Przejdź do komentarzyHistoria pewnego pogrzebu
Tekst 5 z 9 ze zbioru: opowiadanie
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2012-12-09
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2024

Był  zimowy, wietrzny dzień. Ludzie zebrali się wokół pokrytego białym puchem krzyża. Płatki opadały na wieczko trumny.

- Mamo, tata nie umarł, powiedział, że opowie mi bajkę na dobranoc – rzekła mała dziewczynka.

Młoda kobieta stojąca w pobliżu jęknęła żałośnie, po czym zaczęła zawodzić .

- Biedne dziecko – z ciężkim westchnieniem odparła jej towarzyszka.

Alicja miała dopiero sześć lat i jej małe serduszko podpowiadało, że tata za bardzo ją kochał, by odejść bez pożegnania.

- Proszę pani, tata żyje – zwróciła się do płaczących kobiet.

Olga przytuliła mocniej córkę, by uniemożliwić jej kontakt z innymi osobami. Nie potrafiła ukryć łez przed własnym dzieckiem i czuła ich słony smak na ustach. Nie zdołała wytłumaczyć córce, że ojciec odszedł do lepszego świata, by łatwiej jej było pogodzić się ze stratą. Cóż, przeżyła wstrząs, nie co dzień umiera bliska ci osoba, a jeśli jest nią młody mężczyzna, ojciec i mąż to taki cios może okazać się nie do zniesienia.

Dziewczynka wyswobodziwszy się nieco z ramion matki podniosła zadarty nosek ku górze pozwalając płatkom śniegu opadać na długie kasztanowe włosy, podobne jak u matki. Piwne oczy , które także odziedziczyła po swej rodzicielce wpatrywały się w bezchmurne niebo.

- Tatusiu! – zawołała w myślach – jeśli jesteś tam, w niebie, pokaż się.

Silny podmuch wiatru uderzył w zgromadzonych ludzi. Olga jeszcze mocniej przytuliła Alicję, nie zauważając, że córka wodzi wzrokiem po wirujących gwiazdkach, które zaczęły przybierać postać jej ojca, a gdy były tak blisko, że mogła je dotknąć zwróciła się do matki:

- Popatrz!

- Alicjo – skarciła ją – tu nic nie ma.

Wtedy zobaczyła ślad buta na śniegu, a za nim tworzył się już następny.

- O tam! – ponownie zwróciła uwagę matki, lecz tym razem kilka innych osób spojrzało we wskazaną stronę.

Ludzie spoglądali w osłupieniu, to na wciąż pojawiające się ślady, to na dziewczynkę tańczącą wokół wirującego śniegu, radośnie wołającą imię taty.   Przez wiele tygodni, a nawet miesięcy we wsi nie mówiło się o niczym innym, jak o tych śladach. Niestety, ale nie udało się przekonać niedowiarków i tylko nieliczni bezwarunkowo uwierzyli w cud. Spora grupa twierdziła, że zbiorowe widzenie zawdzięcza intensywnym emocjom towarzyszącym żałobie. Jak to często bywa owa historia miała stać się legendą, jednak się nie stała, bynajmniej nie w życiu Alicji. Tamtej pamiętnej nocy jej matka długo nie mogła zasnąć i czuwając przy świecach modliła się żarliwie do Boga za ukochanego, którego ślady na śniegu całowała nie bacząc na tłum ludzi w nią wpatrzonych.

Dziewczynka nie miała kłopotu z zaśnięciem. Wiedziała, że tata żyje, bynajmniej nie w cielesnej formie, ale spogląda na nią z góry. Mama często mówiła, że Bóg się nimi opiekuje, teraz był z nim tata. Czegóż miała się więc obawiać?

  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Opowiadanie bardzo dobre, na bardzo wysokim poziomie. Mam zastrzeżenie natomiast do tego zdania: "Dziewczynka wyswobodziwszy się nieco z ramion matki podniosła zadarty nosek ku górze pozwalając płatkom śniegu opadać na długie kasztanowe włosy, podobne jak u matki." - powtórka słowa "matki". Pomimo tego małego błędu tekst godny uwagi i wyśmienitych ocen. Pozdrawiam serdecznie.
avatar
Jak wytłumaczyć własnemu dziecku nieobecność ojca??

Kto tego nie próbował, niczego nie zrozumie, choćby ten tekst czytał po wielokroć
avatar
Ludzie - jak dęby, jak pszczoły, jak słonie, jak delfiny - usychają, umierają i giną w każdym wieku. Rozumie to nawet sześciolatek. Dorabianie do tego codziennego jak barszcz obrazka tak zwanych bajeczek to ucieczka w brednie i malignę.
© 2010-2016 by Creative Media
×