Przejdź do komentarzyPowrót do miasta cudów 30
Tekst 219 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-05-27
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń407

Podszedłem powoli do maski samochodu. Jaka ona piękna - Pomyślałem. Ta czerwień, co też ma w sobie coś ze złota, wspaniale koresponduje z czakrą podstawy - Przypomniałem fragment wykładu. Kaznodziei, co go niby nie słuchałem, kiedyś go tam spotkałem.

Poczułem się jakby lepiej. Chciałem się oprzeć na tym, coś mnie jednak tknęło. Że  może nie wypada, tak przy pierwszym spotkaniu opierać się o maskę samochodu.

Wyszła, przyjrzała mi się.

- Pan może jest chory? - Zmieniła ton.

- Nie, proszę pani. Tylko ta maska. Ona się tak wspaniale mieni.

- Niedawno umyte - Rozejrzała się.

Nadjeżdżał radiowóz. Zwalniał. Włączył koguta, ale bez wycia. Poobracał, zaświecił.

- Wsiadaj pan - Zawyrokowała.

- Co się tutaj stało - Zapytał mundurowy. Wyjrzał przez okno, ale jeszcze nie gasił silnika.

- Nic, już odjeżdżamy - Usłyszałem głos Madame.

- Wsiadaj - Warknęła.

- Jesteście razem?

- Tak - Ujęła mnie pod łokieć i poprowadziła do golfa. Wsiadłem bez oporu.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×