Przejdź do komentarzyFajne, ale nie dotykaj
Tekst 37 z 37 ze zbioru: Wiersze II
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2025-08-12
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń40

ten rodzaj energii mogę ci przekazać 

wyłącznie językiem. z ust  – prosto w serce. 


niech rozrośnie się tam do rozmiarów opowieści o 

staruszku który, w opinii współmieszkańców wsi 

kompletnie oszalał w tym swoim próbowaniu... 

przyciągnięcia Wenus. samorobnym Marsem. 


ach, ileż dni spędził on na rozsypywaniu po podwórku 

rudego piaszczydła, na obtaczaniu w nim, 

niby mięsa w panierce, każdej swojej ruchomości: 

od agrafek – na wersalkach i meblościance kończąc! 


kto policzy, ile ton kamienisk nazwoził biedny, 

jak się zdawało, pomyleniec, na posesję, 

by imitowały marsjańskie głazidła? 


chyba mniejsza o to. ważne było czekanie, 

tęskne, z oczami skanującymi czerń dnia i 

nocny błękit. to zasychanie w środku i na zewnątrz, 

upodabniając się do skalnego odłamka. 

ta wiara kierowana wzwyż. 


aż pewnej nocy całe jego  obejście zakwitło, 

z piachu i kamieni wystrzeliły łodygi. 

ciepłota, niby wielki koc, miękko i powoli 

rozścieliła się na dachach budynków, 

rudym piasku, na studni. 


ciało staruszka, nie większe od śmiejżelka, 

znaleziono w zagonie petunii. 

pochowano w pudełku po zapałkach 

na kocim cmentarzu. 


jego duch ciągle zespala się ze Ziszczoną. 


...widzisz, jaka ładna historia? 

powiem w sekrecie: to nie wymysły. 

choć też – bajka!

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×