dłonią, druga obwzwładnił w pasie wraz z jej rękoma. Była zdezorientowana i przestraszona. Znakomicie udało się jemu osiągnąć efekt. Uwielbiał siąć strach. Szepnął jej do ucha:

Witaj Amando. Długo żeśmy się nie widzieli.

Kobieta znieruchomiała, poznała go po głosie. Ucieszyło go to niezmiernie. - Widzę, że mnie rozpoznajesz. Na pewno pamiętasz naszą wizytę ginekologiczną?

Zapytał. Ona kiwnęła głową.

Doskonale. A pamiętasz o co ciebie prosiłem?

Kobieta poczyniła ten sam gest.

Znakomicie. Odsłonię twoje usta. Radzę ci nie krzyczeć, bo wiesz co się stanie?!

Opuścił dłoń. Natychmiast posypały się pytania.

Czego ode mnie chcesz? - szepnęła.

Niczego czego wcześniej nie chciałem. Czyli obietnicy, którą mi złożyłaś. Dowiedziałem się, że jutro planujesz rozpocząć lekcję cukiernictwa. Gratuluję. Podziwiam twój zapał do życia po tym co ci zrobiłem, ale to dobrze zajmij się czymś. Dzięki temu nie będziesz paplać o nas, mam rację?

Mężczyzna chwycił ją za brodę i ścisnął mocno, aż poczuła ból na szczęce. Kobieta zaczęła się szarpać.

Uspokój się suko. Masz tańczyć jak ci zagram. Jasne?!

Nienawidzę ciebie! Właśnie, że powiem! Powiem wszystko! Zobaczysz! Pójdziesz za kraty! - wydyszała.

O co to, to nie ma takiej opcji mała dziwko! Skoro mnie nie chcesz posłuchać, to pokaże ci gdzie twoje miejsce! Spełnie obietnicę, którą ci złożyłem w zamian za twoje nieposłuszeństwo. Umrzesz w męczarniach.

Ponownie zakrył dłonia jej usta, zakneblował kawałkiem szmaty, którą miał w furgonetce. Zwiazał jej ręce, nogi i wrzucił na pakę jak żywy kawał mięsa. Zakrył ją plandeką i wsiadł za kółko. Mknął przez las do swojej piaskownicy z zabawkami. Gdy zajechał na miejsce spod plandeki nie wydawał się żaden hałas, ani ruch. Przez chwilę myślał, że dziewczyna udusiła się, lecz gdy uniósł nakrycie poczół jak bardzo się pomylił. Zapomniał o narzędziach do zakopywania trupów, które zostawił na pace. Dziewczyna jakimś cudem rozwiązała więzy, gibko wstała pobudzona adrenaliną chwyciła szpadel i uderzyła go solidnie w tył głowy. Amanda widząc, że zamroczony mężczyzna pada na ziemię, zeskoczyła z furgonetki i zaczęła biec nie oglądając się za siebie. Szukała ratunku, wołała o pomoc, ale nikogo nie było w zasięgu jej wzroku. Znajdowali się w lesie, daleko od cywilizacji, lecz głeboki strach, który czuła w sobie pchał ją naprzód.

Mężczyzna po nie długim czasie otrząsnął się z zamroczenia i spojrzał na pustą furgonetkę. Wściekły ryknął na całe gardło:

Pierdolona suka! Zabiję cię! Słyszysz?! Zabiję!

Ruszył pędem w głąb lasu. Znał go na pamięć. Co prawda nie jedna ofiara uciekła mu, ale zawsze udawało mu się je złapać. Klnął jak szewc, ale to dodawało mu siły, by poczuć się jak łowca, który tropi swoją zdobycz. Nikt oprócz zwierzyn w lesie nie usłyszy jej wołania. Nie martwił się tym, że kobieta dobiegnie do ulicy i wezwie pomoc, a to dlatego, że jego posiadłość była ogrodzona i pełna niebezpiecznych pułapek, które konkretnie raniły i uniemożliwiały poruszanie ofiar.

Kobieta biegła na oślep. Dyszała ciężko, ale nie poddawała się. W pewnym momencie poczuła ostry, przeszywający ból w udzie. Potknęła się, ale nie wiedziała o co. Była to lina do której został przymocowany pal zakończony metalowym ostrzem. Przebił jej udo. Upadła bezwładnie, po czym straciła przytomność uderzając głową o kamień.

Mężczyna dogonił ją bez trudu. Usłyszał przeraźliwy krzyk i był już pewien, że kobieta natrafiła na jedną z ukrytych pułapek. Uklęknął przy niej. Wyjął z uda włucznię. Cieszył się, że jest nieprzytomna. Przynajmniej nie będzie szarpać się. Ofiara ważyła niewiele więc bez trudu zaniósł ją do pokoju tortur, rozebrał z odzieży i położył na stole operacyjnym. Zapiął jej ręce oraz nogi w kostkach pasami skórzanymi, dzięki temu będzie miał swobodniejszy dostęp do jej ciała. Oczyścił ranę i lekko opatrzył. Podejrzewał, że Amanda nie długo oprzytomnieje więc podszedł do ściany, nacisnął guzik ukryty pod obrazem, gdy usłyszał głuchy trzask, ściana obrociła się. Jego oczom ukazał się dobrze znany szereg przyrządzeń do tortur. Począwszy od różowych paralizatorów w krztałcie wibratora, po pejcze zakończone ostrymi metalowymi końcówkami. Odruchowo chwycił parę rzeczy i ułożył na metalowym blacie, tuż obok ciała – jeszcze spokojnie oddychającego...

Budząc się Amanda wpierw poczuła ostry ból w udzie, który natychmiast przypomniał jej co się wydarzyło. W drugim odczuciu zrozumiała, że jest unieruchomiona. Metalowy stół, na którym leżała nago, częściowo ją wyziębił. Zmusiła się do otwarcia oczu i napotkała wzrok oprawcy.

Wpatrywał się w nią jak w obrazek. Cieszyło go to, że cierpi. Uwielbiał zadawać ból. Kobieta zastanawiała się z przestrachem co on zamierza jej zafundować. Wiedziała jedno – będzie błagała o śmierć.... W jego oczach widać było wyraźną pustkę, która przyprawiała ją o nie małe dreszcze.

W pewnym momencie zauważyła, że ginekolog zaczął się trząść, wydawać dzikie dźwięki. Po chwili opanował się i zwrócił do ściany tak, jakby widział tam kogoś.

Co teraz będzie Gabrielu? Mówiłeś, że jest godna zaufania, a teraz widzisz jak bardzo się pomyliłeś? Nie uratujesz jej! Przygotowałem tej pięknej kobiecie takie fantastyczne tortury jakich świat nie widział..

Mężczyzna stanął przy ścianie, odwrócił głowę do miejsca w którym nie dawno stał i rzekł:

Opanój się proszę. Nie możesz jej zabić. Ona nic ci nie zrobiła. To ty ją skrzywdziłeś. Powiedziała, że nic nie powie Emily Foster. Nie rób jej krzywdy.

Błagał sam siebie. Amanda była w szoku. Co on wyprawia? Co to za przedstwaienie? Po co? By ja zdezorientować? Nic z tego nie rozumiała. Oglądała dalej ten dziwny monolog, teatrzyk jaki wykonywał.

Ty nic nie rozumiesz! - rzekł wściekły. - Ona musi umrzeć, przecież nie dawno powiedziała mi, że powie wszystko co jej zrobiłem. Pójde za kraty! Już raz tam byłem. Nigdy tam nie wrócę!

Dobrze, rozumiem. To ucieknij i nie krzywdź już tych kobiet. One nie są niczemu winne.

Kobieta pojęła co się tutaj dzieje. Ewidentnie ten popapraniec choruje na schizofremię. Dlatego gra te dwie role. Ma załamanie umysłu. Jedna półkula mózgu mysli, że jest ginekologiem, druga zaś jest oprawcą. Zastanawiało ją to, co on ma wspólnego z Emily?

Jak to niczemu winne? A Emily Foster? To dzięki niej trafiłem za kratki! To ona zmusiła mnie do tej zemsty! Ukarze wszystkie rozwiązłe kobiety! Wszystkie, które mi się oddały. Emily też na początku nie chciała mi dać siebie, ale pokazałem jej, że nie może mi się sprzeciwiać. To zachowanie jest u mnie niedozwolone.

Dziwisz się, że nie chciały ci się oddać? Brałeś je siłą, gwałciłeś! Co ty wogule pieprzysz?! Czy ty słyszysz siebie?! Jesteś chory!

Zamknij się! Zawsze byłeś tym dobrym `ja`. Wypieprzaj!

Od tego momentu nie odstawiał już szopki. Dobra osobowość została zniewolona przez oprawcę, który nie chciał tracić już więcej cennego czasu. Przeciągnął wzrokiem po kobiecie. Ujął w dłoń paralizator w krztałcie wibratora i zaczął wędrówkę po jej ciele. Wpierw końcówką urządzenia zarysował okrąg wokół piersi. Mimo strachu sutki naprężyły się. Naturalna reakcja na dotyk. Teraz przeszedł do drugiej piersi, pieścił sam sutek. Różowym urządzeniem rysował niewidzialną linię do pępka. W końcu dotarł do łona. Delikatnie pieścił końcówka wejście do pochwy, gdy stwierdził że już czas wepchał go do środka. Dziewczyna drgnęła, nie było to dla niej przyjemne. Wróciło wspomnienie gwałtu. Poruszał urządzeniem w przód i w tył. Chciał by jęczała z rozkoszy, ale to nie dawało efektu. Zdenerwowany włączył wibrację. Po paru minutach kobieta nadal nie reagowała więc przeszedł do bardziej drastycznej metody. Włączył guzik. Wibrator ożył. Kobieta krzyczała z całych sił. Ból, które zadawały prądy wewnątrz pochwy, były nie do zniesienia. Ciężko byo przyjąć jej do świadomości, że człowiek może skontruować tak okropne urządzenie. Oprawca najpierw zadawał jej krótkie porażenia, ale stracił cierpliwość i przeszedł do mocniejszych impulsów. Wyczerpana kobieta zmarła.

Mężczyzna uwolnił ją z więzów i wywiózł na tyły cukierni. Było to miejsce nie oświetlone więc odpowiednie dla niego. Wyrzucił zwłoki do kontenera na śmieci. Zanim to wykonał przywiązał różowy wibrator do dłoni zmarłej kobiety. Po czym ulotnił stamtąd jak najszybciej. Dotarł do auta i odjechał. Jego ciało drgnęło, oznaczało to, że jego druga połowa chce się z nim skontaktować. Przewrócił oczami.

Co ty narobiłeś?! - odezwała się dobra strona.

Nie rozumiem do czego pijesz?

Zabiłeś ją! A ja mieszkam w twoim ciele więc przez ciebie i ja ją zabiłem! Jak mogłeś! Jesteś bestią!

Och! Zamknij się! Taka była kolej rzeczy. Amanda stanowiła dla nas niebezpieczeństwo, dlatego musiałem ją uciszyć. Nie bulwersuj się, bo dzięki mnie możesz chodzić wolno.

Jesteś psychopatą!

I ty również. - odciął się. - Pamiętaj jesteś mną.

Nienawidzę ciebie!

I wzajemnie. Wypieprzaj!

Dobra strona zniknęła. Oprawca wrócił do swojego domostwa i jakby nic się nie stało, robił to co zwykle. Wykompał się, zjadł kolację i położył spać.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×