Przejdź do komentarzyPowrót do miasta cudów 29
Tekst 218 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-05-27
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń461

PIII BIIIIP!!!!!!!

Klakson mnie ocknął. Stałem na środku jezdni. Mniej więcej.

Ujrzałem czerwonego golfa, z madame za kierownicą. Dokładnie taką, jaką żem se przemyślał.

Miała blond włosy, niezbyt długie, a reszta to standardowo. Bo każda blondynka jest taka sama i na tym polega jej urok.

- Czego stoisz kudłata ofermo. Na bok, bo moje auto nie będzie długo czekać. Narowiste jest - W jej głosie dało się słyszeć złość. Przez otwarte okno pogroziła mi pięścią.

Jak już wspomniałem, Dama z Samochodu, ta poprzednia, w jakobyś sposób nawiedziła mnie. Przeniknąwszy spojrzeniem miłosnym, kurde nie wiem. I to we mnie ostało.

- Hej! - Zaraz ci zejdę. Zamyśliłem się - Odpowiedziałem, ale nie odfuknąwszy. Łagodnie.

- Długo będę czekać! - Znowu ryknęła, widząc jakie drobię kroczki. A mnie coś jakby urzekło. Jakby jaka żaba w kiblu. Nie mogłem się odsunąć od tego nieba na którym panował taki ogromny walec światła. Osiągnąłem świadomość zmysłów. Madame reprezentowałą sobą inny wymiar. Coś, co ja chcę, ale nie mogę się od tego uwolnić.

Powoli, bardzo powoli, sięgnąłem do swojej fryzury, i ulepiając kosmyk, jak powiadam - powoli, kosmyk za kosmykiem, ulepiałem owo coś, co nosi Statua Wolności. Musiałem się przecież udekorować, jakoś zademonstrować, ulica to nie jest dobre miejsce, a jednak musiałem. Jakbym nagle zaczął rozumieć kobiety.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×