Tekst 18 z 27 ze zbioru: Termoekumenalia
| Autor | |
| Gatunek | poezja |
| Forma | wiersz biały |
| Data dodania | 2013-03-04 |
| Poprawność językowa | |
| Poziom literacki | |
| Wyświetleń | 3228 |

Termoekumenalia 2
Żadni z nas poeci.
ot, czasem przychodzi coś do łba,
potem przez dłoń na litery.
Żadnemu z nas płonąć,
tylko odcinać kawałki siebie
od parującego na mrozie serca,
zbierać publikacje niczym szpilki do pudełka znaczeń.
Z parowania żaden dla poezji pożytek -
zamrożone dłonie,
jeszcze większe skundlenie i zimno,
jeszcze bardziej chłodny łeb
do którego nic nie przychodzi.
Chyba, że
coraz to mniejsze litery.








oceny: bezbłędne / znakomite
Ciekawie ujęte cierpienie tworzenia. Aż dreszcze przechodzą.
oceny: bardzo dobre / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
płonę wieczorem
aż
zgasnę