Przejdź do komentarzyAlbo starożytni kosmici
Tekst 13 z 19 ze zbioru: seks and drugs and arie operowe
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2022-08-14
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń459

ALBO STAROŻYTNI KOSMICI

No jest taki serial, który ja w powodzi tej telewizyjnej pulpy dość często włączam. Takie dziwne fakty, takie imponujące starożytne obiekty – ciekawe historie tam opowiadają. „Starożytni kosmici”.  Nie wgłębiałem się zanadto, ale skoro w każdym odcinku jako wiodąca postać pojawia się Gieorgip Tsoukalos, który wygląda równie zjawiskowo jak się nazywa, to chyba znaczy, że on tym serialem rządzi, bądź jest jego twarzą.

Cały ten serial przepojony jest głęboką niewiarą w człowieka. To kosmici  - nawet jeśli nie zrobili tego za nas, to zmusili nas i pokazali jak. I to cały czas trwa: zdeprawowani ludzie wciąż z nimi knują, za plecami wszystkich. Są tajne ośrodki, w których knucie to się odbywa. Przypuszczamy, że tam knują w tym celu, a w tamtym ośrodku knują coś innego. Zawsze za naszymi plecami i zawsze przeciw nam. Tam są kluczowe słowa, w tych odcinkach o tajnych ośrodkach, czyli: prawdopodobnie, przypuszczamy. Nie ma jednak nawet śladu jakiegoś śledztwa reporterskiego. Jest ośrodek, czyli ktoś w nim pracuje,   a że ośrodek na uboczu, więc jedna, dwie drogi dojazdowe doń prowadzą, więc wystarczy ustawić się przy tej drodze i sprawdzić kto doń jeździ, potem iść zapytać co tam robi. Ludzie są różni, jedni bardziej lojalni wobec pracodawcy, inni mniej, więc ktoś coś, mówiąc kolokwialnie, chlapnie. Nie, nie chce się i pozostaje gdybanie, przypuszczenia.

Nie mówię, że serial nie rodzi wątpliwości, ale, że słabo je kotwiczy w rzeczywistości – co do dzisiejszego knucia z kosmitami za naszymi plecami.


A starożytni kosmici? Tu boli mnie ta głęboka niewiara w człowieka będąca pokłosiem zinstytucjonalizowanej religii. Według mnie wyznawców tego rodzaju wizji historii zdeprawowali kapłani. Ci specjaliści od kontaktu z bogiem. Kontaktu na kolanach, bez śmiałości by podnieść głowę i zapytać; czemu? Po co? Czemu ja? Wmawiający ludziom, że w takiej sytuacji się nie odmawia i podejmuje misję. A że dzisiejsza nauka nie potrafi wytłumaczyć jak ludzie zbudowali piramidy, megality, prekolumbijskie miasta świątynie, bo nie mieli technologii? Bo i dziś słabo poszłoby ludziom z takimi konstrukcjami? Mimo tego czym dziś dysponujemy? Wniosek: więc musieli pomóc/ kazać nam to zrobić kosmici.

Wszystko to pomimo śladów dowodzących tego, że ludzie dysponowali – jeszcze do niedawna -  takimi magicznymi siłami, pozwalającymi zmuszać bogów do robienia tego, czego my chcemy. Nie negując istnienia bogów ( istot wyższych), ale bez ustawiania się w stosunku do nich w pozycji uległego wykonawcy. Wiemy ( choć ta wiedza jest wypierana), że da się negocjować, wymuszać pewne działania z ich strony. Bogom oczywiście ta wiedza niewygodna była i dlatego wspierali potulnych kapłanów.

Sephora odganiająca natarczywego neurotycznego Tego, Który Się Nie Przedstawia napletkiem – skutecznie – może wpadła na ten koncept nagle, a może matki uczyły wtedy swe córki, że jak przyjdzie taki natarczywy natręt i czegoś się domaga, a ty masz inne plany, to napletkiem go i sobie pójdzie. Ale potem kapłani zaczęli wmawiać ludziom, że jak przychodzi taki namolny i coś od ciebie chce, to mu ulegaj, a sposoby samoobrony powinny być zapominane, eliminowane – to się bogu nie podoba!, A cała ta wiedza jest niepotrzebna. Dziś widzimy to w odniesieniu do dawnych technologii rzemieślniczych – ręczna robota  - ktoś to jeszcze pamięta, dziadek mu pokazał i da się to kultywować. Kto wam powiedział, że magia w tym nie brała udziału? Że to musieli być starożytni kosmici?

W naprawdę wielu religiach istniały technologie zmuszania bogów ( którzy mogli być starożytnymi kosmitami) do robienia tego czego ludzie chcą. To nie był ten układ, że bóg czegoś chce i trzeba. My chcemy i bóg musi. Bo skoro bóg chce sobie hodować wyznawców, to musi od siebie im dawać, by mieli dobrze.  A zadowoleni ludzie obfitsze dary złożą.


U tych samych Żydów mamy arkę przymierza, magiczną superbroń, która prowadziła ich od  zwycięstwa do zwycięstwa, ale po centralizacji Salomona jakoś nie ma  świadectw użycia w relacjach. Może skończyła się homologacja – bo wrogowie się  co jakiś czas zjawiali. Many takie supercaco, ale go nie używamy, bo co?  A może przestano arki używać i jej magia się wyczerpała? A może Ten Który Się Nie Przedstawia, gdy tylko nauczył Żydów potulności, przestał w arkę wsączać magię i stała się ona tylko zabytkowym artefaktem.

Chrześcijanie – klękam przed ich inwencją – też nie byli  dalecy od magii. Czyli zmuszenia boga do zrobienia tego, czego ludzie/ wyznawcy chcą. Msza św. Sekariusza, w trakcie której  ksiądz ( to jedno z bezeceństw) pije wodę   Nie wódkę, nie koniak, nie szampana, tylko wodę. Poza tym taką mszę zamawiali sobie  katolicy, którym chodziło  o to żeby boga namówić do zrobienia  komuś krzywdy.  By wspomnieć tylko o takim jednym malowniczym detalu.

Tam, gdzie król był bogiem, gdy przychodził głód, susza, deszcze uporczywe i inne sraki padaki, to króla wymieniano brutalnie na innego. Nikt nie myślał, by przez wiele miesięcy błagać go ( bo przecież to on włada 4 żywiołami) o zmianę stanu rzeczy. Zmieniasz to co złe na to co dobre albo cię nie ma.


Kluczem chyba do tego wszystkiego jest przekładnia i wydatek energetyczny.  Kiedy ludzie władają magią, uczą jej swoje dzieci i taki bóg chcąc coś osiągnąć musi negocjować z wieloma, to czuje się niespełniony, daleki od realizacji SWYCH celów. Dąży więc do zinstytucjonalizowania religii, by zyskać swego rzecznika  wśród ludzi – który karze coś zrobić, bez przekazywania oczekiwań wielu. Komunikacja staje się prostsza. Ale jednokierunkowa. Ty możesz tylko klęczeć, modlić się, prosić. Prosta struktura komunikacyjna: bóg, kapłan, wyznawca. Przekaz płynie w jedną stronę.

Magia sprawia, że człowiek, taki pojedynczy, mówi bogu – nie zawsze, ale wtedy kiedy mu to nie pasuje – ja tego nie zrobię. Bez użycia skomplikowanych maszyn człowiek mógł zbudować piramidy. Dzięki magii. Bóg preferuje kapłanów. Nasze życie stało się przez to trudniejsze. A bogu jest łatwiej.

Albo starożytnym kosmitom.

Kto czytał księgę Henocha/Enocha ten wie: umiejętność pisania i czytania to diabelski wynalazek. Dla kogo on to pisał?


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×