Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2025-08-12 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 40 |

ten rodzaj energii mogę ci przekazać
wyłącznie językiem. z ust – prosto w serce.
niech rozrośnie się tam do rozmiarów opowieści o
staruszku który, w opinii współmieszkańców wsi
kompletnie oszalał w tym swoim próbowaniu...
przyciągnięcia Wenus. samorobnym Marsem.
ach, ileż dni spędził on na rozsypywaniu po podwórku
rudego piaszczydła, na obtaczaniu w nim,
niby mięsa w panierce, każdej swojej ruchomości:
od agrafek – na wersalkach i meblościance kończąc!
kto policzy, ile ton kamienisk nazwoził biedny,
jak się zdawało, pomyleniec, na posesję,
by imitowały marsjańskie głazidła?
chyba mniejsza o to. ważne było czekanie,
tęskne, z oczami skanującymi czerń dnia i
nocny błękit. to zasychanie w środku i na zewnątrz,
upodabniając się do skalnego odłamka.
ta wiara kierowana wzwyż.
aż pewnej nocy całe jego obejście zakwitło,
z piachu i kamieni wystrzeliły łodygi.
ciepłota, niby wielki koc, miękko i powoli
rozścieliła się na dachach budynków,
rudym piasku, na studni.
ciało staruszka, nie większe od śmiejżelka,
znaleziono w zagonie petunii.
pochowano w pudełku po zapałkach
na kocim cmentarzu.
jego duch ciągle zespala się ze Ziszczoną.
...widzisz, jaka ładna historia?
powiem w sekrecie: to nie wymysły.
choć też – bajka!