Przejdź do komentarzyJanusz i mrożonki
Tekst 13 z 18 ze zbioru: Marcin
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formaproza
Data dodania2024-04-29
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń72

Janusz i Grażyna wyjechali na weekend do domku na wsi, aby odpocząć od zgiełku miasta. Zabrali ze sobą swojego przyjaciela, pana Marka, który był niewidomy i lubił spędzać czas na łonie natury. W sobotni wieczór postanowili zrobić ognisko i upiec kiełbaski. Pan Marek zajął się pilnowaniem ognia, a Janusz poszedł do sklepu po piwo.

Grażyna była w kuchni i przygotowywała sałatkę, gdy usłyszała, jak Janusz wraca z piwem. Nie zdążyła go jednak powitać, bo on od razu zaczął krzyczeć.


Co to jest?! Co to jest?! - wrzeszczał Janusz, trzymając w ręku sześciopak piwa. - Jak Ty możesz tak robić?! Jak Ty możesz tak marnować miejsce w zamrażarce?!


Grażyna nie rozumiała, o co chodzi. Podeszła do niego i zobaczyła, że zamrażarka była pełna mrożonek: warzyw, owoców, mięsa i lodów.


Co jest nie tak? - spytała Grażyna. - To są nasze zapasy na zimę. Nie chcesz jeść świeżych produktów?


Nie chcę jeść świeżych produktów! - ryknął Janusz. - Chcę pić zimne piwo! A Ty mi to uniemożliwiasz! Nie ma miejsca na piwo w tej zamrażarce! Muszę je trzymać na balkonie! A tam jest ciepło! Piwo się psuje!


No ale Janusz… - próbowała uspokoić go Grażyna. - To tylko na weekend. Nie musisz pić tyle piwa. Może spróbujesz czegoś innego? Herbaty? Soku? Wody?


Nie chcę herbaty! Nie chcę soku! Nie chcę wody! - wrzeszczał Janusz. - Chcę pić piwo! I to zimne piwo! A Ty mi to zabierasz! Ty mi wszystko zabierasz! Ty jesteś moim największym wrogiem!


Janusz był już tak pijany, że nie wiedział, co mówi. Zaczynał się pienić ze złości i machać piwem na wszystkie strony. Grażyna bała się, że zaraz ją uderzy lub coś zniszczy.


Janusz, proszę, uspokój się… - błagała Grażyna. - Nie rób sceny… Pomyśl o panu Marku… On nas słyszy…


W tym momencie usłyszeli głos pana Marka z zewnątrz.


Co tam się dzieje? - wołał pan Marek. - Czy wszystko w porządku?


Nie, nie wszystko w porządku! - krzyknął Janusz i pobiegł do drzwi. - Zaraz Ci powiem, co się dzieje!


Janusz wyszedł z domku i podbiegł do pana Marka, który siedział przy ognisku i pilnował kiełbasek.


Marek, Marek! - zawołał Janusz. - Wiesz, co ta moja żona robi? Wiesz, jak ona mnie traktuje?


Nie wiem… - odpowiedział spokojnie pan Marek. - Co ona robi?


Ona mi zabiera piwo! - wykrzyknął Janusz. - Ona mi nie pozwala pić zimnego piwa! Ona mi marnuje miejsce w zamrażarce!


A co ona tam ma w zamrażarce? - spytał pan Marek.


Ma tam same mrożonki! - odpowiedział Janusz. - Same mrożonki! Warzywa, owoce, mięso, lody! A ja nie lubię mrożonek! Ja lubię piwo!


No to może spróbuj zjeść coś z tych mrożonek? - zaproponował pan Marek. - Może by Ci się spodobało?


Nie, nie spodobało by mi się! - krzyknął Janusz. - Nie chcę jeść mrożonek! Chcę pić piwo!


No to może byś spróbował napić się czegoś innego? - zaproponował pan Marek. - Może by Ci się spodobało?


Nie, nie spodobałoby mi się! - krzyknął Janusz. - Nie chcę pić niczego innego! Chcę pić piwo!


No to może byś spróbował się uspokoić? - zaproponował pan Marek.


Nie, nie spodobałoby mi się! - krzyknął Janusz. - Nie chcę się uspokajać! Chcę się awanturować!


Janusz był tak zdenerwowany, że nie zauważył, że podczas swojej tyrady wylał całe piwo na ziemię. Gdy to zobaczył, wpadł w jeszcze większą furię.


O nie! O nie! - zawył Janusz. - Zobaczcie, co zrobiłem! Zobaczcie, co ona mi zrobiła! Zmarnowała mi całe piwo!


Janusz rzucił pustą puszką w stronę domku i trafił nią w okno. Szkło rozprysnęło się na kawałki.


Ojej… - westchnął pan Marek.


Janusz! Co ty robisz?! - krzyknęła Grażyna, która wyszła z domku i zobaczyła zniszczenia.


Robię to, co trzeba! - odpowiedział Janusz. - Pokazuję ci, co myślę o twoich mrożonkach!


Janusz podbiegł do zamrażarki i otworzył ją na oścież. Wyciągnął z niej wszystkie mrożonki i zaczął je rzucać w ognisko.


Warzywa! Owoce! Mięso! Lody! - krzyczał Janusz, gdy każda paczka lądowała w płomieniach.


Ognisko zaczęło wydawać dziwne dźwięki i zapachy. Dym zmienił kolor na czarny i zaczął się unosić w górę.


Janusz, przestań! Zabijesz nas wszystkich! - wołała Grażyna.


Nie, nie zabiję nas wszystkich! - odparł Janusz. - Zabiję tylko ciebie i twoje mrożonki!


Janusz chwycił ostatnią paczkę lodów i zamierzał ją wrzucić do ognia.


Nie rób tego! To są moje ulubione lody! - krzyknął pan Marek.


A co ci do tego? Przecież jesteś niewidomy! Nie widzisz lodów! Nie widzisz niczego! - krzyknął Janusz.


Ale czuję lodów smak! Czuję lodów zapach! Czuję lodów chłód! - krzyknął pan Marek.


A ja czuję tylko piwa pragnienie! Czuję tylko piwa smak! Czuję tylko piwa chłód! - krzyknął Janusz.


I rzucił paczkę lodów do ognia.

W tym momencie nastąpiła eksplozja.


Po eksplozji domek stanął w płomieniach. Janusz, Grażyna i pan Marek uciekli na zewnątrz i wezwali straż pożarną. Na szczęście nikt nie został poważnie ranny, ale domek spłonął doszczętnie. Janusz został ukarany za zniszczenie mienia i zakłócanie porządku publicznego. Grażyna rozwiodła się z nim i znalazła nowego partnera. Pan Marek wybaczył im obu i nadal się z nimi przyjaźnił. A lody... lody były pyszne.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×